Rozdział 1 - Nowa gra

4.8K 247 120
                                    

Nataniel

Samochód zatrzymał się na czerwonym świetle. Ze zrezygnowaniem spojrzałem za okno. Starałem się chłonąć widoki i zapamiętać jak najwięcej. W końcu teraz będę tu mieszkał. Chodził do tych sklepów, szwendał się po tych ulicach...

Kogo ja oszukuje, znam siebie samego na tyle dobrze, iż wiem jak będzie wyglądało moje życie w Yorktown. A mianowicie tak jak w każdym innym mieście do tej pory. Będę przesiadywał całymi dniami w domu, nie będę miał żadnych znajomych, a jeśli dobrze pójdzie, może nie będą mi tak bardzo dokuczać.

Na samą myśl o przerabianiu tego wszystkiego na nowo rozbolała mnie głowa. Wydałem z siebie ciche westchnienie, które nie uszło uwadze mojego brata.

- Rozchmurz się Nat. Niedługo będziemy na miejscu. Spodoba ci się. Podwórko jest duże.

- Przynajmniej Biszkopt będzie zadowolony.

Jakby rozumiejąc moje słowa golden retriever leżący na tylnym siedzeniu szczeknął radośnie.

- Słuchaj... wiem, że jest ci ciężko...

- Spoko Allan. Rozumiem. To nie nasza pierwsza przeprowadzka. Szkoda tylko, że tak w środku semestru.

- Wynagrodzę ci to jakoś.

- Nie masz czego mi wynagradzać.

- Za moją pierwszą wypłatę... kupię ci, cokolwiek zechcesz.

- Hm... złote lamborghini?

- ... Cóż... mówiłem, że będę zarabiał więcej... ale nie aż tak.

Zaśmiałem się cicho. Brat spojrzał na mnie z tym swoim figlarnym uśmieszkiem. Gdy się tak uśmiechał, wyglądał na znacznie młodszego. Nikt nie powiedziałby, że ma już prawie dwadzieścia osiem lat.

Allan to wysoki blondyn o przystojnej twarzy, która od dziecka wywołuje u mnie kompleksy. To typ faceta, za którym szaleją dziewczyny, miły, silny, przystojny, zabawny... nie wiem jakim cudem jest jeszcze singlem.

A nie, jednak wiem. Przeze mnie. To moja wina, że nie ma czasu na związki. Zresztą... jaka dziewczyna chciałaby faceta z dzieckiem. No bo... tak mniej więcej przedstawia się sytuacja. Allan zajmuje się mną od prawie ośmiu lat, po tym, jak nasi rodzice zginęli w wypadku. Dlatego tak bardzo podziwiam i kocham mojego starszego brata. Jaki dwudziestolatek wziąłby na barki odpowiedzialność w postaci wychowywania samotnie dziewięciolatka? Nie wiem, czy odważyłbym się na taki krok. Allan to zrobił. No i jak na mój gust radzi sobie wyśmienicie.

No cóż... bywało ciężko... ale zawsze dawał z siebie wszystko. Mogę bez zawahania stwierdzić, że to najlepszy starszy brat na świecie. Dlatego nie zamierzam rzucać mu kłód pod nogi.

Przeprowadzki są dla mnie niezwykle trudne... ale nie będę stać na jego drodze do kariery. Wiem, jak ciężko pracował na ten awans. Przeboleje, że z tego powodu musieliśmy się przeprowadzić. Już wystarczająco dużo dla mnie poświęcił.

- W takim razie... może wybierzemy się do tutejszej księgarni? - Zerknąłem na brata z nadzieją w oczach.

- Niedługo będziemy musieli przygotować specjalny pokój na twoje książki.

- Nie jest ich aż tak dużo...

- Wieziemy ich trzy pudła. Moje ubrania tyle nie zajmują.

- Brakuje mi ostatniego tomu Dziedzictwa.

- Więc go kupimy. No i co ci tam jeszcze wpadnie w oko.

- Jeeej!

- Jak to możliwe, że jesteś moim bratem. Ja nie potrafię doczytać gazety, bo zaraz zasypiam.

Mój miłosny Level UpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz