·• 4 •·

590 65 61
                                    

- Ash, a tak właściwie to gdzie jest moja rodzina? - zapytał Calum, a Ashton wziął gwałtownie wdech. Był w stanie poradzić sobie z opowieścią o ich związku, zawsze mógł popłakać sobie w nocy w poduszkę, ale opowieść o tym co spotkało rodzinę Hoodów była czymś o wiele, wiele gorszym. Bo to mogło spowodować, że Calum będzie płakał. - Dlaczego nie przyjechali się ze mną zobaczyć?

- Dlaczego to ja muszę brać na siebie to najgorsze - mruknął Ash i przysunął sobie krzesło do łóżka chłopaka. - Dobra, nie będę owijał w bawełnę, bo to nic nie da. Twoja mama umarła na raka trzy lata temu, a twój tata przepadł - powiedział cicho, a Calum otworzył buzię ze zdziwienia.

- Jak to, przepadł? - zapytał.

- Po śmieci Joy stwierdził, że nie usiedzi w Australii, spakował plecak i po prostu zaczął podróżować. Czasem wysyła pocztówki do naszego, znaczy, do domu, w którym mieszkamy w czasie przerw, ale jako tako nie ma z nim kontaktu. Wiem, że Mali-Koa ma do niego numer telefonu, ale nie kontaktują się zbyt często, bo David chyba po prostu tego nie chce - powiedział szybko Ash, a Calum pokiwał głową. Po początkowym szoku nie wyglądał na bardzo przejętego. - Nie dziwi cię to?

- W jakiś dziwny sposób czułem, że mamy już tutaj nie ma, a tatę poniekąd rozumiem - mruknął. - Poza tym, zawsze sprawiało mu przyjemność takie wędrowanie, mam tylko nadzieję, że nic mu nie będzie - dodał. - A co z moją siostrą?

- Po śmierci mamy zaczęła ćpać, chciałeś ją z tego wyciągnąć, ale odmawiała więc w końcu zrobiłeś to na siłę, a ona przestała, ale do ciebie też przestała się odzywać. Jeżeli chcesz mogę po nią zadzwonić - powiedział Irwin, a Calum pokręcił głową.

- Przyjedzie sama - powiedział.

Ashton był nieco zmieszany. Nie sądził, że chłopak tak spokojnie przyjmie wiadomości o swojej rodzinie.

- Wiesz, Cal, trochę martwi mnie twoja reakcja - powiedział cicho i pochylił się na krześle, opierając łokcie na kolanach.

- Jestem pewien, że wylałem z tego powodu już wystarczająco dużo łez. Kochałem mamę, ale nie mogę jej wskrzesić, a decyzje taty i Mali muszę po prostu uszanować. Oni także szanowali moje, co nie? - powiedział poważnie, a tym razem Ashton otworzył buzię ze zdziwienia. - Zaskoczyłem cię? - zaśmiał się cicho.

- Trochę tak. Bałem się, że podpadniesz tutaj w jakaś histerię i będę musiał wstrzyknąć ci morfinę - mruknął i opadł na krzesło.

- To przykre, ale naprawdę jakoś nie mam ochoty rozpaczać - mruknął. - Jestem okropny, Jezu. Mógłbyś mnie przytulić?

Ash wahał się tylko trzy sekundy, po czym usiadł obok chłopaka i przytulił go do siebie gdy tamten zaczął cicho płakać. Starszemu było naprawdę przykro oglądać jego łzy, ale nie widział jak mógłby je powstrzymać. Po prostu trzymał go w swoich ramionach i szeptał uspokajające słowa. Wiedział, że łzy spowodowane są raczej przytłoczeniem niż tęsknotą za bliskimi, a to dziwiło go najbardziej. Nikt nie spodziewał się, że ta idealna, bliska sobie rodzina rozpadnie się w taki sposób.

Po jakimś czasie do sali wszedł Michael w starej bluzie i rozczochranych włosach. Jego oczy były zmęczone i czerwone. Chrząknął cicho, czym zwrócił na siebie uwagę dwójki siedzącej na łóżku.

- Rozmawiałem z Lukiem. Moglibyśmy pogadać? - powiedział cicho, a Calum otarł łzy z twarzy.

- A nie możesz zrobić tego innego-

- Ash, spoko, może być dziś. Jak ma być zły dzień, niech będzie tylko jeden - powiedział cicho brunet i od odlepił się od starszego. Ash westchnął i wstał, chcąc dać im prywatności.

house of memories ↞ cashtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz