Rozdział 13 - Z Trio

25 1 0
                                    

Widziałam Harry'ego podnoszącego swoją pelerynę i rozbijającego lampę. Co za idiota.
- I tak cię znajdę. Pokaż się. - syknął Filch.
Widziałam Harry'ego pod peleryną i szłam za nim, gdy on próbował ominąć Filcha. Wtedy usłyszałam miauknięcie i spojrzałam w dół, widząc jego kota miauczącego i po chwili idącego za nim. Odszedł szybko i już była przed nami następna scena.

Snape i Quirrell.
- Severusie... - wyjąkał Quirrell.
- Ty chcesz mieć we mnie wroga, Quirrell? - warknął surowo Snape.
- A-ale nie wiem o co chodzi. - zachichotałam lekko ale na szczęście mnie nie usłyszeli.
- Doskonale wiesz o co chodzi. - warknął Snape. Harry oddychał trochę zbyt głośno, więc Snape spojrzał w jego stronę i wystawił rękę. Dlaczego on musi oddychać tak głośno, kiedy dzieje się coś ciekawego?!

Odwrócił się z powrotem do Quirrella.
- Wkrótce znów sobie pogadamy, więc zastanów się dobrze, po której jesteś stronie.
Wtedy się odwróciłam i zobaczyłam podchodzącego Filcha, trzymając rozbitą lampę.
- Och, to panowie. To znalazłem w dziale ksiąg zakazanych. Jeszcze ciepła znaczy, że jakiś uczeń nie śpi.
Snape i Quirrell od razu odeszli. Zostałam z powrotem odepchnięta do swojego ciała. Obudziłam się, oczy mi się rozszerzyły i z powrotem zasnęłam.
Byłam w bibliotece z Pansy i Milicentą i zobaczyłam Harry'ego i Rona, siedzących razem i patrzyłam na Harry'ego. Co on, Weasley i moja siostra knuli? Zmarszczyłam brwi i spojrzałam w dół na swoją książkę, po chwili słysząc moją siostrę.
- Kazałam wam szukać w złym dziale. Jak mogłam być taka głupia?
Rzuciła wielką książkę na biurko, sprawiając, że ja, Milicenta i Pansy podskoczyłyśmy. Co u licha? Wstałam i schowałam się za książką w przejściu za nimi, żeby słuchać.
- Wzięłam to kiedyś jako coś lekkiego do czytania. - kontynuowała.
- To jest lekkie? - spytał Ron. Przygryzłam wargę, żeby powstrzymać chichot. Zerknęłam znad książki, widząc moją siostrę, która posłała mu zirytowane spojrzenie. Zaczęła czytać, po czym odparła.
- No jasne! Tutaj jest! Nicholas Flamel jako jedyny stworzył Kamień Filozofów!

- Że co? - spytali obaj chłopcy.
- No nie, nic nie czytacie? - przewróciłam oczami na oświadczenie mojej siostry. Kontynuowała swoim głosem Wiem-To-Wszystko - Kamień ten to legendarna substancja o olbrzymiej mocy. Dzięki niemu można metal zamienić w złoto i wytworzyć Eliksir Życia, który daje nieśmiertelność.
- Nieśmiertelność? - Ron zmarszczył brwi.
- Znaczy, że nie umrzesz - powiedziała Hermiona.
- Wiem co to znaczy! - zawołał Ron.
- Cii - rzekł Harry.

- Jedyny kamień, jaki dziś istnieje - kontynuowała moja siostra - posiada pan Nicholas Flamel, znany alchemik, który niedawno obchodził 665 urodziny. Tego na trzecim piętrze strzeże Puszek. Kamień Filozofów. - wtedy Hermiona mnie przyłapała - Dlaczego podsłuchujesz? - spojrzałam na nią i obaj chłopcy na mnie, piorunując mnie wzrokiem.
- To się nazywa czytanie, siostrzyczko. - przewróciłam oczami - Dlaczego mimo wszystko chcecie zdobyć ten kamień?
- Nie sądzę, żeby to był twój interes, ślizgonko. - wycedził Harry.
- Ślizgonko? - zaśmiałam się - Czy to miało na celu mnie obrazić? Przyjmę to jako komplement.

Ron westchnął i dalej milczał.
- Cokolwiek wy małe czubki robicie, to nie moja sprawa, a ja nie lubię być pupilkiem nauczycieli - zadrwiłam.
- My nie jesteśmy pupilkami nauczycieli! - powiedział Harry w obronie.
- To, że się tak bronisz mówi wręcz przeciwnie. A ja, tylko po to, żeby was wkurzyć, zrobię to.
Harry, Hermiona i Ron jęknęli.
- Będziemy musieli wyjść bez twojej wiedzy.
- Możecie próbować. - parsknęłam.
Upuściłam swoją książkę na podłogę i odeszłam do Pansy i Milicenty.

Była teraz późna noc, a ja zobaczyłam trio, idące do Hagrida i szybko ich złapałam.
- Niezła próba - zachichotałam.
- Idź sobie! - Harry spiorunował mnie wzrokiem.
- Nie. - przewróciłam oczami.
Hermiona spojrzała na mnie gniewnie, ale nic nie powiedziała, bo dotarliśmy do Hagrida. Zapukałam w drzwi i nie trwało to długo zanim Hagrid otworzył.
- Ah to wy, tak się dzisiaj składa, że nie jestem specjalnie rozrywkowy. - chciał zamknąć drzwi, ale te trzy wyrodki mu przerwały.
- Wiemy o Kamieniu Filozofów.
- Aha - z powrotem otworzył drzwi.

- Zdaje się, że Snape chce go ukraść - z wejścia wypalił Harry.
- Nie próbuje, Potter! - przewróciłam oczami - Jest nauczycielem. Nie wierzę, że nauczyciel próbowałby ukraść ten kamień!
- Zamknij się, Aurora, nic o tym nie wiesz! - Hermiona wrzasnęła na mnie.
- Ani wy, mali psychole!
- Wystarczy. - powiedział Hagrid głośno - Coście się tak na niego uwzięli? - spojrzał na Harry'ego. Usiadłam na krześle.
- Hagrid, on chce zdobyć kamień i nie wiemy dlaczego.
- Weź się w garść, Potter - zakpiłam.
Ron spiorunował mnie wzrokiem. Hagrid tylko westchnął.
- Aurora ma rację. Snape jest jednym z belfrów. Na pewno nie chce go gwizdnąć.
- Dziękuję! - zawołałam.
- Co? - spytał Harry.
- Słyszałeś. No spadajcie, jestem dzisiaj trochę zajęty.

- Zaraz. Jednym z nauczycieli? - Harry zmarszczył brwi.
- Oczywiście! - wypaliła Hermiona - Więc każdy chroni kamień, jak umie, prawda? Wiedzą i czarami.
Ugryzłam się w język powstrzymując się od złośliwej odpowiedzi.
- Zgadza się, - powiedział Hagrid - zawracanie głowy i tyle.
Rozejrzałam się i zmarszczyłam nos, widząc, jak Rona wącha wielki brzydki pies. Delikatnie się zaśmiałam.
- Nikt nie przejdzie koło Puszka! - rozpromienił się. - Bo nikt nie wie jak, z wyjątkiem mnie i Dumbledore'a. Ale ja mam długi jęzor. Ale ja mam długi jęzor.
Nagle spojrzałam na kociołek, który zaczął wydawać z siebie grzechotliwy dźwięk. Hagrid wyciągnął z niego złote, jakby lekko przypalone jajko. Ruszyliśmy do stolika, przy którym usiadł.
- Hagrid... co to jest? - spytałam.
- To? To jest... to jest...
- Ja wiem, co to jest! - wypalił wtedy Ron. - Hagrid, skąd to wziąłeś?
- Wygrałem. - odpowiedział Hagrid - Od faceta, który siedział w pubie. Wyglądał na dość zadowolonego, że się go pozbywa.
Obserwowałam jajko, które lekko się poruszało. Cofnęłam się trochę, oczy mi się rozszerzyły, gdy obserwowałam. Niedługo jajko zaczęło pękać, a jego kawałki odlatywały w każdą stronę. Zasłoniłam twarz, żeby ją ochronić. Wyjrzałam, widząc małego smoka. Zaparło mi dech.
- To jest zaskakująco urocze.

- Czy to jest... smoczek? - spytała Hermiona.
- Mało powiedziane. To Norweski Smok Kolczasty! Mój brat Charlie zajmuje się takimi w Rumunii.
- Jaki on śliczny. - zawołał Hagrid - O, patrzcie. Poznaje mamusię!
Był bliski łez, a ja uniosłam na niego brew.
- Cześć, Norbert. - powiedział, lekko go łaskotając.
- Norbert? - zapytałam.
- Musi mieć jakieś imię, nie? - odpowiedział Hagrid. Pokręciłam głową. Cholerny smok. Następnie zakaszlał ogniem i zapalił brodę Hagrida.
- Ooch! - zaczął ją głaskać i gasić.
- Trzeba go tylko trochę wychować. - zerknął przez okno - Kto to jest?

Wszyscy się obróciliśmy i zobaczyliśmy chłopaka z znajomymi platynowo blond włosami i lekko się skrzywiłam.
- Malfoy.

Przeciwna Granger (Rok 1)Where stories live. Discover now