Nataniel
Leon wrócił do domu kilka dni temu. Początkowo wahał się, czy jeszcze nie zostać... ale okazało się, że po tym, co zrobił Biszkopt, nie ma żadnych ubrań na zmianę. Zdziwiłem się, że nie był zły. Wręcz przeciwnie chyba go to bawiło.
Dzisiaj umówiliśmy się na wspólne wyjście z Conorem. To wyjątkowo nie będzie randka a przyjacielskie spotkanie we trójkę. Mieliśmy uczcić to, że Leon zaliczył wszystkie poprawy i w końcu może odetchnąć. Właśnie czekałem na nich przed szkołą. Powinni przyjść za kilka minut.
Czekając, umilałem sobie czas obserwowaniem krążących przed szkołą uczniów. Zdenerwowałem się lekko, gdy zauważyłem Sandrę i Davida. Spojrzeli na mnie, ale na szczęście nie odezwali się ani słowem a jedynie minęli mnie dość szerokim łukiem.
Cieszę się, że jak na razie udaje nam się utrzymać nasz związek w tajemnicy. Chociaż... mam wrażenie, że nawet gdyby wszytko się wydało, jakoś bym to zniósł. Nie boję się tak jak kiedyś. Może to dlatego, że nie byłbym w tym sam. Z Leonem... przetrwałbym chyba wszytko...
No i Conor też nie zostawiłby nas na lodzie. Więc... w zasadzie tylko ich opinia jest dla mnie naprawdę ważna. Allan wspierałby mnie cały czas i... pani Brown chyba też stanęłaby za mną murem. Nie tylko dlatego, że jest dla mnie miła... ale też dlatego, że między nią a Allanem chyba zaczęło robić się poważnie. Wczoraj byli na randce. To troszeczkę... dziwne, ale cieszę się, że Allan jest szczęśliwy. No bo trzeba być ślepym, by nie zauważyć, jak szczerzy się, gdy o niej mówi.
W końcu zauważyłem mojego chłopaka i... jego przyjaciela... mojego przyjaciela? Sam nie wiem... Conor jest dla mnie bardzo miły i często ze mną rozmawia. Wymieniliśmy się nawet numerami. Czasem pisze do mnie, pytając co u mnie... To miłe.
- Hej Nat!
- Hej Leon, hej Conor!
- Długo czekałeś?
Pokręciłem przecząco głową. Leon uśmiechnął się, a ja nie mogłem się powstrzymać, by nie zrobić tego samego. Mój chłopak był przystojny, miły, zabawny i pod każdym względem najlepszy.
- Jak dalej będziecie się tak na siebie patrzeć, to nie będzie już sekretny związek.
Speszyłem się na komentarz Conora, ale Leon jedynie uśmiechnął się szerzej.
- Zazdrosny?
- Nie. Po prostu, jeśli chcecie godzinami wpatrywać się w siebie melodramatycznie, to ja nie jestem wam do tego potrzebny.
- To nie jest taki znowu zły pomysł, ale niestety mamy inne plany. Idziemy na pizze. Nie do baru, bo Nataniel jest zbyt wrażliwy na takie miejsca.
- Wcale, że nie!
- Uwierz mi, że tak.
Leon poczochrał mnie po włosach i ruszył, nie czekając na nas. Poszliśmy do pizzerii, którą polecił Conor. Znajdowała się prawie pół godziny drogi od szkoły, ale ponoć było warto. Ponadto dzięki temu były mniejsze szanse, że trafimy na kogoś znajomego. Zajęliśmy miejsca na uboczu i po krótkiej naradzie złożyliśmy zamówienie. Odważyłem się też zadać pytanie, które nurtowało mnie od ostatnich kilku dni i to z każdym dniem coraz bardziej.
- Leon... jak sprawy z twoimi rodzicami?
- No właśnie. Ostatnio nie słyszałem, byś na nich narzekał.
- ... Właściwie to... nie jest tak źle. Moja matka wzięła dwa dni wolnego i zmusiła do tego mojego ojca. Uwzięła się i zmusiła nas do jedzenia wspólnych posiłków, gdy oboje są w domu. Nie poruszyła kwestii mojej orientacji... ale to chyba dobrze. Szczerze mówiąc, to trochę dziwne. Ciągle się o coś wypytuje. No wiecie takie nieistotne rzeczy typu... "Jak tam w szkole", '"jak minął ci dzień"... takie tam. To... takie nienaturalne, ale... chyba się stara więc... stwierdziłem, że nie będę jej tego utrudniać. Nadal większość czasu spędza w pracy... nie mam o to pretensji. W zasadzie nigdy nie miałem. Ojciec natomiast... wydaje mi się, że znosi to gorzej niż ja. W sensie... ewidentnie czuje się niekomfortowo. No najważniejsze, że przestał się czepiać... Zobaczymy, jak długo to potrwa. No ale na razie jest okej... Właściwie to zaskakująco dobrze. Chociaż... moja matka już kilka razy pytała się, co planuję zrobić ze swoją przyszłością.
CZYTASZ
Mój miłosny Level Up
JugendliteraturNataniel od zawsze miał problemy ze znalezieniem przyjaciół. Powodem była jego chorobliwa wręcz nieśmiałość i niskie poczucie własnej wartości. Nie pomagała mu w tym także jego orientacja, którą za wszelką cenę pragnął ukryć. Dlatego właśnie izolowa...