·• 13 •·

479 55 58
                                    

- Ashton, proszę uspokój się. Opowiedz wszystko na spokojnie - powiedział wyraźnie do telefonu Calum. Był zmartwiony stanem chłopaka, jeszcze nigdy nie widział go tak wściekłego.

- Jak mam się uspokoić, Cal? Jest pieprzonym kłamcą i idiotą! Przyszedł tu jakby nigdy nic, wszedł do domu jak do stodoły, nie odezwał się słowem i zaczął pakować swoje rzeczy. Tak jakbyśmy wyrządzili mi jakąś wielką krzywdę! Nie mam pojęcia co się z nim dzieje, ale mam tego serdecznie dosyć! Może gdyby nie zaczął potem na nas krzyczeć, że jesteśmy walnięci, wyzywać nas od zdrajców i pedałów to bym się nie denerwował, ale zrobił to! A ja kompletnie nie rozumiem dlaczego! Michael siedzi teraz zamknięty w pokoju i jestem pewien, że płacze. W momencie, w którym przyznał mi się że może coś do niego czuć wiedziałem to że to się źle skończy. Hemmings jest idiotą i to się nie zmieni! To nie pierwszy raz gdy jest chujem, naprawdę! - mówił głośno Ashton, chodząc nerwowo po swoim domu. Już dawno nie był tak zdenerwowany i gdyby tylko miał możliwość poszedłby biegać albo pograłby na perkusji. Jednak nie mógł tego zrobić, dlatego złość go rozsadzała. Wiedział, że Minnie lub Crystal, lub co gorsza obie dziewczyny, coś mu nagadały i teraz jest przeciwko własnym przyjaciołom.
Calum westchnął po drugiej stronie linii, nie wiedząc jak pomóc chłopakowi. Czuł się niezręcznie. - Przepraszam Cal, nie powinienem do ciebie dzwonić i zawracać ci głowy - mruknął Ash, czując gorycz, że nie otrzymał od niego wsparcia chociażby w formie jakiegoś uspokajającego słowa. - Cześć, zgadamy się jakoś później - dodał, chcąc się rozłączyć.

- Nie! Ashton nie! Nie rozłączaj się! Mój mózg pracuje wolniej, proszę - zawołał do słuchawki, wystraszonym głosem. Nie chciał zawieść Ashtona. Usłyszał tylko westchnięcie po drugiej stronie. - Spójrz, Luke to idiota, ale na pewno z jakiegoś głupiego powodu się tak zachowuje, więc gdy wszystko się uspokoi trzeba z nim porozmawiać-

- Nie mam ochoty oglądać jego twarzy, najlepiej jakby więcej nie pokazywał mi się na oczy - burknął Ashton, siadając ciężko na sofie i chowając twarz w wolnej dłoni. Drugą ciągle trzymał przy uchu, czekając na reakcję bruneta. Wiedział, że zachowuje się jak małe dziecko, ale Hemmings powiedział o kilka słów za dużo i nawet on nie miał tyle samokontroli by się nie wściekać.

- Przestań, Ash. Nie jesteś taki - powiedział buńczucznie Cal, żałując że nie może być teraz w domu z przyjaciółmi. - Nie myśl o Luke'u, skup się na Michaelu. Siedzi w pokoju tak? A co jeśli zrobi coś głupiego? Weź go i przyjedźcie do mnie, okej? Poproszę Carmen żeby zamówiła pizzę i poogladamy jakiś serial, co ty na to? Musicie na chwilę się odprężyć i nie myśleć o tym - powiedział delikatnie, starając się jak tylko umiał uspokoić chłopaka. Miał nadzieję, że mu się to udaje, bo nie chciał pogorszyć jego samopoczucia. W słuchawce nastała cisza na kilkadziesiąt sekund. Słyszał tylko ciężki oddech Ashtona, który próbował przekonać siebie, że musi być silny. Po chwili odezwał się, cichym, zmęczonym głosem.

- Dobrze, w porządku. Niedługo będziemy - mruknął, wstając i kierując się na piętro do pokoju Michaela. - Dziękuję, Cal.

- Nie ma za co, będę na was czekać - powiedział delikatnie brunet, rozłączając się. Położył głowę na poduszce, zastanawiając się chwilę nad zachowaniem blondyna. Nie widział go już naprawdę długi czas, dlaczego nie przychodził go odwiedzać? Wziął telefon i wykręcił numer swojej ulubionej pielęgniarki.

Tymczasem Ashton szukał w kuchni zapasowego klucza do pokoju, w którym zakluczył się Michael. Miał nadzieję, że chłopak nic sobie nie zrobił, bo mimo że już minęło trochę czasu od jego ostatniego wybryku i zachowywał się w miarę normalnie, ciągle mógł sobie coś ubzdurać, a Ashton mógł nie pomóc mu w porę.

W końcu znalazł upragniony przedmiot i wręcz pobiegł na piętro, starając się otworzyć drzwi pokoju. Na szczęście Michael wyciągnął klucz z dziurki z drugiej strony, więc nie było to takie trudne. Być może gdyby jego ręce się tak nie trzęsły byłoby mu o niebo łatwiej. Wpadł jak burza do pokoju i rozejrzał się, nigdzie nie widząc swojego przyjaciela. Zauważył otwarte drzwi na balkon, ten sam na którym siedzieli w nocy, paląc papierosy i dzieląc się sekretem, a w jego oczach wezbrały się łzy. Miał najgorsze przeczucia. Nie chciał znaleźć swojego martwego przyjaciela na trawie pod domem.

house of memories ↞ cashtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz