Czas stanął w miejscu, spojrzałam na Izzy, potem na Jace'a, znów na Izzy, wpadłam w jej objęcia, dygocząc.
– Co z nim?
– Valentine Morgenstern porwał go i się nim wysługuje. Tropią...
– Nimfy – powiedział Jace. – Ze względu na talenty chłopca jest im łatwiej, a dodatkowo znał jedną z nimf, która uczyła go wielu rzeczy, w tym tropienia.
Spojrzał na mnie, a ja poczułam, jak moje włosy zaczynają płonąć. Zrobiłam krok w tył, odsunęłam od siebie Izzy i zaczęłam iść do wyjścia, z każdym krokiem przestawałam słyszeć cokolwiek, złość przejęła nade mną kontrolę, czas zwolnił, a ja kroczyłam dumnie, kiedy zobaczyłam Aleca. Trzymał w rękach róże, obrywał z nich płatki i zjadał. Spojrzałam na niego krzywo, a za mną pojawiła się Izzy, która mnie przytuliła.
– Uspokój się, Kitty – Alec podszedł do mnie i dał mi parę płatków.
– Co tam, Izzy? – Ominął mnie i odsunął siostrę. Wtedy poczułam coś dziwnego. Zapach lasu, wody i czegoś ostrego ciągnął się za Aleciem. Zadrżałam, czując to. Podeszłam do chłopaka i nabrałam powietrza.
– Alec? Kogo dotknąłeś?
– Nie wiem, ktoś na mnie wpadł.
Moje oczy zapłonęły na niebiesko, zjadłam płatek róży.
Łapiąc rękę Izzy ruszyłam do windy. Po kilku chwilach byłam w swoim pokoju.
Popchnęłam Izzy na łóżko i usiadłam okrakiem na jej kolanach, przodem do twarzy. Pocałowałam ją zachłannie i dotknęłam bluzki. Dziewczyna pociągnęła za moje włosy, co tylko bardziej mnie nakręciło. Uśmiechnęłam się między pocałunkami.
– Masz piękne oczy, przyjemnie jest się z tobą całować Lilia, ale mamy pracę.
Jęknęłam cicho i zeszłam z niej.
– Uczesz się mała, idź do biblioteki i poczytaj coś, póki nie ma zakłóceń ani demonów, możesz trochę odpocząć.
Izzy wyszła z mojego pokoju, a zapach tego czegoś, nadal był w moich nozdrzach. Uczesałam dwa warkocze i ruszyłam do wyjścia, kiedy poczułam ten silny zapach. Wyszłam z pokoju i rzuciłam się na Aleca. Ten upadł z siły, jaką na niego natarłam.
– Rany Alec, jak ty pięknie pachniesz – wymruczałam i spojrzałam na niego.
– Co?
– Na kogo wpadłeś?
– Nie wiem, miał kaptur, o co ci chodzi z tym zapachem?
– O to, że mnie pobudza i doprowadza do szału – moje oczy zaczęły zmieniać kolor.
– Jace – chłopak zaczął krzyczeć, a z pokoju obok wyskoczył Jace i zaczął mnie odciągać, jednak ja trzymałam się mocno Aleca.
– Nie czujecie? Przecież on pachnie jak świeżutki pączek, który trzeba zjeść.
W korytarzu pojawił się Henryk i Mimi.
– Co wy robicie, mogę wiedzieć?
– On tak ładnie pachnie – przytuliłam się do niego, a Henryk podszedł bliżej, kot podobnie jak ja, położył się na ramieniu Aleca.
– Co jest z nimi? - spytał Henryk.
- Ona czuje coś, czego my nie czujemy i to działa na nią jak wabik – mruknął zdyszany Jace.
– Lilia, jesteś rozpalona?
– Jego zapach ucieka – mówiłam w hipnozie.
– Wiem, co to może być. Trzeba ją odciągnąć teraz. Alec, a ty musisz natychmiast się przebrać.
Henryk złapał Aleca i w końcu nas rozdzielili. Otrząsnęłam się i spojrzałam na Aleca.
– Ty idziesz wyprać ciuchy, a Lilia idzie ze mną, teraz. Jace, pilnuj by nie zbliżyła się do Izzy.
Alec zniknął w bocznym korytarzu, a Henryk zabrał mnie mnie do windy.
– Czemu tak zrobiłam?
- Prawdopodobnie Alec miał styczność z jakimś gatunkiem, który wyczuje tylko nimfa, myślę, że to był Satyr.
– Satyr?
– Tak, są z twojego gatunku, a jeśli kogoś szuka, czuć od niego mocniejszy zapach, ma zwabić osoby z gatunku, najczęściej kobiety, które wyszukają dla niego to, co chce. Minusem jest to, że nimfy wariują przy tym zapachu i są napalone, jakby miały cieczkę.
Henryk się zaśmiał i wyszedł z windy, po czym ruszył do biblioteki. W środku szedł w stronę jednej z alejek. Była tam gruba księga o stworzeniach nadprzyrodzonych. Na jednej stronie były nimfy, a na drugiej mężczyźni z rogami .
– To są nimfy, a to satyrowie. Kobiety, jak i mężczyźni, bardzo mocno na siebie reagują, dlatego zazwyczaj spotykają się tylko w pełnię.
– I co jeśli się spotkają?
– To zależy, jednak za każdym razem jest inaczej, a ja wiem jedno: jeśli w mieście jest satyr, to przyszedł tylko po nimfę, tak więc ogłaszam, że nie wychodzisz dopóki nie zniknie.
– Skąd wiemy, że zniknie?
- Łowcy mają patrole, dopóki będą przesiąknięci tym zapachem, będziesz siedzieć w Instytucie ucząc się run i technik walk.
Uśmiechnął się i odłożył księgę.
– Zmykaj do Izzy.
Jak na rozkaz pobiegłam do czarnowłosej, która sklejała swój naszyjnik, co chwilę uderzając w blat.
– No nie mogę, no! To się nie klei!
Przytuliłam ją od tyłu.
– Mogę spróbować?
– Możesz, ale mówię ci, ten naszyjnik się nigdy nie naprawi, okropność .
Zaśmiałam się i wzięłam wszystkie części naszyjnika.
– A teraz mała magia – moje ręce zabłysły na srebrno, odsłoniłam je i kamień był w całości, jakby nigdy nie był popsuty.
– Jak to zrobiłaś?
Wzięłam jedno ze swoich ostrzy i zaczęłam się bawić.
– Jestem nimfą, minerały to mój żywioł. A to tylko rubin, z wielką ilością magii.
Dziewczyna uśmiechnęła się wesoło i wzięła ostrze blondyna.
– Wiesz, co ci powiem? Mój brat ciągle psuje te ostrza, ale jak bierze swoje prywatne ostrze, po ojcu, to zawsze jest całe i zdrowe, on to robi specjalnie!
Przewróciłam oczami.
– Marudzisz Izzy, coś jeszcze posklejać? – Moje ręce zaświeciły się na niebiesko.
![](https://img.wattpad.com/cover/156445706-288-k156665.jpg)
CZYTASZ
Angel
Fanfic"(...)a dziewczyna ze znakiem gwiazdy zakończy wojnę między podziemiem, a niebem" 1/3 trylogia