-Panie Novak, kolejna sesja rozpoczyna się o 15 w Lebanon, w stanie Kansas. - usłyszałem głos Agenta z siedzenia obok.
-Crowley, mamy jeszcze parę godzin. Możemy zatrzymać się w jakiejś knajpie po drodze. Nazwij to wycieczką krajoznawczą. - stwierdziłem znużony.
Życie modela miało swoje plusy rzecz jasna, piękne kobiety, pieniądze, dobre stanowisko i łatwa praca, jednak mimo wszystko czułem się jak przedmiot sprzedawany za rozsądną cenę, moja rodzina była ciągle oblegana przez paparazzi, życie prywatne stało się dawną przyszłością i co najwyżej marzeniem.
-Knajpy? Panie, to może bardzo wpłynąć na pański wizerunek. Nie lepiej odwiedzić jakąś dobrą restaurację?
-Panie Crowley, raz w życiu chcę posmakować starego, dobrego alkoholu i zwykłej rzeczywistości. To nie zajmie długo, proszę.
-Jak Pan sobie życzy. - stwierdził i zakończył rozmowę.
Wiedziałem, że spełniał tylko swoje obowiązki. Jego zadaniem było utrzymać mój wizerunek, planować sesje i spotkania oraz zajmować się wszystkim innym, podczas, gdy ja bawiłem się wręcz zarobionymi pieniędzmi.
Można by powiedzieć, że miałem wszystko. Duży dom z basenem, kobiety, górę pieniędzy i ładną buźkę, ale zawsze brakowało mi "tego czegoś". Czułem w sobie niewypełnioną pustkę odkąd pamiętam, choć starałem się o tym nie rozmyślać.
-Poczekam na Pana w samochodzie. - rzekł Agent parkując pod niezbyt wykwintnie wyglądającą knajpą.
Już widziałem te artykuły na pierwszych stronach gazet: "Słynny model w brudnym barze traci posadę" "Novak wyrzucony na bruk".
Właściwie określenie "Pan Novak" wciąż było dla mnie obce i dziwne, jakbym słyszał je po raz pierwszy, ale wiedziałem, że nie mogę przechodzić z pracownikami na "ty", za dużo swobody nigdy nie kończyło się dobrze.
Wzrok barmana zatrzymał się na mnie, gdy wszedłem do knajpy i zająłem miejsce obok średniego mężczyzny. Mój strój wyraźnie odbiegał od wyznaczonych tu norm, ale postanowiłem to zignorować, jak i ciekawe spojrzenia ludzi obok.
-Niezłe wdzianko. - usłyszałem głos i odwróciłem głowę w jego stronę.
Blondyn z dwudniowym zarostem spoglądał na mnie zielonymi oczami. Przez myśl mimowolnie przebiegło mi, że jest to rzadko spotykany kolor i właściwie pasuje mu. Zagubiłem się na chwilę w szmaragdowej zieleni, by zostać zaraz wybudzonym z transu machającą mi przed oczami ręką.
-Halo? Wybacz jeśli zraniłem twoje wielkie ego, kolego. - z jego ust wydobyło się ciche parsknięcie.
-Nie oceniaj książki po okładce. - uśmiechnąłem się strzelając wewnętrznego facepalm'a. Naprawdę nie było mnie stać na nic lepszego?
Mężczyzna uniósł ręce w geście obrony.
-Nie mam zamiaru.
-Co podać? - przerwał mu głos barmana.
Spojrzałem w jego oczy z lekkim zagubieniem. Nie serwowali tu raczej typu alkoholu, do którego byłem przyzwyczajony i nie byłem pewny co mam dokładnie powiedzieć.
-To co zawsze, dwa razy. - odparł spokojnie blondyn i odwrócił się znów do mnie. - Raczej nie często tu bywasz.
Spojrzałem na jego buty pnąc się wzrokiem wyżej i wyżej aż do jego szmaragdowych oczu, zapamiętując każdy detal jego ciała.
-Ty za to wręcz przeciwnie. - stwierdziłem.
-Co sprowadza waszą Ekscelencję w progi Lebanon? - zaśmiał się.
Wzruszyłem beznamiętnie ramionami.
-Sesja.
Upiłem łyka alkoholu podanego właśnie przez Barmana. Wewnętrznie zanotowałem też podziw dla tych ludzi. Życie w tym hałasie, z tymi ludźmi codziennie, brzmi jak duże wyzwanie.
-Oh, naprawdę? - uniósł jedną brew.
-Taa, a Ciebie, Panie NieJestemAlkoholikiemIToNieTwojaSprawa?
Mężczyzna spojrzał głęboko w moje oczy, czułem jakby mógł czytać moje myśli i emocje na podstawie przeszywającego mnie wzroku,aż jego usta opuściły dwa słowa.
-Jestem Fotografem.
-To najwidoczniej niezły mam timing.
-W rzeczy samej.
-Nie wyglądasz na fotografa. - stwierdziłem.
-A jest jakiś konkretny strój z typu PanFotografZLebanon?
Parsknąłem. Nie było to nawet specjalnie zabawne, ale każde słowo wypowiedziane przez tego faceta wydawało się na swój sposób niezwykłe.
-Najwidoczniej nie.
-Coś czuję, że ta sesja będzie ciekawa.
-Tak, z moim uciążliwym Agentem WszystkoMusiByćDopięteNaOstatniGuzik napewno.
-Widzę, że lubisz łączyć słowa.
-A ty kieliszki Whisky.
-I tu mnie masz. - podniósł ręce w geście bezbronności.
Poczułem wibracje mojego telefonu w kieszeni spodni. Popatrzyłem na wyświetlacz "Crowl".
-Agent WszystkoMusiByćDopięteNaOstatniGuzik zgubił swój ostatni guzik?
-Najwyraźniej. - odparłem naciskając zieloną słuchawkę.
-Panie Novak. - odezwał się głos z urządzenia. - Musimy już jechać i dobrać strój.
-Rozumiem. - odparłem i rozłączyłem się.
-Czas goni. - odwróciłem się do blondyna i wzruszyłem ramionami, ostatni raz patrząc w jego szmaragdowe, piękne oczy.
Spojrzał na zegarek.
-Rzeczywiście. - odparł i wstał z siedzenia.
-To co, Panie NoszęGarniakBoMogę, Idziemy?
Przytaknąłem i wyszliśmy z baru.
Na zewnątrz uścisnął moją dłoń i wydał ostatnie słowa, które brzmiały jak obietnica, ale i groźba:
-Do Zobaczenia.
Odprowadzałem go chwilę wzrokiem do samochodu i ruszyłem w kierunku czekającego Crowley'a.
-A to Co miało być? - zapytał z ciekawością i małym wyrzutem.
-Nie wiem o czym mówisz. - odparłem.
-Wycieczka Krajoznawcza A.K.A. znalezienie sobie nowego chłopaka?
-Spokojnie, Mamo. To tylko znajomy.
-Czyżby?
-Jest Fotografem.
Crowley przeszył mnie wzrokiem powstrzymując śmiech.
-Niezły masz moment na znajdywanie przyjaciół.
Uniosłem jedną brew w geście niezrozumienia.
-Dostałem telefon. Dzisiejsza sesja będzie prawie naga.
Zamurowało mnie.
-Nie zgadzałem się na to. - przypomniałem.
-To lepiej przeczytaj swoją umowę.
Przeklnąłem pod nosem. Świetnie się zapowiadało. Karuzela niezręczności i wstydu się rozkręca.
Nawet nie znam jego imienia.Wszedłem na białe tło w samych bokserkach rozglądając się nerwowo po pomieszczeniu.
W końcu ujrzałem te zielone oczy wpatrujące się w każdy kawałek mojego ciała.
-Dean. - mężczyzna wyciągnął do mnie dłoń.
-Nov.. Castiel. Możesz mówić Cas.
Dean zaczął ustawiać swój aparat.
-No to zaczynamy zabawę, Cas.
Przybliżył się do mnie.
-Musimy ustawić Ci dobrą poze.-zaczął dotykać moich pleców i zjeżdżać w dół zmuszając mnie do wyprostowania ich.
-Wzrok na kamerę, ręce na szyi.
Robiłem to co mówił. Czułem się trochę jak płatna dziwka, ale bez seksu. Póki co.
-Stać Cię na więcej. Bardziej seksowna poza, no dajesz.-światło fleszy przeszyło mój umysł. - Niech żałują, że będą Cię widzieć tylko na zdjęciu. - zaśmiał się.
Spojrzałem kątem oka na Crowley'a, który stał z założonymi rękami w rogu pokoju przyglądając się sytuacji.
-Ręce na klejnoty, spróbuj zrobić niezreczną minę, ma wyjść śmiesznie, Castiel. - widziałem jak jego wzrok zatrzymał się na moich bokserkach. Oblizał wargi, a moje wcześniej wspomniane bokserki stały się nieco bardziej ciasne. Moje imię w jego ustach brzmiało jak tysiące orgazmów na raz. Nie wiem kiedy moje myśli zeszły na ten tor, ale byłem ciekaw jak brzmiałby ten ton głosu w moim łóżku. Uśmiechnąłem się mimowolnie. - Trochę w lewo. - szepnął.
Crowley wyszedł z pomieszczenia. Zapewne po kubek wody. No w takim otoczeniu każdemu by się zrobiło gorąco, nie? Zaśmiałem się w głowie. Żarty na poziomie podstawówki. To cały ja. Nie dziwie się, że nie mam dziewczyny.
Dean podszedł do mnie od tyłu i złapał mnie za biodra wypychając je lekko do przodu w stronę kamery "przypadkowo" ocierając ręką o przód moich bokserek.
Po chwili znów stanął za aparatem i błysk fleszy oświetlił pomieszczenie.
-Koniec na dzisiaj.
-Nie było tak źle.
-Może być gorzej jeśli chcesz. - szepnął do mojego ucha,lecz odskoczył szybko, gdy do pokoju wszedł Crowley udając, że nic nie widział, ani nie słyszał.
-Panie Novak, auto czeka. Zawiozę Pana prosto do apartamentu.
Spojrzałem w zielone oczy blondyna po czym ruszyłem w stronę swojej szatni, by się ubrać, rzucając ostatnie słowa :
-On jedzie z nami.
