Rozdział 7 - Mroczny Rycerz

2.6K 199 72
                                    

- C-co P-pani rozumie przez p-pomoc w nauce?

- To tylko kilka spotkań. Leon jest mądrym chłopcem, więc nie powinieneś mieć z nim problemów... o ile... wykaże chęci... A na pewno to zrobi!

- A-ale...

- Oczywiście postaram się jakoś wynagrodzić twoje trudy. Myślę, że jeśli dalej będziesz tak dobrze się uczył i weźmiesz jeszcze udział w jakimś konkursie... bez zawahania wystawię ci ocenę celującą na koniec semestru.

- T-to bardzo...

- No i to dobra okazja, aby poznać lepiej kolegę z klasy. Oczywiście do niczego cię nie zmuszę, ale naprawdę bardzo zależy mi, byś chociaż spróbował... Więc Natanielu, jaka jest twoja odpowiedź?

   Pani Brown patrzyła na mnie z szerokim uśmiechem i wyraźnym podekscytowaniem w zielonych oczach. Miałem jakieś dziwne wrażenie, że strasznie się nakręciła na tę całą pomoc w nauce... Oczywiście świetnie zdawałem sobie sprawę, że ma to głównie na celu pomóc mi w znalezienie kolegi... Dlaczego nikt nie może zrozumieć, że tego nie potrzebuję? Doceniam chęć pomocy... ale Pani Brown nie zdaje sobie sprawy z tego, że to dla mnie po prostu niemożliwe. No ale niby jak miałbym jej odmówić. W zasadzie nie mam żadnej sensownej wymówki... Oprócz tego, że strasznie nie chcę tego robić.

   Leon to ten szarooki brunet, którego próbuję za wszelką cenę unikać a teraz mam poświęcić kilka godzin na uczenie go matmy... Chłopak wywołuje u mnie chęć schowania się w składziku. To przez to, że mimo swojej rangi popularnego chłopca roztacza jakąś taką... mroczną aurę. Jakby miał cię okraść w ciemnej alejce... Błagam, niech ktoś powie, że to tylko straszny sen...

- D-dobrze Pani Brown...

- Świetnie! Powiem Leonowi, że się zgodziłeś i razem ustalicie, kiedy chcecie się spotkać. Prosiłabym jednak, byście załatwili to jeszcze w tym miesiącu, inaczej jego zaległości mogą się powiększyć... potrzebuje tej wiedzy przy obecnym dziale.

- ...

- To wszystko. Możesz iść.

- T-Tak Dzi-dziękuję Pani Brown...

- Miłego dnia!

   Chciałem odpowiedzieć jej tym samym, ale spanikowałem i po prostu wyszedłem z klasy. Pani Brown jest miła... i naprawdę ją lubię, ale i tak nie czuję się przy niej zbyt swobodnie. Czasem boję się, że po prostu jest taka dla wszystkich a tak naprawdę myśli, że jestem irytujący i dziwny... bo w sumie tak jest.

   Szybko ruszyłem do kolejnej sali. Zdążyłem zapamiętać już mój plan lekcji oraz rozkład pomieszczeń w budynku. Udało mi się opracować najwygodniejsze trasy. Szkoła jest dość duża, dlatego łatwo było się pogubić. Ponadto korytarze często są tak zapełnione, że można poczuć się, jak sardynka w puszce. Dlatego czasem warto wybrać okrężną drogę... ale za to uniknąć tłumów. Oczywiście o ile się wie gdzie i w jakich godzinach przebywają najczęściej uczniowie.

   Jestem dość dobry w planowaniu i ocenianiu sytuacji. To dlatego, że często przebywam samotnie, obserwując ludzi z daleka. Dlatego chyba jest mi trochę łatwiej rozumieć i przewidywać ludzkie zachowania. Z drugiej jednak strony to trochę... dziwne. Ale już dawno przyzwyczaiłem się do przyczepionej do mnie łatki dziwaka, nerda i geeka.

   Kilka kolejnych lekcji minęło spokojnie. Nauczyciele nie wzywali mnie do tablicy, co mnie niezwykle uszczęśliwiło. Z testu z fizyki dostałem sto procent, a obawiałem się, że nie uda mi się przekroczyć dziewięćdziesięciu. Temat początkowo wydawał się dość trudny, ale najwidoczniej warto było, poświęci trochę czasu, na poczytanie dodatkowych materiałów z biblioteki. Podręczniki zazwyczaj traktują tematy zbyt ogólnie... a może tylko ja tak sądzę?

Mój miłosny Level UpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz