Rozdział 9 - Dwór Malfoyów & Dziwny Zgredek

35 1 0
                                    

Spoglądałam na dwór, w którym mieszkali, kompletnie zszokowana. Był ogromny. Ale nagle poczułam, że tęsknię za domem. Nie chciałam tu być i nie chciałam być blisko Malfoya. To jest powód, dla którego nie mogłam się doczekać tej przerwy - żeby uciec od Malfoya i żeby nie skakał mi do gardła przed cały czas. Poczułam dłoń na ramieniu. Spojrzałam na nią, a później w górę. To była Narcyza. Uśmiechnęła się do mnie słodko i wprowadziła mnie do środka. Mieli skrzata domowego, czekającego, żeby ich przywitać.
- Właściciele są w domu! - uśmiechnął się.
Uniosłam brew, wyglądając na zmieszaną.
- Skrzat domowy - rozpromienił się Lucjusz, po czym warknął na niego - Zanieś rzeczy panny Granger na górę.
Trochę się skuliłam na to jak ostry był jego głos, gdy mówił do skrzata. Pokiwał głową i wziął moje walizki, wbiegając po schodach.

- Draco, zaprowadź Aurorę do jej pokoju, proszę - poprosiła łagodne Narcyza.
Usłyszałam tylko ciche "Tak, matko", po czym chwycił mnie za łokieć na tyle mocno, że zabolało, ciągnąc mnie do mojego pokoju.
- Odejdź, Zgredku. - rozkazał.
Zgredek? To musi być jego imię. Zgredek wybiegł, przestraszony.
- Spójrz, nie chcę cię tutaj tak bardzo jak ty nie chcesz tu być! - syknął. Uniosłam brew.
- Cóż, dzięki za wskazanie tego co oczywiste. - przewróciłam oczami, a on się skrzywił.
- Nie mów do mnie, dopóki nie będzie to konieczne, nie patrz na mnie i do cholery trzymaj się ode mnie z daleka.
- To nie będzie problem - zadrwiłam - Nienawidzę być w pobliżu świń - warknęłam.
- Uważaj, Granger - warknął nisko - Mogę zrobić z twojego życia tutaj istne piekło. Tylko poczekaj.
Widziałam tą nienawiść w jego oczach i to zlekceważyłam.
- Okej.
Wyglądał na zaskoczonego.
- Okej? Tylko tyle?

Odepchnęłam go i zaczęłam rozpakowywać moje rzeczy.
- Patrz, Malfoy, jeżeli chodzi o mnie, chcę cieszyć się moimi feriami. Jeśli chcesz zmienić moje życie w istne piekło, nie krępuj się i spróbuj. Nie mam zamiaru kręcić się, i płakać, i zaznaczać jak bardzo moje serce będzie złamane, ponieważ ja rzadko płaczę i nie mam serca. - to było kłamstwo. Płakałam ale dla niektórych osób takich jak Malfoy, nie - A patrzenie, jak robię te rzeczy, jest oczywiście tym, co z chęcią byś oglądał. I szczerze, mógłbyś spaść z urwiska i złamać sobie kark, a mnie by to szczerze nie obchodziło. Wierny przykład faktu, że nie mam serca. Jestem inna niż moja siostra. Ona może płakać i być prowokowana ile tylko chce. A ja tylko siedzę, lekceważę to i torturuję cię dalej. Nie zaczynaj rzeczy, których nie będziesz w stanie skończyć, Malfoy. Bo robiąc to, nie będziesz zmieniał mojej przerwy w piekło, bo będziesz sprawiał, że będzie o wiele przyjemniejsza przez to, że będę mogła patrzeć jak twój mały móżdżek, pod mocno zżelowanymi włosami, wybucha. - uśmiechnęłam się w sarkastyczny sposób.

Byłam z siebie dumna. Nic nie czułam. Nie poczułam zdenerwowania, jak w Wielkiej Sali, co sprawiło, że musiałam wyjść. Szczerze, czułam się silniejsza i jakoś wiedziałam, kim byłam i obroniłam siebie samą lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Ale wiedziałam o mojej jednej słabości i to było to, co stało się podczas Quidditcha. To będzie mnie przerażać przez długi czas. Obserwowałam go, jak stał, kompletnie zszokowany tym, co powiedziałam. Zaniemówił. Wielki Malfoy zaniemówił. Nie mógł nic powiedzieć. Tylko się skrzywił, po czym wyszedł, trzaskając drzwiami. Uśmiechnęłam się.

Malfoy 0, Granger 1. Rozpakowałam swoje rzeczy i wyciągnęłam książkę, zanim usłyszałam pukanie do drzwi, które się otworzyły.
- Kolacja gotowa, Auroro. - powiedziała Narcyza.
Odłożyłam swoją książkę i pokiwałam głową. Spojrzałam na nią.
- Będę na dole za sekundę - uśmiechnęłam się.

Pokiwała głową i odeszła, a ja pospieszyłam do łazienki, połączonej z moim pokojem i spojrzałam na siebie w lustrze, psychicznie przygotowując się do spotkania z Malfoyem. Moje uczucie wygranej nie trzymało się długo i po krótkim czasie poczułam, że uderzają nerwy. Nie jestem pewna czy to było przez Malfoya, czy jego rodziców. Może oba.
- Dasz radę to zrobić, Granger - powiedziałam do siebie - Po prostu przeżyj kolację i będzie dobrze. Ta przerwa nie będzie okropna. Ta przerwa NIE będzie okropna. Nie pozwól Malfoyowi tego zniszczyć - wypuściłam powietrze z płuc i wyszłam, widząc Zgredka. Krzyknęłam i odskoczyłam.
- Przepraszam, jeśli Zgredek cię przestraszył.
- W porządku - pokręciłam głową.

Wkrótce podążał za mną, gdy wyszłam z łazienki.
- Zgredek musi ostrzec Aurorę Granger.
Odwróciłam się.
- Ostrzec mnie przed czym?
Rozejrzał się wokół.
- Złe rzeczy zbliżają się do ciebie. Nie jesteś tutaj bezpieczna. Osobą która nałożyła więcej pracy na twoich rodziców był Lucjusz Malfoy, żeby nie byli w stanie zabrać cię do domu w te Święta.
Westchnęłam.
- Już tak kiedyś było z moimi rodzicami, Zgredku. Wątpię w to, że on to zrobił. Poza tym nie sądzę, żeby to zrobił. Jestem tylko mugolaczką. - nawet jeśli się tak nie czułam.

Zgredek tylko potrząsnął głową.
- Mugolaczką, która jest wypełniona tak wielką mocą, o której sama nie wie? Nie jesteś mugolaczką. Bądź ostrożna z wybieraniem sobie przyjaciół i uważaj na swoje wybory. I... chroń swoją rodzinę. - rzekł i wtedy odszedł. Czy to był atak paniki skrzata? Wzruszyłam ramionami i poszłam na kolację. Ostatnie wolne miejsce, było tym obok Dracona. Jęknęłam w myślach i usiadłam tam, czując na sobie jego wzrok. Nie obejrzałam się. Spojrzałam w dół, na mój talerz, który był już wypełniony, a jedyne co zobaczyłam to chleb na jego środku, więc sięgnęłam i chwyciłam kromkę. Moja ręka widocznie się trzęsła, ale udawałam, że tego nie zauważam. Reszta zauważyła. Lucjusz podniósł brew.
- Nie musisz się denerwować, Auroro - powiedział - Nie jesteśmy tutaj, żeby cię skrzywdzić albo zrobić cokolwiek złego. Rozumiem, że nie czujesz się komfortowo, będąc z nami, ale proszę zauważ, że nie zamierzamy cię skrzywdzić.
Lekko pokiwałam głową. Narcyza się uśmiechnęła.
- Wszystko dobrze, skarbie.
Czy aby na pewno? Znów cicho pokiwałam głową. Poczułam, jak "nieistniejące serce" trochę się łamie, kiedy nagle zatęskniłam za swoimi rodzicami.

Coś od razu ruszyło się we mnie od tego, co powiedział Zgredek. Chroń swoich rodziców. Co moi rodzice mają z tym wspólnego? Westchnęłam i jadłam w ciszy. Cały stół był cicho. Malfoy to przerwał.
- Potter dostał się do drużyny Quidditcha jako szukający.
- Teraz? - Lucjusz podniósł wzrok, a Malfoy przytaknął.
- Chciałbym zostać szukającym Slytherinu w przyszłym roku. Z wyjątkiem tego, że pierwszorocznych zazwyczaj nie przyjmują.
- Harry musi ci podziękować za bycie szukającym - spojrzałam na niego - To ty rzuciłeś przypominajką Neville'a, a on ją złapał. Więc w gruncie rzeczy sprawiłeś, że Slytherin przegrał wielki pojedynek. Słyszałam, że poprzedni szukający Gryffindoru był beznadziejny. - wzruszyłam ramionami. Jego rodzice unieśli brwi. Usta Lucjusza drgnęły.
- Możemy wprowadzić cię do drużyny, Draco. Tylko poczekaj.
Malfoy się uśmiechnął, a ja westchnęłam cicho, kończąc mój posiłek. Jeżeli dostałby się do drużyny, w głębi duszy mam nadzieję, że skończy jak Wood albo Johnson, nawet jeżeli jest w Slytherinie.

Spędziłam resztę nocy w moim pokoju, czytając książkę. Rodzice Malfoya nie byli do końca tacy źli. Moją ulubioną musiałaby być Narcyza, ma wokół siebie tą matczyną aurę i podoba mi się to. Uśmiechnęłam się lekko do siebie, po czym się zawahałam. Po prostu chciałam, żeby moja mama i tata tu byli. Myślę, że moi rodzice również byli moją słabością. Podeszłam do krzesła przy oknie i usiadłam, patrząc przez nie. Mogłam zobaczyć wszystkie gwiazdy lśniące na nocnym niebie. Byłam w stanie zobaczyć gałęzie bezlistnych drzew delikatnie kołysane wiatrem. Znów zaczął sypać śnieg i uśmiechnęłam się. Kochałam śnieg.

Moi rodzice i ja, i oczywiście moja siostra zawsze wychodziliśmy na długie godziny w święta, żeby bawić się w śniegu. Poczułam smutek rozlewający się po moim ciele, gdy zorientowałam się, że nie będę z nimi w te Święta. Zanim zaczęło mnie wypełniać więcej smutku weszłam do łóżka, zwijając się i układając się wygodnie, a moje oczy od razu się zamknęły. Łóżko było tak wygodne, że od razu zaczęłam odpływać. Ktoś wszedł do mojego pokoju ale kiedy dotrę do pewnego momentu w odpływaniu, nie mogę się ruszyć, a byłam właśnie w tym momencie. Usłyszałam, że ta osoba położyła coś na szafce nocnej, po czym poczułam delikatnego całusa na moim policzku. Chciałam się zerwać i powiedzieć, żeby ta osoba nie robiła z siebie debila, ale nie mogłam. Wtedy usłyszałam, jak wybiega z pokoju, po czym natychmiast zapadłam w głęboki sen.

Przeciwna Granger (Rok 1)Where stories live. Discover now