22.

169 40 12
                                    

Jeżeli spojrzenia mogłyby zabijać, to Melovin leżałby trupem przed Natashą. Cała czwórka przyjaciół siedziała w ogrodzie, u rodziców piosenkarza. Minęły dwa dni, od ostatniej sytuacji, a Tasha nawet nie chciała zaszczycić Kostii swoją uwagę. Czarnowłosy miał dosłownie przekopane u Rosjanki. Repnin stanowczo odmawiała przebywania nawet sekundy w jego towarzystwie, dlatego, gdy powiedział, że rodzice zaprosili ich na grilla, myślała że mu przyłoży.

Trzy godziny, sześć kłótni i dwie zbite szklanki później, Artem, Alena, Kostia i Natasha siedzieli w ogrodzie. Rosjanka zabijała Melovina spojrzeniem, nogi trzymając na kolanach jego managerowi. Dobrze wiedziała, co jej domniemany chłopak robił po tym jak wyszła. Zamierzała mu się odpłacić tym samym i w końcu zebrać na niego dowody. Nikt nie zadzierał z Tashą Repnin.

- Kochanie no - jęknął Mel, patrząc na nią błagalnie.

- Jęczałeś tak Katji przedwczoraj? - syknęła. Wiedziała, że zachowuje się jak typowa kobieta, ale jemu się należało.

- Przestań noo - piosenkarz zrobił smutną minkę. W środku jednak gotowało się w nim, widząc jak Natasha siedzi blisko z Artemem. Jego kobieta trzymała nogi na jego kolanach, a on je gładził. Miał ochotę wstać i mu strzelić. Może piosenkarz nie był jedną z osób, wyznających zasadę wierności. Mimo wszystko Natasha dawała mu poczucie stabilizacji, nie żałował mimo wszystko swoich skoków w bok.

- Jakbyś ją przeprosił i okazał skruchę, to może by lepiej to wyglądało - powiedziała Alena, która, gdyby mogła, to wywaliłaby mu na głowę gorący węgiel z grilla.

- Natasha przepraszam no, mówiłem ci, że mi przykro. Kupiłem ci nawet kwiaty - którymi został potem zdzielona. Kostia przysiągł sobie, że gdy będzie kupował róże, poprosi o te bez kolców. Jego ramiona nadal cierpiały przez ciernie. - Chodź porozmawiamy - pociągnął dziewczynę na stojąco. Usiedli w hamaku, a Rosjanka popatrzyła na niego oczekująco.

- Przepraszam, nie powinienem sobie na to pozwolić, co się stało. Jestem z tobą, a nie z Katją. Miło było po prostu spotkać kogoś ze starych czasów... wspomnienia tego, gdy nie byłem sławny wróciły. Zapomniałem się - powiedział, w duchu modląc się, by brunetka to zaakceptowała.

- Szkoda, że to nie pierwszy i nie ostatni raz zapewne. Kiedyś to wszystko do ciebie wróci Kostia, zobaczysz. Zostaniesz przez swoje durne zachowanie na lodzie. Pieniądze szczęścia nie dają, przygody na jedną noc też. Chyba, że szczęście da ci chlamydia, albo inne gówno, no ale to już nie moja sprawa. Chociaż moja, bo to ja z tobą sypiam. Więc pilnuj się Melovin.

- Okej Natasha, postaram się - mentalnie za to zanotował, aby zrobić badania na choroby weneryczne. Niby licho złego nie bierze, no ale wyjątki potwierdzają regułę.

- Mam nadzieję - brunetka pokręciła głową i chciała wstać, aby wrócić do Artema i Aleny. Na swoje miejsce, gdzie mogła odczuć bliskość chłopaka. Przeszły ją dreszcze i to nie dlatego, że Melovin złapał ją za rękę, przyciągnął i pocałował. Powód siedział kilka metrów dalej, przyglądając się tej dwójce. Jego serce stawało się z dnia na dzień cięższe i nie chciał dłużej patrzeć na to, co jego przyjaciel robi. Miał dość tego, że dostał coś, na co nie zasługiwał i jeszcze niszczył to.

________

Jesteśmy na końcówce, więc nadganiajcie Cool Girl!

AMBIVALENCE ➸ melovin ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz