Rozdział 15

3.7K 160 112
                                    

Znalazłam Elizę wśród znajomych Łukasza. Siedzieli na kanapach i pili alkohol. Poprosiłam Elizę na bok, by powiedzieć jej, że wychodzę.

-No coś ty! Impreza dopiero się rozkręca! Posiedź tu z nami, zaraz przedstawię cię reszcie.

Niechętnie zgodziłam się na to i dosiadłam do nich. Niemal od razu ktoś wręczył mi drinka i zostałam wciągnięta do rozmowy o ciuchach. Starałam nie pić się zbyt dużo, więc prawdopodobnie byłam jedną z bardziej trzeźwych osób w towarzystwie. Na prośbę Elizy poszłam z nią do łazienki i zaczekałam na korytarzu.

-Znów się spotykamy.

Usłyszałam i obok mnie pojawił się ten sam facet, który wcześniej zaczepił mnie przy barze.

-Co za przypadek.

Rzuciłam sarkastycznie, zakładając ręce na piersi. Może nie był to dobry ruch, bo wzrok nieznajomego momentalnie skierował się na mój biust, przez co poczułam się niekomfortowo.

-Chodź, napijmy się.

Położył rękę na mojej talii i gwałtownie mnie do siebie przysunął.

-Dziękuję, ale nie chcę.

Starałam się go odepchnąć, ale był silniejszy ode mnie.

-Nie daj się prosić.

Zaczął ciągnąć mnie w stronę baru, a mi było głupio urządzać sceny. W końcu byliśmy wśród ludzi i nic nie mogło mi się stać. Przy barze zamówiłam jedynie wodę. Musiałam zachować trzeźwość umysłu przy tym facecie. Zaczął opowiadać mi o swoim życiu, myśląc, że mi zaimponuje, ale nawet nie chciało mi się go słuchać. Patrzyłam wszędzie, tylko nie na niego. Musiałam dać mu jakoś do zrozumienia, że absolutnie nie mam ochoty na jego towarzystwo, ale on jakby tego nie dostrzegał.

-Masz piękne ciało. Przez cały wieczór nie mogłem oderwać od ciebie wzroku.

Szepnął mi do ucha, znowu łapiąc mnie w talii. Zrobiło się dziwnie i marzyłam, by już od niego uciec.

-Fajnie, ale teraz mnie puść.

Burknęłam, kładąc rękę na jego nadgarstku. Próbowałam strącić jego dłoń, ale koleś był uparty. Na domiar złego zaczął sunąć palcami w dół, na koniec ścisnął mocno mój pośladek. Zareagowałam szybciej, niż się spodziewałam. W ciągu kilku sekund spoliczkowałam go, kopnęłam w piszczel i szybkim krokiem skierowałam się w jakieś spokojne miejsce.

-Anka, wszystko dobrze?

Zaraz za mną pojawił się Filip ze zmartwioną miną. Wzruszyłam ramionami i zagryzłam wargę, będąc bliska łez.

-Widziałem co zrobił ten chuj. Chciałem Ci pomóc, ale sama go załatwiłaś.

Uśmiechnęłam się słabo i oparłam się o ścianę. Miałam już serdecznie dosyć tej imprezy.

-Zamówię ci taksówkę, zgoda?

Pokiwałam głową i wzięłam parę głębokich oddechów. Filip wykonał telefon, po czym poprosił bym na niego tutaj zaczekała. Wrócił po kilku minutach.

-Chodź, taksówka zaraz będzie.

Ruszyłam za nim, aż wreszcie wyszliśmy na świeże powietrze. Odetchnęłam z ulgą, że to już koniec, w dodatku czekała już na mnie taksówka.

-Dzięki za pomoc.

Powiedziałam do Filipa, który podszedł ze mną do pojazdu.

-Nie ma za co.

Tylko Ty || Taco Hemingway Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz