Nataniel
Wszedłem do domu i chciałem udać się od razu do mojego pokoju. Nie udało się. Wydaje mi się, że Allan ma jakieś nadludzkie zdolności albo braterski szósty zmysł, bo nieważne, w której części domu akurat przebywał i tak wiedział, kiedy przychodzę. A gdy usłyszałem ton, jakim mnie zawołał... ta... mam przerąbane.
Powłócząc nogami, udałem się do kuchni. Allan czekał przy stoliku z kubkiem kawy i śmiertelnie poważnym wyrazem twarzy. Usiadłem na krześle naprzeciwko i skuliłem się, mając nadzieję, że może stanę się niewidzialny. Allan wpatrywał się we mnie przez kilka sekund, mrużąc delikatnie oczy.
- Więc? Masz mi coś do powiedzenia?
- ... Biszkopt obgryzł dywan.
- Nie pierwszy, nie ostatni.
- ... Naukowcy przewidują, że za dwadzieścia lat poziom oceanów...
- Nataniel.
- ... Tak?
- Dzwoniła do mnie Teresa.
- ... Kto?
- ... Pani Brown.
- Yhm...
- Nie było cię na lekcjach.
- ... No... nie.
- Mogę wiedzieć, gdzie byłeś i dlaczego nie w szkole?
- ... Byłem... em... z... kolegą...
- ... Z kolegą?
- Yhm.
- Gdzie?
- W parku.
- Co robiliście?
- Jedliśmy lody a później... gadaliśmy i spacerowaliśmy...
Tak właśnie było. Po tym, jak... chyba oficjalnie zostaliśmy parą, chodziliśmy jakiś czas bez celu. Głównie to Leon mówił, a ja grzecznie słuchałem, jednocześnie zastanawiając się, kiedy w końcu obudzę się z tego niepokojącą rzeczywistego snu. Chłopak nawiązywał głównie do jakichś błahych tematów typu: ładna pogoda, szkoła jest nudna etc. W zasadzie nic istotnego. Na koniec stwierdził, że mam w poniedziałek czekać na niego przed szkołą, jako że pierwszy mamy wspólnie angielski.
- ... Byłeś na wagarach z kolegą?
- ... Tak.
Allan przypatrywał mi się jeszcze chwilę, rozważając coś, po czym delikatnie wzruszył ramionami i rozsiadł się wygodnie na krześle.
- Okej. Spoko.
- ... To... już?
- No.
- Nie będzie szlabanu?
- ... Chcesz dostać szlaban?
- Em... nie.
- Więc się nie upominaj. Każdy czasem chodzi na wagary. Ja chodziłem, tata chodził. To normalne. Tak właściwie to jestem zadowolony. To ten sam, u którego byłeś w piątek?
- T-tak.
- Hm... ale nie proponuje ci żadnych dziwnych rzeczy?
Przed oczami stanął mi obraz Leona proponującego mi chodzenie ze sobą.
- Em... nie...
- To dobrze.
- Czy... chcesz coś jeszcze?
- Tak. Mam pewną... sprawę. Chodzi o to, że koleś, który miał jechać na najbliższą konferencję, został potrącony przez samochód... i zaproponowali mi, abym go zastąpił.
CZYTASZ
Mój miłosny Level Up
Fiksi RemajaNataniel od zawsze miał problemy ze znalezieniem przyjaciół. Powodem była jego chorobliwa wręcz nieśmiałość i niskie poczucie własnej wartości. Nie pomagała mu w tym także jego orientacja, którą za wszelką cenę pragnął ukryć. Dlatego właśnie izolowa...