★.10.★

2.3K 76 15
                                    

Alec posadził mnie na krześle i podał wodę. Patrzyłam na chłopaka z niepokojem. Skąd miał pierścień mojej matki?

Jego oddech był równomierny, twarz spokojna. Wyglądał uroczo, kiedy spał, jednak ktoś mi wyjaśni dlaczego? Spojrzałam na Aleca, który coś do mnie nieustannie mówił. Jednak nie słyszałam ani słowa. Spojrzałam na zeszyt i pierścionek. Wstałam, zabrałam, i mimo krzyków Aleca poszłam do pokoju, zostawiłam wszytko w szufladzie. Poszłam pod prysznic. Była prawie północ.

Woda spływała po moim ciele. Bawiłam się w czasie kąpieli, zatrzymywałam wodę w powietrzu bądź wirowałam kroplami. Trzeba dopisać do dziwnych talentów. Do drzwi pukała zmartwiona Izzy. Ignorowałam to. Ignorowałam wszystko. Moje ciało było w drugiej formie, oddychałam skrzelami. Pragnęłam się rozpłakać, jednak nie uroniłam ani jednej łzy. Umyłam włosy, które od razu były suche. Urok nimfy: bądź w wodzie i, bądź sucha, bo czemu by nie.

Włożyłam sukienkę do snu i wyszłam z łazienki. Izzy stała przede mną i szturchała mnie. Jej łzy zamoczyły całą koszulkę, a poliki były jak jezioro. Pocałowałam ją tylko w czoło i się odwróciłam, ruszyłam do swojego pokoju, gdzie od razu położyłam się spać. Telefon, jak od dobrych kilkunastu godzin, nadal wibrował od powiadomień, które wysyłał mi Magnus. Ignorowałam wszystko, zamknęłam oczy, zasnęłam.

Obudziło mnie szarpanie, otworzyłam oczy, miałam mokre policzki, nade mną stał Alec, który trzymał mnie.

– Lilia, czy coś stało? – Zapytał wyraźnie przestraszony.

– Obudziłam cię?

– Krzyczałaś, ja nie spałem, nieważne, co się stało?

– Chyba coś mi się śniło...

– Już jest dobrze?

– Tak... – powiedziałam i znów się położyłam, chciał odejść, ale złapałam za jego dłoń.

– Alec, zostaniesz ze mną?

Zamarł w bezruchu, po czym odszedł do swojego pokoju. Smutna schowałam się pod kołdrę i zaczęłam obserwować moje ręce. Wtedy ktoś zamknął drzwi. Obróciłam się, to był Alec z poduszką i kołdrą. Rzucił jedno i drugie na ziemię i położył się.

– Chciałaś, masz, ale rano idziemy trenować. Nie ma siedzenia z moją siostrą i zamiast naprawiania broni, obściskiwania się. Musisz przejść testy, a twój sposób walki można doprecyzować i wtedy nie ma szans, że coś cię trafi, a teraz śpij.

Ułożyłam się na łóżku, tak by widzieć jego twarz.

– Jace ci powiedział?

– Tak, ale jeśli moja siostra jest szczęśliwa, nie mam nic przeciwko.

Alec pov

Spojrzałem na nią i wypowiedziałem w myślach; „mimo, że to ja chciałbym cię mieć".

Westchnąłem cicho i obróciłem się tak, by na nią patrzeć. Zamknęła oczy. Była urocza, niestety, ja znów musiałem ją znienawidzić. Dziewczyna po kilku minutach zasnęła, a jej ciało pokryło się częściowo łuskami, włosy zaczęły świecić, złapałem za jednego warkocza, który błyszczał jak prywatna gwiazda, aż w końcu zasnąłem.

Lila pov

Gdy otworzyłam oczy, Alec nadal spał. Była szósta rano, to znaczy, że większość wstaje za godzinę, a niektórzy za dwie.

Wstałam i narzuciłam na siebie koc, zaspana ruszyłam do kuchni. Zaczęłam szykować tosty dla całej naszej „drużyny" oraz dla Henryka i Agnes, reszta łowców zrobi sobie sama. Zrobiłam też kawy, a potem wszystkie te tace zaczęłam nosić po instytucie. Jedna z tac wylądowała w bibliotece, gdzie w podzięce dostałam uśmiech od pana Henryka, a potem od Agnes. Zaniosłam śniadanie też swojej dziewczynie oraz Blondynowi, a na samym końcu poszłam do mojego pokoju, zostawiłam, nadal śpiącemu chłopakowi, tosty na stoliku i przebrałam się w koszulkę na ramiączkach i legginsy oraz jakieś trampki. Poszłam do sali i zaczęłam, pół śpiąca, obijać worek treningowy. Sale zaczęły się powoli zapełniać. Przychodzili tam, różni przeważnie albo starsi, albo moim wieku, łowcy. Większość aur było radosnych, były też zakochane w sobie oraz te pesymistyczne. Uderzyłam w worek treningowy.

Byłam zmęczona. Źle spałam z powodu wszystkich tych rzeczy. Ja jestem pół aniołem, ktoś chce jakiś pojebany kielich, porwali Benjamina, wampiry mało nie zabiły mojego przyjaciela, odnalazłam jakiegoś chłopaka satyra, i zamiast u wilków mieszkam w instytucie. Za wiele faktów naraz, jedynym, z którego się cieszę, to ten, że mam Izzy jako dziewczynę.

Przez pół godziny przychodziły różne osoby zmierzyć się ze mną, a po dobrych dwóch, leżały na ziemi. Moją wściekłość wyładowywałam na innych łowcach, dopóki stwierdziłam, że nie mam ochoty na dalsze walki, więc obijałam znów worek treningowy. W końcu pojawił się przy mnie Henryk.

– Pół Instytutu znów cię szuka, a drugie pół udaje, że nie wie gdzie jesteś. Wszyscy naśmiewają się z Jace'a, Aleca i Izzy, bo latają jak potłuczeni.

– Żadna nowość.

Mruknęłam i znów uderzyłam w worek, rozwalając go. Upadłam na kolana.

– Rany, znowu coś popsułam – wymruczałam i mimo wycieńczenia, podeszłam do szafki, wyciągnęłam z niej nić oraz igłę.

Nawlekłam ją i zaczęłam zszywać. Kiedy skończyłam, oparłam się o worek i przez przypadek wbiłam sobie igłę w palec. Jęknęłam cicho czując ból, a Henryk podszedł i złapał moją dłoń.

– Henry nie, moja krew świeci i płonie, muszę sama naprawić, masz tu srebrna taśmę?

Ten pokiwał głową i wyciągnął taśmę z szuflady.

– Kiedy ci powiem, przyklej mi ją, idzie ktoś?

– Nie, możesz wyciągnąć.

– Uważaj jest bardzo jasna – mruknęłam i wyciągnęłam szybko igłę. – Teraz.

Błyskawicznie owinął mi taśmą palec, a ja wyciągnęłam Stellę.

– Nowa Stella?

– Alec i Izzy mi ją zrobili – odpowiedziałam i przejechałam po runie leczniczej, ta stała się srebrna, a ja poczułam jak skóra się zrasta.

Odwinęłam taśmę i znów zaczęłam uderzać w worek.

– Lilia, coś cię dręczy?

– Nie, znaczy tak. To wszystko dzieje się tak szybko, niby byłam gotowa na takie rzeczy, ale tak naprawdę, jeśli choć raz się tego nie przeżyje, nie jest się na to gotowym. Teraz tego się tyle nawarstwia, że nie wyrabiam, jeszcze się z Magnusem pokłóciłam

Jęknęłam mówiąc to ostatnie.

– Ale wiesz, nie musisz się przemęczać tutaj.

– Później pójdę do biblioteki, uczyć się run, niby miałam to robić z Aleciem, ale wracamy do relacji: „ta nowa jest podejrzana, wolę ją odsunąć" albo prościej: „będę chamski".

– Będę czekać w bibliotece.

Mruknął i wyszedł z sali. Znów zaczęłam atakować worek, w dziwnej wściekłości. Usłyszałam wtedy jak ktoś zdyszany wbiega do sali. Był to mały chłopiec o czarnych włosach i oczach. Podbiegł za mnie i schował się, obróciłam się do niego. Wyglądał jak kopia Aleca, taką dużo młodszą.

– Hej, co tu robisz?

– Jestem Max, uciekam przed mamą. Znowu chce mnie zmusić do nauki run, a ja mam serdecznie dosyć, wolałbym ćwiczyć tutaj!

– Może twoja mama ma powód, by tak robić? Wiesz, runy są przydatne, nawet ja będę się ich uczyć. Jeśli chcesz możemy razem iść do biblioteki. Myślę, że twoja mama nie będzie mieć mi tego za złe.

– Pójdziesz ze mną?

– Urządzę ci lekcje run, tak jak sama bym chciała się uczyć. Potrzebuję jeszcze dziesięć minut z tym workiem i będziemy mogli iść, dobrze?

Ten tylko pokiwał głową i usiadł na blat za mną.

– Ile masz lat, Max? – Spytałam, uderzając w worek.

– Mam dziewięć, moja siostra osiemnaście, a brat dziewiętnaście. Od zawsze opiekował się nią i swoim przyjacielem, który jest adoptowanym braciszkiem, jest lepszy niż Alec, on pozwala mi na broń!

– Mówisz o Izzy, Alecu i Jace?

– Tak, znasz ich, prawda? Raz miałem przyjść, zjeść śniadanie z rodziną, ale zobaczyłem cię i się wystraszyłem.

– Nie trzeba się mnie bać, Max. Jestem straszna tylko dla złych ludzi, a ty jesteś dobry.

– Skąd wiesz? Może chcę zostać łotrem, jak w komiksach?

– Widzę to, mam taki dar. Wiesz co, mam pomysł. Jeśli nauczę cię zapamiętać wszystkie runy, to pokażesz mi gdzie jest twój pokój, a ja pewnego ranka przyjdę po ciebie i przyjdziemy tu. Nauczę cię walczyć z bronią, co ty na to?

Chłopczyk się uśmiechnął i zeskoczył po czym przytulił mnie w pasie.

– Tak. I zapomniałem zapytać, jak mam do ciebie mówić?

– Jestem Lilia Bane, moje nazwisko to tajemnica, dobrze? – Wystawiłam do niego mały palec, a on wystawił swój i ścisnęliśmy je. – Możesz do mnie mówić Lili, oh, i mam szesnaście lat.

– Wszyscy są tu starsi, jesteś najmłodsza, zaraz po mnie! I będę mówił na ciebie Kitty, słyszałem jak Jace i Alec mówili o tobie tak.

Zamknęłam oczy i mimo wszytko uśmiechnęłam się. Wszyscy tu mówią na mnie Kitty, fajnie.

– Dobrze, chodźmy więc uczyć się run – wzięłam go na ręce, a on owinął nogi wokół mojej talii.

– Wiesz co, musimy uniknąć spotkania z twoją mamą, ja nie znam dobrze Instytutu, ale ty już tak, powiesz mi, jak przejść szybko do biblioteki?

– Schodami, o tam – wskazał na jakieś drzwi, a ja od razu tam pobiegłam i zaczęłam się wdrapywać.

Gdy dotarłam z nim do biblioteki, on otworzył bucikiem drzwi, a ja zobaczyłam Henryka na drabinie.

– No proszę, masz uciekiniera!

– Cii, oboje uciekamy – zaśmiałam się i zaczęłam iść do mojego kącika.

– Kitty, zapomniałaś księgę... – zamknął oczy wzdychając.

– Henry, gdzie jest księga z runami?

– Wiedziałem, że będziesz ją chciała, więc zaniosłem ci do tamtego rogu, wiesz gdzie! – Krzyknął.

Wyciągnęłam Stellę i podeszłam do końca biblioteki, z zamiarem wspięcia się na półkę.

– Max, masz na sobie runę wspinaczkową?

– Mam.

Postawiłam go na ziemi i spojrzałam na chłopca.

– Pokaż, która to.

Ten tylko podwinął rękaw i pokazał runę, którą przerysowałam na siebie, ta stała się srebrna. Po runie Maxa przejechałam i zrobiła się złota. Oboje zaczęliśmy wchodzić na górę i po chwili siedziałam na półce, która była wyłożona kocem i wszędzie były książki, które mogą mnie interesować.

Mały Alec popatrzył na szarą księgę i ją otworzył.

– Znam tylko te runy, które mam na sobie.

– Uczą cię tych najłatwiejszych, jednak nadal musisz wiedzieć jak je aktywować, gdy będzie to koniecznością.

– To zaczynamy.

3 godziny później

Poczułam jak ktoś klepie mnie po policzku.

– Lilia, Lilia, znów zasnęłaś.

– Przepraszam, jestem ostatnio bardzo zmęczona.

– Nie szkodzi, kiedy spałaś zacząłem używać twojej taktyki zapamiętywania i jest mi łatwiej, chciałbym już zejść.

– Dobrze, już idziemy.

Podniosłam się i złapałam chłopca na ręce, po czym zjechałam po półkach w dół. Czułam się już lepiej. Dużo lepiej. Zobaczyłam Henryka, który coś czytał, pomachał mi tylko. Wyszliśmy z biblioteki i poszliśmy znaleźć mamę Maxa. Ten zaczął ziewać, aż w końcu się wtulił i zasnął. Zapukałam do pokoju kobiety, a ta okrzykiem pozwoliła mi wejść.

– Dzień dobry, Agnes. Max był dzisiaj ze mną, uczyłam go run, on trochę mnie, pokazałam mu jak je zapamiętywać i mówi, że już je bardziej rozumie.

– Dziękuję, ale następnym razem powiadom mnie, że uczycie się albo że go znalazłaś. Martwiłam się, a pół Instytutu dostawało do głowy.

– Przepraszam. Zostawić go na fotelu?

– Tak, potem pójdę go położyć do jego pokoju.

Odłożyłam Maxa na fotel, a sama znów poszłam do sal treningowych. Ciągle było tyle samo osób, co rankiem. Jednak w ostatniej sali był tylko Alec. Pomagając sobie runą przechodzenia przez ściany weszłam niepostrzeżenie i zaszłam Aleca od tyłu. Delikatnie złapałam jego ramiona.

– Jesteś mocno spięty, musisz się odstresować, nie myśl o niczym – wyszeptałam mu do ucha, a on zadrżał.

W tarczy były już dwie strzały, reszta poza nią. Coś go dręczyło. Złapałam za jego dłoń.

– Lilia...

– Nie skupiajmy się na mnie, jesteś ty, tarcza i spokój.

Chłopak nabrał powietrza i wypuścił strzałę, która idealnie trafiła w środek. Alec obrócił się i odrzucił łuk, złapał za moje ręce i przyciągnął do siebie.

– Dlaczego znów zniknęłaś? Wstałem rano, a po tobie zostało tylko śniadanie...

– Było dla ciebie.

– Wiem, dziękuję za tosty z serem – mrugnął do mnie i zaplątał swoją dłoń z moją.

– Trochę wariowaliśmy, bo wyglądało to, jak ostatni posiłek, który znalazłem ja i moje rodzeństwo. A potem mama mi wytłumaczyła, że robiłaś śniadanie dla tych, co już znasz.

Odsunęłam się od niego i zabrałam mu łuk oraz strzały.

– Poznałam Maxa – mruknęłam i strzeliłam na tarcze, przebijając strzałę Aleca.

Odrzuciłam łuk i strzały.

– Jest drugi, po Izzy, w kwalifikacji ulubionych dzieci pani Agnes.

Pstryknęłam Aleca w czoło i wyszłam. Chłopak spojrzał na mnie jeszcze, a potem podniósł łuk i wrócił do strzelania.

Postanowiłam się zająć sobą, więc poszłam do pokoju i wzięłam z szuflady pierścionek oraz ten zeszyt, pamiętnik?

Poprawiłam warkocze i poszłam do pokoju, gdzie był chłopak. Popatrzyłam na jego spokojną twarz i zaczęłam oglądać pierścionek, wtedy znów zobaczyłam zdarzenie z przeszłości.





- rozdział poprawiony przez: opsididitagainx/vcrayonsv

Angel Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz