Mattowi ciężko było udawać, że nie wie o dwóch wilkach, które podążają za nimi od obozu. Wydawało się, że Reyna nie ma z tym takiego problemu. Być możne myślała, że wymyślił sobie zwiadowców Najeźdźców, ale bardziej prawdopodobne, że po prostu nie zamierzała pozwolić, aby coś nieistotnego, jak zbliżająca się śmierć, odwróciła jej uwagę od szczegółu każdego błędu, który Matt popełnił wczoraj walcząc z wojownikami Wikingów zombie znanymi jako draugry.
- A kiedy dotarłeś do tronu króla, ja zanotowałam parę błędów taktycznych.
- Jestem pewien, że zanotowałaś...
- Po prostu próbuję Ci pomóc się poprawić. Chcesz się poprawić, nie?
Uśmiechnęła się, kiedy to powiedziała, nie zawracała sobie głowy udawaniem, że nie lubiła udzielać Mattowi wskazówek.
- Mam propozycję co do następnej bitwy - powiedział. - Mogłabyś do mnie dołączyć na linii frontu.
-Jestem potomkinią Frei. W odróżnieniu od czempiona Thora, nie powinnam być na linii frontu. -Odsunęła na bok dyscyplinę. - Mogłabym jednak przyłączyć się do Ciebie, gdybym miała odpowiednią broń. Chciałabym mieć miecz. Ten króla draugrów wyglądał dobrze.
Matt pokręcił głową i spojrzał z ukosa na otaczający ich las próbując rzucić okiem na wilki. Po walce z draugrami, gdzie Matt odzyskał Mjölnir - legendarny młot Thora - wycofał się do lasu, wraz z innymi potomkami Północy: Reyną, jej bratem bliźniakiem Rayem oraz Laurie, Fenem, Baldwinem i Owenem. Tam planowali odpocząć przed swoją kolejną misją, ale po walce z adrenaliną, nikt tak naprawdę nie chciał odpoczywać. Pierwszy odłączył się Fen. Później Matt, a za nim Reyna.
Matt nie planował iść daleko, ale po przejściu około dwudziestu kroków zdał sobie sprawę, że dwójka zwiadowców Najeźdźców - wulfenkind - ich śledzi, więc musiał trzymać ich z daleka od głównego obozu.
- Moglibyśmy ich wziąć jako zakładników - powiedziała Reyna. - Zapytaj ich
Matt skrzywił się, Oni są wilkami, na co ona wzruszyła ramionami, jakby chciała powiedzieć "Tak i co z tego?". Chociaż mógłby z nimi dojść do porozumienia, gdyby ich zapytał, jednak nie nie był pewien czy powinien ryzykować, kiedy tamci mieli kły i pazury.
Poza tym...
- Zadanie pytania oznacza kazać im mówić - powiedział. - To może być trudne, jeżeli są w wilczej formie.
- Oo, mogłabym sprawić, że zaczną mówić.
Pokręcił głową. Przyzwyczajał się do Reyny. Nie była tym, czym można się było spodziewać na wiele sposobów. Myślał, że potomkowie Frei będą, no... cóż, bardziej... blondynami. Fakt, włosy Reyny b y ł y blond, ale ona farbowała je na czarno. Kiedy spotkał ją po raz pierwszy, miała również czarne paznokcie i ostry makijaż na twarzy. Ale teraz - makijaż zniknął, lakier odpryskał, a czarne ubrania zamieniła na przetarte dżinsy i koszulkę jakiegoś zespołu o którym on nigdy nie słyszał.
Wilki wydawały się się zadowolone ze śledztwa, ale Matt o nich wiedział. Być może nie był zbytnio piłkarzem - boks i zapasy bardziej go obchodziły - ale człowiek nie mógł dorastać w Blackwell nie grając w tę grę. Ci dwoje flankowali go. Czekali aż kopnie piłkę, żeby mogli ją przejąć.
CZYTASZ
Kroniki Blackwell tom 3 "Węże Thora" - nieoficjalne tłumaczenie
FantasyTrzynastoletni Matt, Laurie i Fen dali radę zrobić coś prawie niemożliwego - zebrali resztę potomków Nordyckich Bogów i podołali epickim wyzwaniom. Natomiast przed nimi jeszcze najtrudniejsze zadanie: walka z potworami, które mogą doprowadzić do wyb...