4. Wilk w owczej skórze

151 10 23
                                    

~ Chrome pov

Biegłem omijając przy tym wszystkich mieszkańców osady Eel. Szło mi to znakomicie jednak treningi Nevry się na coś przydały. Jak na złość kiedy myślałem, że udało mi się uciec musiała zjawić się ona. Wyrosła tak nagle, że nie zdążyłem zahamować i poleciałem prosto na nią. Oboje runeliśmy na ziemię.

- Ała Chrome złaź ze mnie! - rzuciła z pretensją.

- Pragnę tylko zauważyć, że to ty pojawiłaś się nagle na mojej drodze - burknąłem i usiadłem koło niej rozmasowując łokieć na którym na pewno pojawi mi się siniak od spotkania z ziemią.

- Tu jesteś ty mały potworze - powiedział mężczyzna, który nagle pojawił się jakby znikąd.

Oblał mnie zimny pot, ton jego głosu i zabujcze spojrzenie skierowane wprost na mnie nie zwiastowało nic dobrego. Postanowiłem walić głupa, bo to zawsze najlepiej pozwala uniknąć kłopotów.

- O Karuto! Co za spotkanie przyjacielu! - udałem zaskoczonego jego obecnością.

- Nie ściemniaj gówniarzu, to ty mi podkradłeś zapasy ze spiżarni! - wałek, który trzymał w ręce sprawił, że resztki mojej pewności siebie uciekły, musiałem jednak coś wykombinować, bo nie chciałem przekonać się czy zrobi on z niego użytek jeżeli przyznam się do zarzucanego mi czynu.

- No co ty mówisz stary druhu - parsknąłem i machnąłem ręką - W życiu bym czegoś takiego nie zrobił, a zresztą byłem tu cały czas z Rosalie - spojrzałem błagalnie na białowłosą - Prawda kochana?

- No tak, włóczymy się po ogrodach już z dobre kilka godzin - uśmiechnęła się do niego serdecznie.

- Aha czyli to musiał być jakiś inny gnojek. Aj ten mój wzrok już nie ten. Ale uważaj cwaniaczku ty jeden mam cię na oku - pogroził mi wałkiem i odszedł szybciej niż się pojawił.

- Uf dzięki ci Rosalie. Boje się pomyśleć co by zrobił z tym wałkiem gdyby nie ty - westchnąłem z ulgą.

- Nie ma za co młody - potargała mi włosy śmiejąc się przy tym - Jesteś mi teraz winny przysługę - puściła mj oczko po czym wstała, otrzepała się z kurzu i ruszyła w stronę budynku kwatery.

~~~

Popołudniem miałem spotkać się z Karenn, która miała czekać na mnie na stołówce. Przechodząc przez spiżarnie usłyszałem nagły huk. Szybko odwróciłem się i dostrzegłem moją śnieżnowłosą przyjaciółkę leżącą na podłodze, była zasypana artykułami spożywczymi i jakimś skrzynkami. Po szybkiej analizie sytuacji pobiegłem do niej żeby jej pomóc. Chwilę mi zajęło wydobycie jej spod tych wszystkich przedmiotów. Kiedy dziewczyna była już wolna wstała z podłogi, jej mina była tak zabawna, że mimowolnie parsknąłem śmiechem. Ta ignorując mnie totalnie złapała się za głowę.

- Kurczę no nie znowu to samo! Już drugi raz rozsypałam to wszystko na podłogę - oznajmiła zrozpaczona - Nigdy stąd nie wyjdę i po co mi było bycie miłą i pomocną koleżanką.

- Nie dramatyzuj tak Rosalie, to przecież nie twoja wina, że taka z ciebie sierota - uśmiechnąłem się zadziornie.

- Wiesz co dzięki Chrome - odpowiedziała mi z wyrzutem - Na ciebie to zawsze można liczyć.

- Robię co w mojej mocy. No w każdym razie miło się gawędziło ale ja już będę leciał, bo jestem umówiony z Karenn - mrugnąłem do zirytowanej dziewczyny.

- Aha czyli mi nie pomożesz? Przypominam, że ja ci dzisiaj pomogłam i wisisz mi przysługę.

- Wiem ale nie dziś - zaśmiałem się i wszedłem na stołówkę.

~~~

Po całym dniu wrażeń ucieszony przemierzałem właśnie korytarz ponieważ słońce już zaszło i nadeszła wyczekiwania pora spania. Zadowolony kierowałem się do swojego pokoju. Moją uwagę przykuły jednak lekko uchylone drzwi do pokoju Rosalie. Stwierdziłem, że spanko może jeszcze chwilę poczekać, ponieważ ciekawość przejęła górę nad zmęczeniem. Podszedłem do drzwi na palcach i oparłem się o ścianę spoglądając przez szparę do wnętrza pomieszczenia. Od razu spojrzałem na właścicielkę pokoju, która leżała na swoim łóżku. Dziewczyna wpatrywała się w pożółkły kawałek papieru a na jej twarzy widniało skupienie. Chciałem przyjrzeć się co takiego jest na tej kartce jednak przez panujący półmrok niewiele mogłem dostrzec. Zastanawiało mnie skąd Rosalie ją ma ponieważ papier wygląda na stary co może oznaczać, że jest to jakiś stary pergamin, nie mogła go jednak mieć z biblioteki ponieważ takich rzeczy nie można stamtąd wynosić. Ta sytuacja wydała mi się bardzo podejrzana, od razu przyszło mi na myśl do kogo muszę się z tym udać.

~~~

Chwilę po zajściu pod pokojem mojej przyjaciółki udałem się pod stuletnią wiśnie. Wiedziałem, że go tam spotkam dlatego stanąłem pod drzewem i cicho się odezwałem aby wiedział o mojej obecności.

- Jesteś tu? - nie mogłem dostrzec czy chłopak gdzieś tu jest przez mrok, który spowijał ogród - Ashkore?

Po chwili ciszy usłyszałem szelest i dużą dłoń, która gwałtownie zasłoniła moje usta. Kiedy została zabrana odwróciłem się i ujrzałem tylko jego czerwone oczy, które jako jedyne wyróżniały się w mroku. Dał mi znak abym za nim poszedł, w końcu musieliśmy zniknąć z pola widoku straży aby nasze spotkanie pozostało tajemncą. Gdy dotarliśmy w bezpieczne miejsce zacząłem opowiadać mu czego przed chwilą byłem świadkiem.

- Widziałem przed chwilą Rosalie, wiesz tą fealien z ziemi. Czytała jakąś podejrzaną kartkę na pewno nie dostała jej w bibliotece. Wyglądała na bardzo starą, więc wydaje mi się, że mogło być to coś ważnego. Nie wiem co na niej było ale wolałem żebyś to wiedział - mężczyzna słuchał mnie uważnie a kiedy skończyłem położył swoją rękę na moim ramieniu.

- Dobrze Chrome - zaczął spokojnie - Doskonała robota. Teraz musisz mieć ją na oku, bo jak mówisz nie wiadomo co ona kombinuje. Musimy być ostrożni, bo może nam zagrażać. I koniecznie zdawaj mi relacje ze wszystkiego co tylko wyda ci się podejrzane. A teraz wracaj do środka. Jeżeli się czegoś dowiesz to wiesz gdzie mnie szukać.


Elfelejtettem ~ Eldarya Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz