Nataniel
- Ej Nat. Idziesz?
Oderwałem wzrok od sklepowej wystawy i spojrzałem na Leona.
- Już idę.
Dogoniłem chłopaka i powolnym krokiem ruszyliśmy dalej. Wybraliśmy się na wspólne zakupy do centrum handlowego z braku lepszych pomysłów. W kinie nie było niczego ciekawego, a do siebie go na razie nie zaproszę, bo... no Allan wciąż się oswaja z... z tą całą sytuacją.
Na razie wszystko dobrze się układa. W szkole nikt nie rozsiewa żadnych plotek ani... no faktów na nasz temat. Allan zachowuje się całkowicie normalnie. Czasem tylko narzeka na Leona i twierdzi, że powinienem znaleźć sobie kogoś lepiej wychowanego... ale w sumie chyba mu to tak naprawdę nie przeszkadza. Mam wrażenie, że mówi to tak dla zasady. Leon natomiast ciągle do mnie pisze, dzwoni i często wychodzimy gdzieś razem. Jesteśmy ze sobą ledwo dwa tygodnie... ale jestem naprawdę szczęśliwy.
Wbrew pozorom mamy dość sporo wspólnych zainteresowań. A ja zawsze myślałem, że ludzie jego pokroju są... no na innym levelu. A tu proszę. Oglądamy razem seriale, czasami wymieniamy się książkami, no i Leon też gra w gry komputerowe. Co prawda nieco inne... ale czasem uda nam się zazębić i w tym obszarze.
Miałem też okazję poznać jego przyjaciela Conora. Widywałem go od czasu do czasu na szkolnych korytarzach i zawsze odrobinę się go bałem. Wydawał się... no taki poważny i nieprzystępny. Okazało się natomiast, że jest naprawdę miłą osobą. Mówi dość niewiele, ale ewidentnie świetnie dogaduje się Leonem. Są ze sobą naprawdę blisko... mimo że jak o tym wspomniałem to wybuchli śmiechem, zaprzeczyli i zaczęli sobie nawzajem dokuczać.
- Nat patrz. Coś dla ciebie.
- Co to?
- T-shirt z „NASA".
- Wow!
- Chcesz przymierzyć?
- Jasne!
Znalazłem swój rozmiar i popędziłem do przymierzalni. Okazał się doskonały. Z zadowoleniem podszedłem do Leona.
- I co?
- Idealny. Ciekawe ile...
Spojrzałem na cenę i stwierdziłem, że jednak ma wady... no a właściwie jedną... dość dużą...
- Trochę d-drogo jak na koszulkę...
- Kupię ci go.
- C-co? N-nie, nie musisz, sam zapłacę.
- Słuchaj rudziku. Może i jestem przystojny jak cholera, ale mam paskudną osobowość. Wychodzę więc na zero, a muszę jakoś zapunktować, więc pozwól mi kupić ci ten... bardzo... em... intrygujący i pasujący do ciebie T-shirt.
- ... Ja... chyba nie nadążam za twoim tokiem myślenia...
- Nie tylko ty. A teraz chodź, zapłacimy. Chyba że chcesz kupić coś jeszcze?
- N-nie. Możemy iść. Robi się już późno.
- Spoko. Wyjdźmy tyłem przez parking podziemny. Będzie najszybciej.
Leon zapłacił i podał mi niewielką reklamówkę z koszulką. Wsadziłem ją do swojej torby i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Rzeczywiście tak było najprościej. Gdybyśmy mieli wyjść głównym wyjściem, musielibyśmy później okrążać pół budynku.
Parking był pełen samochodów, ale nie widać było żywej duszy. Trochę strasznie... no i jeszcze zimno.
- Masz ochotę jeszcze coś przekąsić?
CZYTASZ
Mój miłosny Level Up
Novela JuvenilNataniel od zawsze miał problemy ze znalezieniem przyjaciół. Powodem była jego chorobliwa wręcz nieśmiałość i niskie poczucie własnej wartości. Nie pomagała mu w tym także jego orientacja, którą za wszelką cenę pragnął ukryć. Dlatego właśnie izolowa...