Nataniel
Szybkim krokiem szedłem przez parking. Z daleka dostrzegłem Allana stojącego przy aucie. Nie zauważył mnie, ponieważ spoglądał w ekran telefonu. Biorąc pod uwagę, że moja własna komórka wibrowała jak szalona, podejrzewam, że właśnie wysyłał mi kolejne wiadomości. Gdy do auta dzieliło mnie zaledwie kilka metrów, brat w końcu mnie zauważył.
- Nat! Czekam już od dwudziestu minut. Coś się stało?
- Nie.
Unikając kontaktu wzrokowego, szybko wsiadłem do środka. Allan nie zwlekał i usiadł za kierownicą. Nie ruszył jednak, a jedynie spoglądał na mnie.
- Jesteś pewien? Może...
- Allan jedźmy już do domu!
Zdawałem sobie sprawę, że mój wybuch jedynie utwierdził go w przekonaniu, że coś jest bardzo nie tak, ale ku mojej uldze odpalił samochód i ruszyliśmy w drogę. Podejrzewam jednak, że po powrocie do domu nie uniknę rozmowy. No i oczywiście miałem rację.
Gdy po wejściu ruszyłem do mojego pokoju, zatrzymał mnie stanowczy głos Allana.
- Nat. Chodź tu, musimy porozmawiać.
Zrezygnowany usiadłem przy stole, na którym stały już biszkopciki. Wskazywało to na to, że Allan podejrzewał taki obrót spraw, bo zawsze kupował biszkopty, gdy miałem podły humor. Brakuje jeszcze tylko...
- Patrz, zrobiłem ci kakałko.
Postawił przede mną mój ulubiony kubek z Jinx i usiadł naprzeciwko ze swoim własnym okraszonym jakże filozoficznym napisem „Kawa czy herbata... oto jest pytanie".
Z uśmiechem na ustach podsunął mi talerz z ciastkami. Rozmowy z moim bratem czasem przypominały sesje u psychologa. Zwłaszcza ten uśmiech mający zapewnić mnie, że znajduję się w przyjaznym otoczeniu, nie mam się czym martwić i powinienem teraz wyjawić wszystkie moje troski.
- Więc... jak poszedł pierwszy dzień szkoły?
- Pani Brown była miła...
- To świetnie!
- I nawet przedstawiła mnie klasie...
- No widzisz, a tak się tym martwiłeś?
- Nie mówiłeś mi, że z nią rozmawiałeś.
- O... bo widzisz... to wynikło przypadkiem. Gdy zanosiłem twoje papiery, spotkałem ją w sekretariacie i tak jakoś zaczęliśmy rozmowę... opowiedziałem jej trochę o tobie, a ona zaproponowała, że... co... coś nie tak?
- ... Zarywałeś do niej prawda?
- ... Ja... no... trochę.
- Świetnie...
- Ale o nic jej nie prosiłem, sama zaproponowała, że ci trochę pomoże. To naprawdę miła kobieta.
- Wiem. Lubię ją.
- O...
Mój brat wydawał się niepokojąco zadowolony z tej informacji... czy... czy on planuje umawiać się z panią Brown?
Obecnie nie byłem pewny co mam o tym myśleć... dlatego postanowiłem zepchnąć te podejrzenia w głąb umysłu i zacząć przejmować się tym później, gdy te obawy będą bardziej realne. Obecnie i tak miałem większe problemy na głowie...
- No... a co z... resztą?
Było widać, że Allan nie jest pewien jak nie rozpętać burzy i czy w ogóle powinien poruszać ten temat.
CZYTASZ
Mój miłosny Level Up
Fiksi RemajaNataniel od zawsze miał problemy ze znalezieniem przyjaciół. Powodem była jego chorobliwa wręcz nieśmiałość i niskie poczucie własnej wartości. Nie pomagała mu w tym także jego orientacja, którą za wszelką cenę pragnął ukryć. Dlatego właśnie izolowa...