Obóz Najeźdźców był, tak jak zawsze, czysty i zorganizowany. Ten był trochę inny, ponieważ osiedlili się w Badlands. Pojawiły się skaliste formacje przypominające krajobraz Hel. Zwykle wycieczka lub bieganie przez wąwozy i zwiedzanie imponujących klifów było prawdziwą przyjemnością dla Fena. Był to doskonały teren, by czerpać przyjemności z bycia wilkiem. Teraz jednak Fen czuł się trochę niekomfortowo z powodu tego podobieństwa do Hel. Spodziewał się potworów wychodzących z wąwozów, ale jak dotąd jedyną straszną istotą, którą spotkał, była dziewczyna stojąca obok niego.
Według burmistrza Astrid musiała być chroniona, ale Fen nie był pewien, jak bardzo poważnie paczka jest przywiązana do szalonego starca. Potrzebował odpowiedzi i chociaż rozmawiając że Skullem, wyjaśnił sobie pewne rzeczy, jedynym człowiekiem, który zaproponował próbę wymyślenia planu, była... Astrid.
To mógł być podstęp.
To mogła być prawda.
Tak czy inaczej, Fen nie widział żadnego podstępu w rozmowie z nią. Do tej pory nie ukrywał swoich myśli na temat Ragnarök, ale nie mógł podjąć żadnych decyzji, które mogłyby zagrozić jego paczce, więc nie było tajemnic, które mógłby wygadać. Gdyby ona wiedziała coś o wulfenkind - a zgadywał, że musiała, skoro podróżowała z nimi - już pewne rzeczy wiedziała... co oznaczało, że mogła szczerze szukać sposobu, by chronić Matta.
Fen milczał, kiedy razem z Astrid wyszli z namiotu Skulla. Miał wrażenie, że potrzebuje więcej prywatności, niż dostaje w tym obozie. Wskazał na dwójkę Najeźdźców, którzy go obserwowali.
Kiedy chłopak i dziewczyna podeszli, Fen powiedział:
- Astrid i ja idziemy na spacer. Niech nikt nie opuszcza obozu.
Oboje skinęli głowami.
- Potrzebujesz eskorty?
- Nie. Po prostu przekaż, aby wszyscy zostali w obozie.
Wtedy Fen odwrócił się do swojego byłego wroga i skinął w stronę wzgórz.
- Najpierw mordercy.
Przewróciła oczami, ale nic nie powiedziała, szła głębiej między urwiska i wąwozy Badlands.
Tymczasowy rozejm. Mógł się na to zdobyć. Nie zapomni jednak nigdy tego, co zrobiła, ale gdyby wszyscy uszli z życiem po Ragnarök znalazłby sposób, żeby ją zrozumieć, nigdy już nie powinna skrzywdzić jego przyjaciół.
Astrid zatrzymała się na polanie, która była osłonięta skałami.
- Zanim cokolwiek powiesz, muszę ci coś p o k a z a ć.
Fen wykonał niecierpliwy gest.
Astrid rozejrzała się po polanie, a potem rzuciła Fenowi spojrzenie, które - w przypadku większości ludzi - mogło oznaczać, że się boją. Uznał, że to sztuczka. Nie mógł jej nic zrobić. Była pod jego ochroną.
- Nie zrobię ci krzywdy - powiedziała cicho Astrid. - Nie uciekaj, ani nie wariuj, dobrze?
Jej oczy się zmieniały, gdy mówiła. Zamiast oczu normalnej dziewczyny, jej oczy wyglądały jak u węża lub aligatora. Nie były ludzkimi oczami. Nie były nawet oczami s s a k a. Miał rację, że Astrid nie była człowiekiem. Była zmiennokształtna, ale nie była wilkiem jak Fen.
- Czym... czym ty j e s t e ś?
- Nie skrzywdzę cię - powtórzyła.
Wtedy jej skóra zaczęła się zmieniać. Tam, gdzie była gładka, pojawiły się łuski. Jej różowawe włosy wykręciły się w górę. Wyciągnęła palce, a jej paznokcie stały się pazurami. Jej szczęka wydłużyła się, a zęby wydłużyły, by pasować do jej teraz rozłożonych ust. Cienkie skrzydła wyciągnęły się z jej pleców i załopotały raz, potem drugi, a potem jeszcze raz, zanim rozłożyły się całkowicie.
CZYTASZ
Kroniki Blackwell tom 3 "Węże Thora" - nieoficjalne tłumaczenie
FantasíaTrzynastoletni Matt, Laurie i Fen dali radę zrobić coś prawie niemożliwego - zebrali resztę potomków Nordyckich Bogów i podołali epickim wyzwaniom. Natomiast przed nimi jeszcze najtrudniejsze zadanie: walka z potworami, które mogą doprowadzić do wyb...