Rozdział 5 #1 - Co Się Ze Mną Dzieje?

40 1 1
                                    

Pansy, Milicenta i ja kierowałyśmy się na Transmutację. To była nasza pierwsza część dnia. Wtedy usłyszałam Harry'ego i Rona przed nami.
- Szukający? Pierwszoroczny nigdy nie załapał się do drużyny.
Moje brwi wystrzeliły w górę. Szukający? A ja miałam nadzieję, że tego durnia wyrzucą. Parsknęłam ze złością. Skupiłam się na ich konwersacji.
- Chyba będziesz najmłodszym graczem w...
- W tym stuleciu, według McGonagall - przerwał mu Harry.
Przewróciłam oczami i przepchnęłam się między nimi, kiedy pojawili się bliźniacy.
- Nie bądź takim cwaniakiem. Możesz umrzeć na boisku. - zachichotałam, po czym znów odeszłam.
- Trudno uwierzyć, że ona jest bliźniaczką Hermiony. - westchnął Harry, a ja się odwróciłam.
- Prawie nie uważam jej za siostrę. Nie mówiąc już o bliźniaczce. - rzekłam i wyminęłam ich, a za mną Pansy i Milicenta. Usłyszałam jeszcze jak Ron mówi coś pod nosem o psychice.

Byłam na swoim łóżku, czytając książkę, kiedy moja głowa gwałtownie odchyliła się do tyłu, a oczy zrobiły się białe. Co do cholery... Poczułam, że się poruszam, jakby wzdłuż kabli wysokiego napięcia, unosząc się nad trio. Szli po schodach lecz nagle się poruszyli.
- Co się dzieje? - spytał Harry, zaniepokojony.
- Te schody się ruszają, pamiętacie? - znów usłyszałam moją zasmarkaną siostrę.
Usłyszałam huk, kiedy schody połączyły się z innymi. Podeszli do drzwi i weszli do środka, powitani przez ciemność strasznie wyglądającego pokoju. Trzecie piętro... jest niedozwolone.
- Czy ktoś ma jeszcze przeczucie, że nie powinniśmy tutaj być? - spytał Weasley. Hermiona na niego spojrzała.
- Nam tutaj wręcz nie wolno być, to przecież trzecie piętro. Zakazane.
Ona zawsze musi sprawiać, żeby czuli się przy niej jak głupkk. Znaczy... są nimi... ale bardziej, wiecie?

Płomień natychmiast się zapalił, sprawiając, że lekko podskoczyłam. Chciałam wydostać się z tego co się działo, żebym nie musiała ich dłużej oglądać, ale nie mogłam. Zamiast tego byłam w tym uwięziona. Poczułam, jakby coś leżało na mojej klatce piersiowej, dusząc mnie. Prawie nie mogłam oddychać, a w głowie mi łomotało. Kotka Filcha weszła do pokoju i miauknęła na nich. Trójka się obróciła, a ich oczy się rozszerzyły.
- To kotka Filcha!
- Wiejemy! - Harry powiedział cicho.
Po chwili zaczęli biec ekstremalnie szybko, a jeszcze więcej pochodni zapalało się, gdy przebiegali. Dobiegli do drzwi i desperacko próbowali je otworzyć.
- Zamknięte! - krzyknął Potter.
- To koniec... - Weasley przełknął ślinę - już po nas.
Moja siostra przeszła pomiędzy nimi, usuwając Harry'ego z drogi.
- Och odsuńcie się! - uniosła różdżkę i powiedziała spokojnie - Alohomora.
Zamek ustąpił i otworzyła drzwi.
- Właźcie.
Poczułam, że ja też się ruszam. Chociaż nie zauważyli wielkiej bestii, która była z nimi w środku.
- Alohomora? - spytał Ron.
- Standardowe Zaklęcia, siódmy rozdział.

Natychmiast zostałam wyrwana, nie widząc nic więcej i nic z tego co się stało. W głowie mi łomotało, więc chwyciłam się za nią mocno.
- Co to do cholery było? - wymamrotałam do siebie.
Od razu wstałam, próbując ignorować ból, który był prawie nie do zniesienia, gdy wymykałam się z pokoju wspólnego.

Musieli się stamtąd bezpiecznie wydostać, ponieważ rozpoznałam ich głosy. Złapałam tylko trochę rozmowy
- ... stał na jakiejś klapie. Podejrzewam, że nie przypadkiem.
W momencie schowałam się gdzieś, w ciszy podążając za nimi po schodach do ich pokoju wspólnego.
- On czegoś pilnuje. - kontynuowała moja siostra. Harry się odwrócił i spojrzał na nią ciekawie.
- Czegoś pilnuje?
Skończyło się na tym, że przegapiłam większość tego, co powiedziała, bo ból głowy zagłuszył mi to, na chwilę przed tym jak usłyszałam ostanie słowa.
- Lub co gorsza. Nas wyleją.

Zbiegłam po schodach.
- Słyszałeś to? - zapytał Ron.
Pobiegłam szybciej, kierując się do salonu ślizgonów, choć do niego nie dotarłam i runęłam na ziemię, a wszystko wokół mnie zlało się w nicość.

Co się ze mną dzieje?

Przeciwna Granger (Rok 1)Where stories live. Discover now