- Myślałem, że dzisiaj już nie przyjdziesz.
- Nie chciałem, żebyś cały dzień był sam - uśmiechnął się Ash i zajął swoje zwyczajowe miejsce na krześle obok łóżka. - Luke i Michael ciągle spali gdy wychodziłem, chyba brakowało im takiej nocki.
- Przepraszam, że zasnąłem, nawet nie wiem kiedy to się stało - mruknął speszony brunet. - No i dziękuję, że przyszliście, to było miłe. I fajnie, że mogliśmy posiedzieć razem - dodał i także się uśmiechnął.
- Potrzebujesz czegoś? Opowiedzieć ci coś? - zapytał Ash i spojrzał na swojego chłopaka. Codziennie wyglądał trochę lepiej, jego twarz nabierała kolorów, rany się zasklepiały, a złamania zrastały. Chłopak miał naprawdę dużo szczęścia, że wyszedł z tego wypadku tylko z paroma złamaniami i skręceniami, bo początkowo jego stan naprawdę wyglądał o wiele gorzej.
- Właściwie to mam do ciebie prośbę - powiedział nieśmiało Cal. - Czy mógłbyś... Czuję się dziwnie prosząc o to, ale jest mi strasznie zimno w stopę, czy mógłbyś mi pomóc ubrać skarpetkę? - dodał cicho, na co Ash tylko zachichotał i ubrał brunetowi kolorową skarpetkę na złamaną nogę. - O rany, dziękuję. Uratowałeś moje życie - sapnął i uśmiechnął się uroczo. - Teraz możesz kontynuować swoją historię.
- Chcesz wiedzieć co było dalej tak? Wyjechałeś, a ja cię wygryzłem z zespołu - powiedział przekornie Ash i razem się zaśmiali.
- No dawaj, czekałem 48 godzin na kontynuację tej historii, bądź łaskawszy - mruknął i mocniej zwinął się pod kołdrą. Ashton miał nadzieję, że chłopak marznie tylko dlatego że nie do końca jest wyspany, a nie dlatego że pojawiły się jakieś komplikacje.
Calum wrócił z Brazylii wymęczony i opalony. Bawił się dobrze, jednak jego myśli ciągle kręciły się wokół przyjaciół, zespołu i domu. Okazało się, że chłopcy przyjęli Ashtona do zespołu bo okazał się być świetnym gościem, z naprawdę wielkim talentem muzycznym. Obawiał się trochę konfrontacji z chłopakiem, bo po ich pierwszym spotkaniu nie miał o nim zbyt dobrego zdania.
Chłopcy byli już po kilku próbach, a może nawet spotkaniach, o których Calum mógł nic nie wiedzieć i znali się już dobrze, dlatego gdy brunet stał przed drzwiami garażu Michaela trzy razy zastanowił się czy na pewno jest to dobry pomysł. Nie chciał czuć się gorszy, przecież to on przyjaźnił się z Mike'm i Lukiem wcześniej.
W końcu zdecydował, że nie chce porzucić swoich marzeń o muzyce przez jakiegoś głupiego Ashtona i z impetem otworzył drzwi. Oczywiście nie byłby sobą, gdyby kogoś nimi nie uderzył. Oczywiście tą osobą okazał się być Ashton głupi Irwin.
- O boże, przepraszam - zawołał. - Naprawdę nie chciałem, nie myśl sobie że się uwziąłem i mam zamiar pozbawić cię życia - mówił chaotycznie, patrząc jak chłopak siedzący na podłodze rozmasowuje bolące miejsce na głowie.
- Więc ty jesteś Calum, Luke mówił że jesteś trochę niezdarny - zaśmiał się Ashton, a młodszy momentalnie pokochał ten dźwięk. - Miło cię poznać, jestem Ashton - mruknął i przy pomocy Caluma wstał na nogi. Przytrzymał trochę dłużej jego dłoń i potrząsnął nią, by powitać go jak trzeba.
- Ta, ciebie też - mruknął Calum, który był trochę oczarowany swoim nowym kolegą. Zaczął się zastanawiać, dlaczego przez ostatni miesiąc obawiał się, że przez chłopaka straci swoich przyjaciół. Przecież istota, która śmieje się w taki sposób nie mogła zrobić nic złego dla świata.
- Luke i Mike poszli po coś do picia. Jak cię nie było trochę graliśmy, ale nie mamy ciągle nic swojego, a poza tym nie mieliśmy basu - odpowiedział Ashton i usiadł na kanapie, ciągle trzymając się za bolącą głowę.
CZYTASZ
house of memories ↞ cashton
FanfictionIch miłość nie była idealna. Czasem się kłócili, byli zazdrośni, nie rozmawiali ze sobą po kilka dni. Czasem mieli humorki, czasem śmiali się razem do łez. Znali się już tyle lat, a ciągle potrafili się nawzajem zaskakiwać. Wystarczali sobie i nigdy...