~ Rosalie pov
- Rosalie obudź się! Wstań kochana - usłyszałam ciepły męski głos i zerwałam się z łóżka.
- Kto to mówi? - zapytałam głośno jednak nie otrzymałam odpowiedzi.
Zdezorientowana spojrzałam na zegarek, który stał na szafce koło mojego łóżka i zobaczyłam, że za niecałe pięć minut wybije północ. Zupełnie zapomniałam, że to dzisiaj dostanę kolejną zagadkę. Wyskoczyłam z łóżka i narzuciłam na siebie jakiś pierwszy lepszy sweter. Po cichu uchyliłam drzwi i wyjrzałam czy na korytarzu nigo nie ma. Kiedy nikogo nie dostrzegłam wymknęłam się po cichu z pokoju i od razu udałam się w stronę piwnicy. W chwili kiedy wybiła północ zeskoczyłam z ostatniego stopnia i stanęłam wpatrując się w ciemność przede mną. Znów usłyszałam ten sam spokojny ale donośny głos. I po raz kolejny właściciela ów głosu nigdzie nie było. Może był duchem?
- Cieszę się, że dotarłaś tu bezproblemowo. Mam dla ciebie kolejną zagadkę. Jednak zanim do tego przejdziemy muszę cię ostrzec - zrobił chwilową pauzę po czym kontynuował - Uważaj Rosalie, bo wyczuwam w twoim otoczeniu zło. Pamiętaj aby za bardzo nie ufać mieszkańcom kwatery. Może i są ci bliscy ale niektórzy z nich to zdrajcy.
- Kto dokładnie? - przerwałam jego wypowiedź, bo ciekawość wzięła nademną górę - I skąd mam wiedzieć, że tobie mogę ufać?
- Zdradziłem cię? Wprowadziłem cię w błąd? - powiedział z wyrzutem jednak po chwili jego ton głosu znowu stał się spokojny- Uwierz mi Rosalie, że chcę dla ciebie jak najlepiej. Ale przede wszystkim chcę żebyśmy wspólnie pomogli Eldaryi.
- Tak masz rację, przepraszam - było mi tak głupio.
- Spokojnie kochana nie gniewam się. A teraz wysłuchaj proszę zagadki, ponieważ ja muszę już uciekać.
W jamie lisicy błyszczące szkiełka w blasku księżyca mienią się i w szkarłacie zatapiają skarb.
- Powodzenia kochana - i znowu zapadła cisza.
Po dziesięciominutowej wspinaczce po tych okropnie długich schodach, byłam już tak rozbudzona, że nie chciało mi się wracać do snu. Postanowiłam więc wybrać się na spacer do ogrodu. Ten spokój i cisza jakie panują tu w nocy bardzo sprzyja przemyśleniom, a ja muszę rozwiązać kolejną zagadkę. Po chwilowej spokojnej wędrówce znalazłam się pod stuletnią wiśnią. Usiadłam spokojnie opierając się o pień starego drzewa. Nagle wszechobecną ciszę zakłócił męski głos. Przestraszyłam się ponieważ nie należał on do nikogo znajomego. W ostatniej chwili schowałam się za wiśnią, ponieważ z mroku wyłonił się mężczyzna w czarno-czerwonej zbroi. Moją uwagę przykuły jego intensywnie czerwone oczy. Było w nich coś takiego innego, nieznanego. Starałam się być jak najciszej żeby nie odkrył mojej obecności zwłaszcza, że zdecydowanie na kogoś czekał.
- Gdzie jest ten przeklęty pchlarz? Już dawno powinien tu być - mówił cicho pod nosem a w jego głosie słuchać było irytację.
Wpatrywałam się w niego jak w obrazek. Od razu do głowy przyszło mi kilka pytań. Kim jest? Co kryje jego maska? Na kogo czeka? Dlaczego spotyka się z kimś w środku nocy? Na pewno nie jest stąd ponieważ pierwszy raz widzę go na oczy. Ale pomimo jego przerażającej aury jest w nim coś takiego co mnie przyciąga. Nie mam pojęcia dlaczego. Po dłuższej chwili czekania najwyraźniej odpuścił sobie ponieważ zniknął. Tak po prostu rozpłynął się w mroku. Poczekałam jeszcze chwilę po czym biegiem ruszyłam do swojego pokoju. Kiedy dotarłam do mojej oazy zamknęłam cicho drzwi i rzuciałam się na łóżko. Po dłuższej chwili ciężkiego oddychania po szybkim biegu zasnęłam.
~~~
~ Chrome pov
Zaspałem i nie stawiłem się na spotkaniu z Ashkor'em. Mam nadzieję, że nie jest na mnie za bardzo zły. Co prawa trochę go wystawiłem i to z powodu takiej głupoty jak niewinna drzemka. Jednak mam nadzieję, że informacje jakie dla niego zdobyłem od Karenn trochę uspokoją jego złość. Vampirzycy przez przypadek w trakcie jednej z naszych rozmów wymknęło się o tajemniczym spotkaniu Rosalie w piwnicy. Nie widziała z kim się tam zobaczyła ale ta informacja i tak mogła okazać się bardzo przydatna. Szedłem właśnie w stronę biblioteki aby dostać jakąś misję, dzięki której mógłbym dalej stwarzać pozory porządnego członka straży. I oczywiście znając moje szczęście z ponad tysiąca mieszkańców kwatery musiałem wpaść akurat na Rosalie. Dziewczyna szła zamyślona i prawie wpadłaby w filar. W ostatniej chwili zdołałem ją ostrzec.
- Rosalie słup! - rzuciłem a ta natychmiast się zatrzymała - Coś ty taka zamyślona? - postanowiłem udawać luzaka żeby się nie zorientowała, że coś ze mną nie tak.
- Co? A nie tak siebie myślałam co by tu dzisiaj porobić - zaśmiała się nerwowo - A ty co porabiasz?
- Właśnie idę do biblioteki po jakaś misję - odparłem spokojnie.
- A no to nie przeszkadzam do potem! - rzuciła i szybko odeszła.
- Ta do potem - mruknąłem pod nosem.
~ Rosalie pov
Co się ze mną dzieje? Przez tego przyjaciela stałam się nieufna i zaczęłam podejrzewać każdego członka straży o bycie zdrajcą. Nie podoba mi się to. Moje myśl dzisiaj były jednym wielkim chaosem. To ostrzeżenie, tajemniczy nieznajomy w nocy i druga zagadka. Właśnie a co do zagadki, dużo nad nią tego poranka myślałam i postanowiłam wybrać się do najbardziej oczywistego miejsca jakie przyszło mi do głowy czyli do lasu. Szłam dosyć szybko aby już nikogo znajomego nie spotkać po drodze. Nie chciałam z nikim rozmawiać, bo nie chciałam o nikim bliskim źle pomyśleć. Podążałam więc ze spuszczoną głową i jedyne co robiłam to patrzyłam pod nogi. Po kilku minutach, które zdawały mi się trwać wieczność dotarłam do celu. Stojąc na skraju lasu poczułam czyjąś obecność. Spojrzałam w gąszcz przede mną i wtedy zobaczyłam te oczy.
CZYTASZ
Elfelejtettem ~ Eldarya
Fanfiction"Studnia, to ona jest kluczem..." ~~~ W dniu gdy tajemniczy głos powierzył mi ważną misję powinna ona stać się moim priorytetem, więc dlaczego gdy zaczął się wokół mnie kręcić zamaskowany mężczyzna w głowie mam tysiące myśli, które nie pozwalają mi...