Na prośbę Igi i Filipa wybraliśmy restaurację spoza galerii. Nie chcieli by ktoś ich rozpoznał, co było zrozumiałe. Postawiliśmy na kuchnię włoską, każdy z nas zamówił coś innego i zaczęliśmy rozmawiać. A właściwie to Iga i Michał zaczęli rozmawiać. Ja wraz z Filipem zachowywaliśmy się jak obrażone dzieci, które siedziały z naburmuszoną miną.
-Ania, a tym czym się zajmujesz?
Odwróciłam wzrok od menu i spojrzałam na dziewczynę. Była taka ładna, nie potrzebowała ani grama kosmetyku.
-Ogólnie to studiuję, a teraz pracuję w firmie znajomego.
-Super, co tam robisz?
Poczułam się trochę niekomfortowo. Czy to jest jakiś wywiad?
-Um...no wiesz... Głównie to zajmuję się jakimiś pierdołami, których nikt inny nie chce robić.
Na szczęście nikt nie zdążył tego skomentować, bo do stolika podszedł kelner z naszym zamówieniem. Jedliśmy w mało komfortowej ciszy. Czasami czułam na sobie wzrok Filipa, ale gdy podnosiłam głowę, on już patrzył gdzie indziej. Po posiłku uregulowaliśmy rachunek i wyszliśmy z lokalu. Iga zaproponowała, że mogą nas odwieźć, ale na to już nie mogłam pozwolić.
-Nie trzeba, przejdziemy się.
Powiedziałam pewnie i złapałam Michała za rękę. Dlaczego to zrobiłam? Znowu zadziałałam pod wpływem impulsu. Iga uśmiechnęła się widząc nasze splecione dłonie, a Filip spojrzał na mnie spod ściągniętych brwi, jakby chciał zapytać co ja do cholery robię. Nie znałam odpowiedzi na to pytanie. Mogłam się jedynie domyślić, że kierowała mną zazdrość i chęć zemsty. Cały wieczór musiałam patrzeć jak Iga i Filip się trzymają, przytulają i całują, więc ja też chciałam coś od życia. Chciałam pokazać im, że nie są jedyną szczęśliwą parą, że ja też mogę być zakochana. Tyle tylko, że chwyciłam nie tę osobę co trzeba. Facet, w którym byłam zakochana i którego faktycznie chciałam mieć przy sobie, był już zajęty. I w głębi duszy miałam nadzieję, że on na nasz widok poczuł chociaż małe ukłucie w sercu. Nie puściłam dłoni Michała nawet wtedy, kiedy byliśmy już sami. Dotarliśmy do mojego mieszkania w ciszy, ale nie zaprosiłam go do środka.
-Co się dzieje?
Spytał, stając przede mną i obserwując mnie uważnie. Wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się niewinnie.
-A co miałoby się dziać?
Michał nie odzywał się przez chwilę, aż w końcu westchnął cicho.
-Spotkamy się jutro?
-Pewnie.
Po raz kolejny zrobiłam coś głupiego. Nachyliłam się i pocałowałam go w usta. Wiem, że zaskoczyłam go tym gestem, ale gdy chciałam się odsunąć, Michał położył dłoń na moim karku i przytrzymał mnie przy sobie. To było miłe uczucie, ale nie zwaliło mnie z nóg. Żaden motyl w moim brzuchu nie zawirował, nie dostałam gęsiej skórki i nawet nie zobaczyłam gwiazd po zamknięciu powiek.
-Muszę już iść.
Mruknęłam, odsuwając się i weszłam do bloku, nie oglądając się za siebie.
*
Kolejne dwa tygodnie były serią dziwnych zdarzeń, w których niby brałam udział, a jednak czułam jakbym była tylko gdzieś z boku. Nie kontrolowałam tego co robię i skończyłam w związku ze swoim przyjacielem. Jak to się stało? Zaczęliśmy częściej wychodzić sami, a ja byłam okrutną egoistką, która chciała wypełnić pustkę po Filipie, więc wykorzystałam do tego swojego kumpla. W momencie kiedy Michał zapytał mnie, czy możemy być parą, czułam się jak najgorszy człowiek na świecie. Nie mogłam z nim być, bo go nie kochałam, ale nie mogłam złamać mu serca. To ja przez cały ten czas go wykorzystywałam i zwodziłam za nos, z nadzieją, że mu to nie przeszkadza. Nie miałam innego wyjścia jak się zgodzić i udawać najszczęśliwszą dziewczynę na świecie. Chyba tylko ja byłam w stanie wkopać się w coś takiego. Byłam tak przytłoczona tymi wydarzeniami, że musiałam uciec. W środę po pracy wsiadłam w pociąg i pojechałam do rodzinnego domu. Potrzebowałam złapać oddech i przemyśleć to co zrobiłam. Dlaczego w ogóle zaczęłam flirtować z Michałem? Ach, no tak. Bo byłam zazdrosną krową i na siłę chciałam pokazać całemu światu, że ja też ruszyłam naprzód. Nieważne, że nikogo to nie interesowało. Swoim zachowaniem jedynie doprowadzę do katastrofy.
Do Warszawy wróciłam w niedzielę wieczorem. Na dworcu czekał już na mnie Michał i widziałam radość na jego twarzy, gdy mnie ujrzał. Poczułam się jak jeszcze większa idiotka, ale pozwoliłam by mnie objął i pocałował. Co się w ogóle ze mną dzieje?
W poniedziałek poszłam do pracy w złym nastroju. Głównie to wciąż byłam wściekła na samą siebie, a każde drobne niepowodzenie dolewało tylko oliwy do ognia. W biurze czekał już na mnie Łukasz, który przyniósł złą nowinę.-Filip pracuje nad pewnym projektem i nadszedł już czas na przygotowanie oprawy graficznej.
Oznajmił, kiedy przyniosłam mu kawę.
-No i co w związku z tym? Przecież nie znam się na tym.
Próbowałam zażartować.
-Wiem, ale pomożesz mi zebrać materiał. Wbrew pozorom, to nie takie łatwe.
-Czyli co dokładnie miałabym robić?
-Najpierw spotkamy się z Filipem, będzie tu za dwie godziny. Potem powiem ci co dalej.
Zalała mnie fala zdenerwowania. Cały ten czas przed spotkaniem spędziłam na porządkowaniu papierów, które już i tak były ułożone. Musiałam jednak skupić się na czymś innym niż to, że niedługo zobaczę Filipa. Wraz z pojawieniem się bruneta, Łukasz zawołał mnie do siebie i kazał usiąść koło swojego kumpla. Kątem oka zmierzyłam Filipa i skłamałabym mówiąc, że nie wyglądał dobrze. W rzeczywistości był cholernie pociągający. Zatęskniłam za czasami, kiedy swobodnie mogłam przeczesywać jego włosy, albo całować go, gdy tylko miałam na to ochotę. Motyle w moim brzuchu szalały z radości na jego widok.
-Przesłuchałem już materiał, który mi wysłałeś i szczerze mówiąc, kompletnie mnie zaskoczył.
Chłopacy zaczęli rozmawiać o nowym wydawnictwie, a ja tylko słuchałam. Nie słyszałam żadnej nowej piosenki, więc nie chciałam się wtrącać. Odezwałam się dopiero wtedy, kiedy Łukasz zwrócił się bezpośrednio do mnie.
-Jak myślisz, gdzie będzie lepiej, sesja nad Wisłą, czy w studiu?
Oboje patrzyli na mnie wyczekująco, przez co byłam trochę zawstydzona.
-Może lepiej nad Wisłą?
Łukasz uśmiechnął się triumfująco a Filip przewrócił oczami.
-Dobra niech będzie Wisła.
Mruknął.
-Anka zorganizujesz to? Musisz załatwić miejsce i umówić ludzi. Wyślę Ci na maila numery do osób, z którymi zawsze współpracujemy, więc wystarczy, że po prostu zgrasz to wszystko w jeden wspólny termin.
To wszystko brzmiało poważnie i nie ukrywam, że zestresowałam się, ale nie mogłam mu odmówić.
-A co z Filipem? Kiedy będzie miał wolne?
Spytałam, zerkając na bruneta.
-Spokojnie, dostosuje się do nas.
Zaśmiał się Łukasz.
-Obgadajcie jeszcze między sobą koncepcję całej sesji, a ja się zmywam, mam jeszcze parę spraw na mieście. Anka zadzwoń później i zdaj mi raport.
Łukasz zebrał swoje rzeczy, pożegnał się i wyszedł. Czułam jak mocno wali mi serce a dłonie zaczynają się pocić. Panowała kilkuminutowa cisza, którą musiałam przerwać ja.
-Słuchaj, wiem, że nie pasuje Ci moje towarzystwo, ale postarajmy się zrobić to szybko i bezboleśnie.
Filip pokiwał głową i wstał z miejsca. Stanął przy oknie i obserwował miasto.
-Znam fajne miejsce nad Wisłą.
Zaczął, odwracając się w moją stronę. Wbrew moim obawom, spotkanie minęło w całkiem miłej atmosferze. Nie kłóciliśmy się, a nawet chwilami żartowaliśmy. Oboje mieliśmy dużo pomysłów i nawet pomógł mi załatwić większość ludzi. Kiedy spotkanie dobiegło końca, miałam wrażenie, że minęła może godzina. W rzeczywistości jednak dochodziła już 15, co oznaczało, że spędziliśmy razem blisko trzy godziny.
-O której kończysz?
Spytał, kiedy miał już wychodzić.
-Za godzinę, ale właściwie przez ciebie ominęła mnie przerwa obiadowa, więc chyba też już pójdę.
Zażartowałam. To było takie miłe uczucie, kiedy zamiast groźnego spojrzenia, mogłam zobaczyć jego piękny uśmiech.
-Może zjemy coś razem?
Zaproponował, zupełnie mnie zaskakując.
-No pewnie.
Motyle w moim brzuchu poderwały się z ekscytacji, a serce zabiło szybciej.
CZYTASZ
Tylko Ty || Taco Hemingway
FanfictionDruga część fanfiction pt."Największy romans wszech czasów" Dawno, dawno temu mieliśmy wszystko, ale zgubiliśmy to gdzieś po drodze. Jestem zraniona i nikt nie może mnie ocalić, tylko Ty.