-wiec jesteśmy w lesie... -powiedział Jace-ze górach... nie wiadomo jak wysoko... i jest mi chłodno.
-jesteśmy dobre parę kilometrów nad poziomem morza i masz rację Jace tu jest zimno... runa?
Wszyscy spojrzeli na mnie a ja podwinełam rękawy swetra i zdjęłam buty poczym wszedłam do chłodnej wody.
-przeziębisz się Lila wyjdź z wody...-powiedział Alek a ja tylko nabrałam do rąk wody i zaczęłam się nią bawić.
W tedy przypomniało mi się jak zrobiłam basen w salonie i Magnus spojrzał w tedy Na mnie nieco zły a potem zaczęliśmy się bawić. Spojrzałam na nich a oni trzęśli się z zimna.
-dlaczego ona stojąc w wodzie nie zamarza?
-jest nimfą Alek ona się urodziła w takim środowisku... wy macie chociaż runę ja nie mam nic!-krzykł Magnus wtedy wzięłam kule wody i wyszłam z wody.
Podeszłam do Magnusa i ucałowałam go w czoło a ten przestał dygotać. Przyłożyłam kule do jego pleców i zaczęłam jakby "wtapiać". Ten po chwili stał normalnie jak ja gdy łowcy nadal dygotali. Zrobiłam tak każdemu z nich i mogliśmy swobodnie się poruszać.
-jak to zrobiłaś-spytal Magnus a ja nic nie mówiąc wspiełam się na drzewo i zaczęłam po nich biegać.
-czy to normalne?-zapytała izzy, skoczyłam przed nią.
-czuje się tu swobodnie izzy gdybyś widziala do co ja te fale energii te kolory sama bys zaczęła biegać po drzewach... chodźmy tam czuje dziwna energię z tamtad...
Powiedziałam i ruszyłam do mostku z kłody. Usłyszałam w tedy coś jakby wspomnienie.
~myslisz że ten teren jest dobry? może pojedźmy nad może ukryjemy się w domku tam nie znajdą nas...
~tu też nie znajdą nas różo pamiętaj chronię ciebie lilie i Louisa.
Spojrzałam na mostek, stali na nim. Uśmiechałam się i szłam dalej.
-zastanawiam mnie czemu ubrałam strój kompielowy skoro tu tak zimno... znaczy pewnie jest zimno ale dzięki Lili nie czuję tego...
-możemy normalnie popływać izzy nie zamarzniesz nie musisz się bać -powiedziałam i wzięłam do ręki kwiat wyrastający z ziemi.
Wszyscy trudzili się z przejściem po kłodzie ale potem nadszedł czas na korzenie wyrastojece z ziemi tak że wyglądały jak schody.
-jak ty tak szybko chodzisz... bez butów nie boli cię to?
-alek bardziej boli w butach niż na boso uwiesz mi, las jest ukształtowany tak by można było chodzić boso... drzewa widzialy tu wiele... ale nie człowieka w butach... to był las nimf... było tu ich setki... satyrowie byli po drugiej stronie a w pełnię spotykali się w zagłębieniu jeziora bądź lasach albo na polanach kwiatowych.
-skąd to wiesz... byłaś tu 16 lat temu jak byłaś mała-powiedział Magnus.
-powaznie? jestem nimfą całe otoczenie do mnie mówi
Uśmiechlam się i skoczyłam na Aleka który się przewrócił, zaśmiałam się i zdjęłam jego buty poczym zaczęłam usieckac. Ten wstał i pobiegł za mną nie jęcząc że go boli. Stanęłam w miejscu.
-i jak bez butów lepiej?
-w sumie to tak... Ej ściągnijcie buty ona mówi serio lepiej się chodzi bez!-krzykł i złapał mnie na ręce.
-alek... przytulisz mnie?
Ten się zaśmiał i przyciągł mnie do siebie i przytulił. Reszta doszła do nas bez butów oczywiście i spojrzeli jak na debilów.
CZYTASZ
Angel
Fanfiction"(...)a dziewczyna ze znakiem gwiazdy zakończy wojnę między podziemiem, a niebem" 1/3 trylogia