Nataniel
Gdy tylko moja stopa stanęła we wnętrzu naszego domu, zostałem przechwycony i usadzony przy kuchennym stoliku, który najwidoczniej stał się jakimś centrum dowodzenia światem dla naszej rodziny. Allan siedział naprzeciwko mnie i mogłem z łatwością odczytać jego myśli. Mojego brata ewidentnie ciekawość rozsadzała od środka.
- No dobra... wal.
- Jak było u kolegi? Co robiliście? Był miły? Chcesz, zaprosić go do nas w ten weekend? Poznałeś jego rodziców? Macie jakieś wspólne tematy? Proponował ci narkotyki albo jakieś dziwne substancje?
- ... Em... więc... było... okej... chyba.
- ... I?
- No... wypiłem herbatę... wytłumaczyłem mu dość sporo... i wydaje mi się, że sobie poradzi na najbliższym teście... Em... jego rodziców nie było... i chyba nie jest ćpunem... tak myślę.
- Hm... To świetnie! Jakbyś czegoś potrzebował to wal dobra? Pieniędzy na piwo czy coś.
- Mogę wiedzieć, jak doszedłeś do wniosku, że teraz będą mi potrzebne pieniądze na piwo?
- No... ja w twoim wieku głównie chodziłem z kolegami na piwo.
- ... Zioło też paliłeś?
Powiedziałem to żartem, ale ku mojemu zdziwieniu Allan lekko się zmieszał. Nie... no kto by pomyślał...
- Z raz się zdarzyło...
- ...
- No... może dwa.
- ...
- Ok dobra! Cztery. Cztery razy zjarałem skręta, ale z własnego doświadczenia mówię ci, że nie warto.
- Nie jestem debilem Allan. Wiem, że nie warto.
- ... Jak to jest, że ja byłem debilem w twoim wieku, a ty jesteś takim dobrym dzieckiem... Chwila... To dzięki mnie. Po prostu jestem genialnym opiekunem.
- Tak Allan. Gdyby nie ty byłbym ćpunem z tatuażami a jedyne pozytywne wyniki testów, jakie bym dostawał to te ze szpitala...
- Ta... jestem boski.
- To... jak już skończyłeś się nad sobą rozpływać, to mogę już iść?
- Chwila! Miałem jeszcze zapytać, czy jedziemy jutro na miasto. Kupimy w końcu coś na biszkoptową willę i może zjemy coś w restauracji.
- No... w zasadzie czemu nie? Ze szkołą jestem na bieżąco więc i tak nie mam co jutro robić.
- Świetnie. To możesz iść i... czytać czy co ty tam robisz w tej swojej jaskini. Zawołam cię na kolację.
- Spoko.
Ruszyłem do mojego pokoju, ale oczywiście Allan nie mógł sobie odpuścić.
- Elfiku!
- Co?
- Pamiętaj o „Incognito Mode"!
Przewróciłem oczami i ostentacyjnie trzasnąłem drzwiami. Allan nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jak skrzętnie pilnuję historii przeglądania zarówno na laptopie, jak i komórce.
Rzuciłem się na łóżko i odetchnąłem głęboko. Musiałem sobie trochę poukładać w głowie. Po pierwsze... Co z Leonem? W zasadzie... nie wydaje mi się, aby potrzebował więcej korepetycji. Jeśli się uprze, to nie będę mógł odmówić, ale... może nie potrwa to zbyt długo. A jak już nie będę mu potrzebny, to na pewno po chwili o mnie zapomni. To nie tak, że staliśmy się przyjaciółmi czy chociażby kolegami. Ja mu pomagam i w zamian dostaję celujący, a on poprawia swoje oceny... i tyle. To jak... umowa. Gdy każdy dostanie to, co chce, nasze drogi się rozdzielą. On wróci do swoich znajomych a ja... no... wszystko będzie jak dawniej.
CZYTASZ
Mój miłosny Level Up
Teen FictionNataniel od zawsze miał problemy ze znalezieniem przyjaciół. Powodem była jego chorobliwa wręcz nieśmiałość i niskie poczucie własnej wartości. Nie pomagała mu w tym także jego orientacja, którą za wszelką cenę pragnął ukryć. Dlatego właśnie izolowa...