Epilog

236 47 42
                                    

Drobna brunetka szła powoli w rytm Marszu Mendelssohna po starych płytkach, którymi wyłożony był kościół. Jej kremowe sandałki stukały obcasami o kamień, a tren sukienki co rusz delikatnie zaczepiał się o wystające elementy płytek. Na ustach Natashy widniał jednakże szeroki uśmiech, gdy patrzyła na bruneta, stojącego na samym końcu jej drogi. Wzięła głęboki wdech i przyspieszyła delikatnie kroku. Już po chwili stała przy ołtarzu, ujmując smukłą dłoń swojego wybranka.

- Zebraliśmy się tutaj, aby być świadkami unii tej dwójki - kapłan wskazał na przyszłych małżonków. Po części wstępnej, nadszedł czas na czytanie psalmów. Dwójka biorąca ślub siedziała na przygotowanych krzesłach, trzymając się cały czas za dłonie. Nadal zachowywali się, jakby dopiero co się poznali, a minęły już cztery lata.

W końcu dotarli do momentu, w którym miał zostać udzielony sakrament małżeństwa.

- Jeśli ktoś z tu zebranych ma coś przeciwko temu związkowi, niech przemówi teraz, albo zamilknie na wieki - powiedział kapłan. Wszyscy goście milczeli jak zaklęci, jedynie świadek pana młodego rozchylił usta, ale zdecydował się, że stracił swoją szansę. Teraz był czas jego przyjaciela. - Dobrze, możemy przejść do przysięgi - uśmiechnął się dobrodusznie. - Pierw narzeczony - podał mikrofon chłopakowi.

- Ja Artem, biorę Ciebie, Natasho, za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci.

- Ja Natasha, biorę Ciebie, Artemie, za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci - zakończyła trzęsącym się głosem dziewczyna, po czym podane zostały im obrączki, jedna z nich została od razu wsunięta na palec brunetki.

- Natasho, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego - następnie brunetka założyła obrączkę na palec chłopaka.

- Artemie, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego - oficjalnie zostali małżeństwem. Ksiądz zakończył mszę, a młoda para ruszyła do wyjścia. Wszyscy ruszyli za nimi, oprócz Melovina, który usiadł na krześle. Chwilę wcześniej zajmowała je Natasha. Ukrył twarz w dłoniach i westchnął. Karma wracała - był świadkiem na ślubie miłości swojego życia z jego najlepszym przyjacielem.

__________

NIESPODZIANKA!!
Pojutrze zaczynamy Cool Girl!

Dziękuje za każde wyświetlenie, komentarz i gwiazdkę! Powiedzcie teraz szczerze co sądzicie o tej historii!

AMBIVALENCE ➸ melovin ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz