·• 20 •·

429 46 43
                                    

- Cal, miałeś tego nie mówić głośno! - zawołał Michael, a całe towarzystwo głośno się zaśmiało. Minęło kilka dni, między chłopakami wszystko było w jak najlepszym porządku, Calum przyzwyczaił się już do domu, a dzisiaj odbywała się u nich mała impreza, na którą zjechali się ich najbliżsi znajomi. Brunet przypominał sobie jakieś losowe fakty czy wydarzenia i coraz lepiej odnajdywał się w towarzystwie, prawie nie pokazując swojej nieporadnej i nieśmiałej formy. Ashton obserwował go tylko z uśmiechem z drugiej strony pokoju i prawie się nie odzywał. Nie miał ochoty przerywać swojemu chłopakowi, skoro cała uwaga i tak skupiała się na nim. Lubił go słuchać i cieszył się, że już nie boi się mówić.

- Wybacz, tego już nie pamiętam - zaśmiał się Hood i złapał kontakt wzrokowy z Michaelem, który siedział obok Hemmingsa cały zarumieniony. Był zawstydzony, bo jego przyjaciel opowiedział reszcie o tym gdy wchodząc do ich tourbusu wywrócił się i rozdarł sobie spodnie na tyłku (nawet nie pytajcie jak to się stało!), a potem o tym zapomniał i prawie wyszedł w nich do centrum handlowego. Miał dużo takich odpałów i cieszył się, że Calum nie pamięta reszty.

- Podaruje ci, ale za wygadanie tego też miałem wygadać twoją tajemnicę - wysyczał zabawnie, a ciało obok niego śmiesznie się poruszyło pod wpływem śmiechu. Spojrzał na blondyna, a ten odwrócił wzrok, zaśmiewając się jeszcze bardziej. - Ty coś wiesz - zmrużył na niego oczy i dźgnął go w bok.

Luke przez chwilę próbował się uspokoić, ale marnie mu to szło. Za każdym razem gdy podniósł wzrok na kogokolwiek, na nowo wybuchał śmiechem. - Nic nie wiem - zdołał wydukać i przyciągnął do siebie swojego chłopaka, który trochę się od niego odsunął. - Po prostu zastanawiam się dlaczego ciągle masz te spodnie - ponownie się zaśmiał, a reszta towarzystwa razem z nim. Może i sytuacja nie była aż tak zabawna, ale ich dobry humor sprawiał że po prostu mieli ochotę się śmiać. Michael natomiast siedział naburmuszony i zaczerwieniony do granic możliwości. Nigdy nie lubił gdy reszta się z niego naśmiewała, a co najgorsze było to całkowicie uzasadnione. Był chodzącym przypałem.

- Chyba musisz dać swojemu chłopakowi buzi, Hemmings, bo nie wygląda na zbyt zadowolonego - mruknął Mitchy, kolejny raz śmiejąc się z przyjaciela. Tym razem jednak blondyn wziął jego słowa na poważnie i delikatnie złączył swoje usta z tymi Clifforda. Reszta towarzystwa ucichła, wpatrując się w nich z uśmiechami i rozczuleniem na twarzach. Roy nawet zakrył twarz i zaczął udawać, że płacze, bo jego życie miłosne nie było zbyt bogate. Żeby nie powiedzieć, że w ogóle nie istniało.

- Nigdy nie sądziłam, że będziecie parą, przysięgam. Ale jednocześnie nie wiedziałam, że widok waszej dwójki podczas pocałunku to coś czego potrzebuję jak powietrza - westchnęła Nia i oparła głowę na rękach, by bliżej przyglądać się swoim przyjaciołom. Chłopcy od razu się od siebie oderwali i spojrzeli na nią zdziwieni, a reszta tylko jej przytaknęła. Zaczęli kolejny temat, znów śmiejąc się i dogadując sobie nawzajem.

Ashton jednak milczał. Było mu coraz ciężej na sercu. Martwił się, że podświadomość Caluma po prostu nie chce go pamiętać i że nigdy go sobie nie przypomni. Było mu przykro, że wszyscy z takim zachwytem przyjęli związek Michaela i Luke'a, a gdy on i Cal się ujawnili przed paczką byli po prostu bardzo zdziwieni. Brakowało mu jego chłopaka, bo to on był mu najbliższy na świecie, on mógł go pocieszyć i tylko on go rozumiał. Czuł się samotny, smutny i przygnębiony, a najgorsze, że nikt nie był w stanie mu pomóc.

Po pewnym czasie na stole pojawił się alkohol, co nie było niczym dziwnym na tego typu spotkaniu. Wszyscy byli coraz bardziej radośni i rozluźnieni, tematy schodziły na rzeczy przyziemne, śmieszne i dziwne, a czas powoli płynął. Ashton nie lubił pić, a poza tym czuł potrzebę zaopiekowania się resztą, od kiedy jego przyjaciele mieli naprawdę dziwne pomysły, a poza tym chciał dotrzymać towarzystwa także trzeźwemu Calumowi. Chłopak wyszedł ze szpitala niespełna tydzień wcześniej i nie mógł spożywać alkoholu jeszcze przez pewien czas. Siedzieli w dwóch różnych miejscach pomieszczenia i posyłali sobie rozbawione spojrzenia, gdy któryś z pozostałych zrobił coś głupiego. Hood potajemnie starał się jakoś zbliżyć do Ashtona, bo ten od jego powrotu do domu zachowywał się dziwnie, ale nie potrafił się przemóc i pozbyć się myśli, że najzwyczajniej w świecie to po jego stronie leży wina. Znów powoli cofali się do punktu wyjścia i bał się, że chłopak całkowicie go od siebie odsunie. A to było ostatnią rzeczą jakiej chciał. 

house of memories ↞ cashtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz