Rozdział 11

1.9K 58 9
                                    

Siedziałam w taksówce myśląc o poprzednim dniu,w zasadzie o poprzednim wieczorze.Coraz bardziej zastanawiałam się i martwiłam o Jamesa.

Postanowiłam że porozmawiam z Vidalem i dowiem się coś na ten temat ale po ich treningu.Sama mam sporo pracy a oni muszą trenować.

Gdy weszłam do budynku nikogo jeszcze nie było więc udałam się w stronę schodów a następnie swojego biura.

****

Udało mi się skończyć pracę gdy piłkarze skończyli trening.Wzięłam swoje rzeczy i zeszłam na dół i czekałam kiedy chłopaki się przebiorą.

-Możemy porozmawiać?

-Pewnie.

-Wiesz co się dzieje z Jamesem?

-Nie.-widziałam że chłopak kłamał i coś jest na rzeczy.

-Powiesz mi czy nie?-zapytałam lekko zdenerowana.

-Nie mogę,przepraszam.-powiedział lekko drapiąc się po karku.

-Powiesz mi gdzie mieszka?

-Nie mogę.

Czułam się źle,miałam wrażenie że każdy wokół mnie wie o co chodzi tylko nie ja.
Zakryłam twarz dłonią i czekałam aż chłopak pójdzie lecz ten dalej stał przy mnie.

-Za jakiś czas wszystko ci powie.-poklepał mnie po plecach i odszedł.

Ja natomiast stałam tak parę minut i po tym czasie ruszyłam w swoją stronę.

Powiedziałam samej sobie że napiszę do niego ostatni raz,jeśli nie odpisze lub nie odpowie na moje pytanie będę musiała skończyć nasze relacje.

****

Weszłam do domu,odłożyłam torbę i rozebrałam kurtkę.Później poszłam się przebrać i zrobić sobie jedzenie jak to zawsze robiłam.
Postanowiłam że teraz napiszę sms do Rodrigueza.

Do:James
Wszystko w porządku?

Nie wiedziałam co mam mu napisać a nie chciałam zaczynać wiadomości typu "co przede mną ukrywasz?" .

Odłożyłam telefon i posprzątałam mieszkanie,powycierałam kurze i umyłam podłogi.

***

Sprzątanie zajęło mi godzinę,zdziwiłam się bo myślałam że zajmie mi conajmniej godzinkę.

Sprawdziłam telefon i nadal nie otrzymałam odpowiedzi od chłopaka,w zasadzie byłam już zrezygnowana tym wszystkim ale dawałam mu czas.

Następną godzinę spędziłam na rozmawianiu przez telefon,połowę czasu rozmawiałam z rodzicami a połowę z wujkiem który ciagle dopytywał czy wszystko jest okej i czy daje sobie radę,ponadto wytłumaczył mi parę rzeczy które muszę robić w każdym tygodniu i wyjaśnił mi dokumenty których nie potrafiłam rozumieć.

Po rozmowach położyłam się na kanapie i odpoczywałam,mój polik był cały ciepły i czerwony od trzymania przy uchu telefonu.
Sprawdziłam godzinę na zegarze który wisiał na ścianie.

W pewnym momencie zadzwonił moj telefon,po cichu myślałam że to James ale myliłam się.Dzwonił do mnie Vidal.

-Jesteś w domu?-usłyszałam po drugiej stronie.

-Tak,co się stało?

-Mogę do ciebie wpaść pogadać?

-Jasne.

-Będzie ze mną Corentin jeśli nie masz nic przeciwko.

-Nie mam,czekam na was.

Wypowiedziałam te słowa i rozłączyłam się.Byłam ciekawa o czym będą chcieli pogadać i dlaczego przychodzi z nim Tollisso.

Jestem wesoła że ten jedyny wieczór nie spędzę sama w mieszkaniu.
Przebrałam się w ładniejsze rzeczy bo chodząc w za dużej koszulce i dresowych szortach przy takich osobach to nie jest dobry pomysł.Włosy rozpuściłam i zmyłam makijaż po całym dniu chodzenia w nim,jednak po paru minutach przemyśleń postanowiłam podkreślić sobie brwi.

Wróciłam do salonu i nie zdążyłam nalać sobie soku bo w mieszkaniu rozbrzmiał dźwięk pukania.
Odłożyłam szklankę i poszłam otworzyć drzwi.

Przede mną stał Vidal i nieziemsko przystojny Tollisso.Obaj ubrani byli sportowo z czego Arturo miał czapkę ze swoimi inicjałami.
Jednak gdy weszli do mieszkania a rękach Corentina ujrzałam papierową reklamówkę a w niej alkohol.

-Chcecie coś do picia?-zapytałam gdy mężczyźni rozgościli się i usiedli na kanapie.

-Możesz wziąć kieliszki,napijemy się.

Zrobiłam co powiedział jeden z piłkarzy i wróciłam na kanapę.
Tollisso wyjął z torby wino i otworzył je.

-Dlaczego są dwa kieliszki?-zapytał zdziwiony Vidal.

-Ja chyba nie będę pić.

-No proszę,z nami się nie napijesz.-zaśmiał się Tollisso.

Wróciłam do kuchni po trzeci kieliszek i ponownie pojawiłam się przy kanapie.Jeden z chłopaków nalał do kieliszków i zaczął rozmowę.

-Może zagrajmy w pytania?

-Na serio?-zaśmiałam się biorąc łyka wina.

-Tak,a czemu nie.-dopowiedział Vidal który również chciał w nie zagrać.

-No dobra ale ja nie chce być pierwsza.

-No to Alexis,masz chłopaka?-zapytał odziwo Arturo.

-Nie mam.

Sprawdziłam telefon czy otrzymałam odpowiedź od strony Jamesa ale nic nie było,żadnego znaku życia od strony szatyna.

****

Vidal dawno wyszedł zostawiając nas samych z ciemnookim brunetem.Wypiliśmy razem dwa wina i atmosfera była luzniejsza.Nadal graliśmy w pytania ale raczej śmialiśmy się z tego że nie możemy wymyśleć nowych pytań tylko te co były.

-Robiłaś to z piłkarzem?

-To znaczy co?-zapytałam biorąc łyka z kieliszka.

Chłopak nie odpowiedział tylko przybliżył się do mnie,ja natomiast odstawiłam kieliszek na stolik i czekałam co będzie dalej.
Moje serce natychmiastowo przyśpieszyło a oddech stał się płytszy.

Po chwili Tollisso był tak blisko że nasze klatki piesiowe się stykały powodując mrowienie w okolicach styknięcia a oddechy mieszały...

The Beginning | J.R |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz