Ślub to podobno wydarzenie, które człowiek zapamięta na całe życie. Ja ze swojego ślubu jednak niewiele pamiętam, bo większość ceremonii w kościele przesiedziałam ze łzami w oczach, a wesele minęło mi jak mrugnięcie okiem. Może jednak wrócę do początku. Pobraliśmy się rok po zaręczynach, w małym kościółku w mojej rodzinnej miejscowości. Na uroczystości była większość zaproszonych gości, którzy wypełnili wszystkie ławki. Naszymi świadkami byli Łukasz wraz z Elizką i spisali się w tej roli znakomicie. Wesele odbyło się w pięknej sali weselnej nad brzegiem jeziora. Wszystko było tak jak sobie wymarzyłam. Świeciło słońce, choć od paru dni ciągle padał deszcz, moje włosy ułożyły się dokładnie tak, jak chciał tego fryzjer, a i Filip po wielu godzinach namawiań, zgodził się założyć muchę zamiast krawata. Wszystko było idealne.
Tańczyliśmy nasz pierwszy taniec, kiedy do głowy wpadła mi myśl, z którą spotkałam się dawno temu. Nie zapominaj, że słowa: "Czy dasz się zaprosić na kawę?" mogą się stać początkiem jednego z największych romansów wszech czasów.
Uśmiechnęłam się do siebie samej i wtuliłam twarz w tors Filipa, który cicho nucił piosenkę.
Oficjalnie byliśmy mężem i żoną. Oficjalnie należymy do siebie i nic nie jest w stanie nas rozdzielić. Przeszliśmy przez niejedną burzę i byłam gotowa przejść przez jeszcze więcej. W końcu razem tworzymy największy romans wszech czasów.*
Jest i epilog :)
Dziękuję, że tutaj zaglądaliście, dziękuję za każde miłe słowo i mam nadzieję, że spędziliście tutaj dobre chwile :)Jeśli macie jakieś pytania, to śmiało możecie zadać je w komentarzach!
Trzymajcie się ✌️
CZYTASZ
Tylko Ty || Taco Hemingway
FanfictionDruga część fanfiction pt."Największy romans wszech czasów" Dawno, dawno temu mieliśmy wszystko, ale zgubiliśmy to gdzieś po drodze. Jestem zraniona i nikt nie może mnie ocalić, tylko Ty.