Leon
- Przepraszam czy...
- Nie!
Koleś w zielonej peruce zrobił wielkie oczy i odsunął się szybko. To już dziesiąta osoba, która chce zrobić sobie ze mną zdjęcie. Niestety trafił na zły czas, bo byłem teraz nieźle wkurwiony.
Gdzie on poszedł do jasnej cholery? Powinienem był przywiązać go do siebie sznurkiem albo założyć mu smycz. W sumie... to drugie nie jest takim złym pomysłem. Może kiedyś spróbuję. Jak będziemy sam na sam.
W każdym razie było tu mnóstwo ludzi. Dziwnych ludzi. Mówiłem mu, by trzymał się blisko, ale i tak zgubił się w tłumie. A może... może to ja się zgubiłem. Jakby nie patrzeć rudzik zachowywał się tu jak ryba w wodzie. Wydawał się wiedzieć, gdzie co jest i jeszcze nigdy nie widziałem, by zachowywał się tak swobodnie w miejscu publicznej.
Z drugiej natomiast strony... ja czułem się całkowicie nie na miejscu. Nie mam pojęcia, dlaczego zgodziłem się pojechać z nim na... no na ten zjazd. Jak on to nazwał? K... ka... ko... Konwent! Ta. Zjazd nerdów.
Pomyślałem, że w sumie czemu nie skoro tak strasznie mu zależy. No i myślałem, że będę mógł spędzić z nim więcej czasu sam na sam. Och jakże się myliłem.
Nie to było jednak najgorsze. Najgorsze było to, że stałem w gorący letni dzień, na zewnątrz, ubrany od stóp do głów w jakieś fatałaszki rodem ze średniowiecza. Skubany podszedł mnie tym szczenięcym spojrzeniem, więc się zgodziłem, nie wiedząc dokładnie, co mnie czeka. No i teraz cierpię. Normalni ludzie w taką pogodę noszą szorty i T-shirty. Ja mam na sobie wysokie buty, ciemne obcisłe spodnie, koszulę i grubą nabijaną ćwiekami kamizelkę. No i czarną pelerynę. Bosko.
Nataniel uparł się, abym przebrał się za tego gostka z gry. Był tak cholernie podjarany tym pomysłem, że jeszcze zanim spytał mnie o zgodę, uszył ten strój. Uszył go! Własnoręcznie! Ułożył mi też włosy i dał miecz, który naprawdę dobrze udawał prawdziwy, ale był zrobiony z drewna i... w sumie nie mam pojęcia czego.
No a teraz jak się rozdzielaliśmy, to nie mam zamiaru ruszać się z miejsca, bo jeśli to zrobię to w tym tłumie... "kolorowych" ludzi w życiu się nie znajdziemy.
- L-leon!
Odwróciłem się i dojrzałem go przepychającego się w moją stronę. W końcu jakoś do mnie dotarł.
Za każdym razem jak go widziałem, miałem ochotę wybuchnąć śmiechem. Nie mam pojęcia, dlaczego aż tak mnie to bawiło... ale jednocześnie było wyjątkowo urocze.
Rudzik też miał przebranie. Chociaż... to chyba ma jakąś profesjonalną nazwę. Cosplay... tak mi się wydaje. Nat też przebrał się za postać z tej swojej gierki, z tym że jakąś poboczną. Stwierdził, że to będzie "fajne" gdy będziemy mieli dopasowane kostiumy. Z tego, co się od niego dowiedziałem, te postacie w pewnym momencie ze sobą współpracują.
W każdym razie stwierdził, że to jedyna postać, która jako tako pasuje do niego pod względami fizycznymi. Nie jestem pewien czy to prawda, bo nie chciało mi się grać w tą grę, mimo iż namawiał mnie do tego dziesiątki razy. Niemniej jednak wyglądał... no powiedzmy, że interesująco.
Był elfem. Nie tylko chodził w jakiejś długiej szacie z kijem... przepraszam "druidzką laską" w ręce, ale miał na sobie perukę. To było ciekawe doświadczenie. Zobaczyć go w długich blond włosach niczym wyjętego z Władców Pierścieni.
Gdy tak sobie pomyślę... to może mógłbym nawet polubić te przebieranki. Gdybyśmy byli sam na sam. No i w sumie mógłbym od razu dorzucić smycz i obrożę... Hm... Spróbuję go do tego namówić, jak wrócimy do domu.
CZYTASZ
Mój miłosny Level Up
Teen FictionNataniel od zawsze miał problemy ze znalezieniem przyjaciół. Powodem była jego chorobliwa wręcz nieśmiałość i niskie poczucie własnej wartości. Nie pomagała mu w tym także jego orientacja, którą za wszelką cenę pragnął ukryć. Dlatego właśnie izolowa...