- Ash, a tak właściwie to gdzie jest moja rodzina? - zapytał Calum, a Ashton wziął gwałtownie wdech. Był w stanie poradzić sobie z opowieścią o ich związku, zawsze mógł popłakać sobie w nocy w poduszkę, ale opowieść o tym co spotkało rodzinę Hoodów była czymś o wiele, wiele gorszym. Bo to mogło spowodować, że Calum będzie płakał. - Dlaczego nie przyjechali się ze mną zobaczyć?
- Dlaczego to ja muszę brać na siebie to najgorsze - mruknął Ash i przysunął sobie krzesło do łóżka chłopaka. - Dobra, nie będę owijał w bawełnę, bo to nic nie da. Twoja mama umarła na raka trzy lata temu, a twój tata przepadł - powiedział cicho, a Calum otworzył buzię ze zdziwienia.
- Jak to, przepadł? - zapytał.
- Po śmieci Joy stwierdził, że nie usiedzi w Australii, spakował plecak i po prostu zaczął podróżować. Czasem wysyła pocztówki do naszego, znaczy, do domu, w którym mieszkamy w czasie przerw, ale jako tako nie ma z nim kontaktu. Wiem, że Mali-Koa ma do niego numer telefonu, ale nie kontaktują się zbyt często, bo David chyba po prostu tego nie chce - powiedział szybko Ash, a Calum pokiwał głową. Po początkowym szoku nie wyglądał na bardzo przejętego. - Nie dziwi cię to?
- W jakiś dziwny sposób czułem, że mamy już tutaj nie ma, a tatę poniekąd rozumiem - mruknął. - Poza tym, zawsze sprawiało mu przyjemność takie wędrowanie, mam tylko nadzieję, że nic mu nie będzie - dodał. - A co z moją siostrą?
- Po śmierci mamy zaczęła ćpać, chciałeś ją z tego wyciągnąć, ale odmawiała więc w końcu zrobiłeś to na siłę, a ona przestała, ale do ciebie też przestała się odzywać. Jeżeli chcesz mogę po nią zadzwonić - powiedział Irwin, a Calum pokręcił głową.
- Przyjedzie sama - powiedział.
Ashton był nieco zmieszany. Nie sądził, że chłopak tak spokojnie przyjmie wiadomości o swojej rodzinie.
- Wiesz, Cal, trochę martwi mnie twoja reakcja - powiedział cicho i pochylił się na krześle, opierając łokcie na kolanach.
- Jestem pewien, że wylałem z tego powodu już wystarczająco dużo łez. Kochałem mamę, ale nie mogę jej wskrzesić, a decyzje taty i Mali muszę po prostu uszanować. Oni także szanowali moje, co nie? - powiedział poważnie, a tym razem Ashton otworzył buzię ze zdziwienia. - Zaskoczyłem cię? - zaśmiał się cicho.
- Trochę tak. Bałem się, że podpadniesz tutaj w jakaś histerię i będę musiał wstrzyknąć ci morfinę - mruknął i opadł na krzesło.
- To przykre, ale naprawdę jakoś nie mam ochoty rozpaczać - mruknął. - Jestem okropny, Jezu. Mógłbyś mnie przytulić?
Ash wahał się tylko trzy sekundy, po czym usiadł obok chłopaka i przytulił go do siebie gdy tamten zaczął cicho płakać. Starszemu było naprawdę przykro oglądać jego łzy, ale nie widział jak mógłby je powstrzymać. Po prostu trzymał go w swoich ramionach i szeptał uspokajające słowa. Wiedział, że łzy spowodowane są raczej przytłoczeniem niż tęsknotą za bliskimi, a to dziwiło go najbardziej. Nikt nie spodziewał się, że ta idealna, bliska sobie rodzina rozpadnie się w taki sposób.
Po jakimś czasie do sali wszedł Michael w starej bluzie i rozczochranych włosach. Jego oczy były zmęczone i czerwone. Chrząknął cicho, czym zwrócił na siebie uwagę dwójki siedzącej na łóżku.
- Rozmawiałem z Lukiem. Moglibyśmy pogadać? - powiedział cicho, a Calum otarł łzy z twarzy.
- A nie możesz zrobić tego innego-
- Ash, spoko, może być dziś. Jak ma być zły dzień, niech będzie tylko jeden - powiedział cicho brunet i od odlepił się od starszego. Ash westchnął i wstał, chcąc dać im prywatności.
CZYTASZ
house of memories ↞ cashton
FanfictionIch miłość nie była idealna. Czasem się kłócili, byli zazdrośni, nie rozmawiali ze sobą po kilka dni. Czasem mieli humorki, czasem śmiali się razem do łez. Znali się już tyle lat, a ciągle potrafili się nawzajem zaskakiwać. Wystarczali sobie i nigdy...