LIST DWUDZIESTY DRUGI.

189 30 3
                                    


Pamiętam chwilę, gdy dowiedziałem się o twojej śmierci...
Podchodzę do grupy rudzielców, stojących w kupie i z niepokojem patrzących w moje oczy.
O co im chodzi...?
Przeciągam wzrokiem po zgromadzonych: mama, tata, Percy, Bill, Ron, Ginny, Hermiona, Harry...
Co się stało?
Gdzie Charlie?
Fred...?
W moich oczach pojawiają się łzy, z nogi leci krew, głowa pulsuje piekącym bólem. Słyszę, jak aurorzy zabierają ocalałych śmierciożerców, nigdzie nie widzę ciebie ani  Charliego, więc podchodzę do rodziny, zaciągając się powietrzem. Wciąż wszędzie było czuć zapach krwi... Zapach Śmierci.
Tłum rozstąpił się, każdy płakał.
Zwróciłem wzrok ku ciału leżącemu na ziemi, a ten, kogo tam zobaczyłem, jeszcze patrzył na mnie.
Upadłem na kolana, czując, jak łzy ciekną po moich policzkach i zatapiając palce w twoich miękkich, rudych włosach.
Popatrzyłem ci w oczy, opierając moje czoło na twoim i zobaczyłem uśmiech wpełzający na twoje usta.
-Z czego się śmiejesz?- zapytałem przez łzy.
-Zawsze tym chciałem być, pamiętasz, Georgie? Bohaterem - wyszeptałeś. Czułem twój oddech na swoich wargach, które prawie dotykały twoich...
-Tak, jesteś bohaterem...- powiedziałem, a ty znów zamierzałeś coś powiedzieć.
-Możesz mnie... Przytulić?- twoje oczy zaczęły wygasać.- Ostatni raz...
Przyciągnąłem cię delikatnie do uścisku, a ty objąłeś mnie rękoma. Czułem, jak z każdą chwilą twój uścisk się osłabia... Aż w końcu zupełnie zelżał.
Moje łzy leciały coraz gęściej, ale wciąż cię nie puszczałem.
-Freddie...- szeptałem ci do ucha.- Kocham cię, bracie... Spotkamy się...

Gdy później ktoś wyrwał mi cię z rąk, wziąłem twoją różdżkę, leżącą kilka stóp od ciebie i schowałem do wewnętrznej kieszeni bluzy, która teraz była przesiąknięta krwią.
Twoją krwią.

Dear brother ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz