Wróciłam do mieszkania po czwartkowych zajęciach i niemal od razu zostałam zaatakowana przez moją współlokatorkę.
-Aaaaa!! Anka, w życiu nie uwierzysz!!! Robert zabiera mnie na koncert Taconafide!!
Piszczała z ekscytacji.
Już wszystko wyjaśniam. Mieszkam w Warszawie od roku i wynajmuję pokój u Elizy, drobnej wariatki, która dostała mieszkanie w spadku po babci. Robert to chłopak, który od kilku miesięcy próbuje zaprosić ją na randkę, ale jakoś nigdy jeszcze im się to nie udało. Oboje nie wiedzą czego chcą i tak się z sobą bujają.
-Super, cieszę się, nareszcie może wam się uda.
Odpowiedziałam, rozbierając kurtkę. Wejście do mieszkania znajdowało się tuż obok kuchni i nie było oddzielone ścianą. Na wprost od drzwi znajdował się mój pokój, a na lewo, wąski korytarzyk prowadził do królestwa Elizy. Łazienka znajdowała się naprzeciw kuchni i chociaż całe mieszkanie było dosyć małe, to bardzo je lubiłam.
Wstawiłam wodę na herbatę i wyjęłam z lodówki garnek z zupą.
-Co? Nie! Mam to gdzieś! Dziewczyno, ja zobaczę Taconafide! Ty to rozumiesz?!
Popatrzyłam na nią, nieco skrępowana.
-Szczerze mówiąc, to nie mam pojęcia kto to jest.
Przyznałam i wróciłam do przygotowania posiłku. Dochodziła 16 a ja umierałam z głodu.
Jest jeszcze jedna rzecz, której nie wspomniałam. Po roku przerwy poszłam na studia, właśnie tu, w Warszawie.
Eliza uderzyła się z otwartej ręki w czoło i pokręciła głową z politowaniem.-Boże, dziewczyno, na jakim ty świecie żyjesz?
-Na Plutonie.
-Pluton nawet nie jest planetą.
-Dla mnie jest.
-Nie, od kilku lat już nie jest.
-Ale ja się z tym jeszcze nie pogodziłam.
Blondynka westchnęła, wiedząc, że i tak ze mną nie wygra. Wymamrotała coś i poszła do swojego pokoju. Ucieszyłam się na tę chwilę spokoju, ale już po kilku minutach dziewczyna wróciła, niosąc swój laptop.
-Uwaga, słuchaj. Największy hit ostatnich tygodni.
Muzyka zaczęła grać i była całkiem spoko, aż wreszcie rozbrzmiały pierwsze słowa. Kubek, który trzymałam w ręku, spadł na ziemię, roztrzaskując się w drobny mak. Wszystko to, o czym starałam się zapomnieć przez ostatnie 16 miesięcy, uderzyło we mnie jak rozpędzony pociąg. Ten głos. Ten cholerny głos, który nawiedzał mnie w snach. Nic się nie zmienił. Wciąż działał na mnie tak samo, a już myślałam, że się wyleczyłam.
-Anka, do cholery, co się dzieje?!
Ocknęłam się i dostrzegłam Elizę, która stała przede mną i wpatrywała się we mnie z konsternacją.
-Kto to jest?
Odepchnęłam ją i wzięłam do rąk laptop. Był tam, ubrany w różowy unfirom. Wyglądał tak samo jak wtedy na stacji, kiedy odjeżdżałam. Ten sam zarost, te same włosy, ale jednak był mi zupełnie obcy.
-Przerażasz mnie, co się dzieje?
Nie zwracałam uwagi na współlokatorkę, która była już zdenerwowana. Nie dziwię się jej, bo od kilku minut zachowuję się jak wariatka. Teledysk dobiegł do końca a ja wcisnęłam replay. Nawet nie zaczęła się melodia, a Eliza zamknęła komputer i uderzyła pięścią w stół.

CZYTASZ
Tylko Ty || Taco Hemingway
Fiksi PenggemarDruga część fanfiction pt."Największy romans wszech czasów" Dawno, dawno temu mieliśmy wszystko, ale zgubiliśmy to gdzieś po drodze. Jestem zraniona i nikt nie może mnie ocalić, tylko Ty.