Rozdział 6 - Krok pierwszy: rozstaw sidła.

2.6K 208 77
                                    

Leon

   Chłopak zapisał już prawie pół tablicy, a ja nie wiedziałem nawet skąd wziął się ten cholerny „X". Lekcje matematyki zawsze mnie nużyły. To nie tak, że była jakoś szczególnie trudna... po prostu nie chciało mi się myśleć i liczyć czegoś, co w zasadzie nic mi nie da. Dlaczego więc w ogóle tu jestem? Dlaczego nie poszedłem na wagary? No cóż... znalazłem sobie nowy obiekt obserwacji.

   Minęły już prawie trzy tygodnie, od kiedy Nataniel Foster się tu pojawił. Ku mojemu zdziwieniu... okazał się niezwykle zajmujący. Mam z nim tylko dwie lekcje angielski i matmę, ale mam je niemal codziennie co niezmiernie mnie teraz cieszy.

   Udało mi się zaobserwować kilka rzeczy... przede wszystkim miałem rację co do chłopaka. Wygląda na to, że nie tyle jest aspołeczny... co kiepsko radzi sobie z ludźmi.

   Wystarczy porównać to, jak zachowuje się na angielskim a jak na matematyce.

   Gdy nauczyciel każe mu przeczytać dwie linijki z książki, rudzik jąka się i ledwie udaje mu się cokolwiek wydukać. Natomiast gdy Brown zapisuje na tablicy jakiś przykład, chłopak przychodzi i bez zawahania się go rozwiązuje. Z tego, co się orientuje powodem takiej rozbieżności nie jest to, że jest słaby z angielskiego, bo jego oceny z testów są dobre.

   Porzuciłem więc jedno rude stworzonko dla drugiego. Nie chodzę już do parku, tylko do szkoły co oczywiście nie uszło uwadze moich znajomych. Nic jednak nie poradzę, że chłopak tak mnie intryguje. Do tej pory rezygnowałem z bezpośredniego kontaktu, bo ewidentnie byłem unikany. Nie chodzi tu o jakieś moje przeczucie. Chłopak po prostu nie kryje się z tym za bardzo... albo nie zdaje sobie sprawy z tego, jak jest to oczywiste. Kilkakrotnie widziałem jak idzie korytarze, zauważa mnie i natychmiast zawraca. Nie jestem tylko pewien czym sobie na to zasłużyłem...

   Nie twierdzę, że nie jestem dupkiem, ale jemu jeszcze nie zdążyłem nic zrobić. Zresztą nie należę do tych, co by się znęcali. A jak już o tym mowa...

   Gdy chłopak wracał na swoje miejsce w jego kierunku poleciała papierowa kulka, trafiając go prosto w czoło. Ten jednak nie wydawał się zbytnio tym przejmować, a raczej miałem wrażenie, że po prostu się do tego przyzwyczaił... co z jakiegoś powodu nieco mnie zirytowało.

   Nie musiałem spoglądać za siebie, by odkryć, kto to zrobił. Doskonale słyszałem idiotyczny chichot Davida. Czy on myśli, że jesteśmy w podstawówce, czy po prostu ma mentalność trzynastolatka? Zazwyczaj nie wtrącam się w to, co robi, ale tym razem nie do końca podobało mi się kogo wybrał sobie na ofiarę. Jest jak te dzieciaki, które rzucają kamieniami w zwierzęta i uciekają ze śmiechem. Mam ochotę nakopać mu w...

    Rozległ się dźwięk dzwonka co nieco zbiło mnie z tropu. Lekcja naprawdę już się skończyła? Zgarnąłem swoje rzeczy i już miałem wyjść jednak zatrzymał mnie kobiecy głos.

- Leonie? Możesz na chwilę zostać?

   Odwróciłem się w stronę kobiety z moim firmowym uśmiechem i położyłem torbę na najbliższej ławce.

- Oczywiście pani Brown czym sobie zasłużyłem?

- Chodzi o twoje zaległości. Cieszy mnie niezmiernie, że w końcu zacząłeś zaszczycać mnie swoją obecnością na moich lekcjach... ale przez wagary narobiłeś sobie wielu zaległości. Twoje oceny nie są zbyt dobre i będą jeszcze gorsze, bo materiał, który teraz przerabiamy opiera się w dużej mierze na tym, co ominąłeś. Jeśli nie nadrobisz zaległości pod koniec roku możesz znaleźć się w nieprzyjemnej sytuacji. Nie chcę cię oblewać, bo wiem, że tak naprawdę jesteś mądrym chłopcem.

Mój miłosny Level UpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz