Laurie nie była pewna co czuje w związku z powrotem do Blackwell. Głównie uczucie było złe, albo pomysł przebywania tu bez Fena sprawiał, że było złe. Ufała instynktowi Matta, jeżeli uważał, że ona powinna zobaczyć swoją rodzinę to tak było. To nie znaczyło jednak, że chciała ją zobaczyć. Tą stroną rodziny, która naprawdę wiedziała co się dzieje byli wrogowie. Brekke' owie wiedzieli, dlaczego niebo jest czarne. Wiedzieli, że zbliża się Ragnarök. Jej matka... cóż prawdopodobnie myślała, że Laurie jest głupia, idzie za Fenem i wpada w kłopoty.
Właściwie to nie była w błędzie. To było najgorszą częścią. Laurie p o s z ł a za kuzynem i wpadła w kłopoty, ale z dobrego powodu. Wiedziała, że matka pewnie nigdy tego nie zrozumie.
Z Baldwinem i Owenem u boku, Laurie szła przez Blackwell. W kilku domach paliły się światła, ale ludzie byli ostrożni. Uświadomiła sobie co robią Thorsenowie. Burmistrz, pomimo tego, że był na tyle szalony, by chcieć końca świata przynajmniej znalazł jakiś sposób wyjaśnienia miastu, że muszą zachować ostrożność że swoimi dobytkami.
- Straszne, ale nie tak źle jak w Rapid City - powiedział Baldwin.
- Ta - zgodziła się cicho. - Ale to miasto jest również prowadzone przez przywódcę naszego wroga, więc... jest takie.
- W porządku. Powiem to inaczej: W Blackwell jest równie przerażająco jak w Rapid, ale w innym sensie.
Owen siedział cicho. Jego kruki przyfrunęły, kiedy dzieci weszły do Blackwell i od tamtej pory siedziały mu na ramionach. Nie przeszkadzały jej, tak jak na początku, ale nadal nie była fanką ptaków. Ostre dzioby i niewygodne szpony nie zachęcały jej do zarezerwowania im miejsca na własnych ramionach.
Miała nadzieję, że jeśli ptaki nie mają żadnych wiadomości, Owen mógłby zobaczyć, gdzie jest Fen. Tak właśnie działało jego przewidywanie: nie mógł zobaczyć rzeczy, kiedy był w nie zamieszany, ale Fen był teraz z dala od nich. Z pewnością mogło to oznaczać, że Owen zobaczy coś, co może być przydatne. Inni wydawali się nie rozumieć, jak to działa, Laurie myślała, że szanują jego milczenie i słuchają go trochę bardziej, kiedy mówił ponieważ wciąż sądzili, że widzi rzeczy - albo może nadal w i d z i rzeczy, które pomagają mu wiedzieć.
- Chciałabym wiedzieć, jeśli zobaczysz coś związanego z Fenem - powiedziała mu Laurie. Nie było to całkiem o z n a j m i e n i e, ale równie nie pytanie.
Owen po prostu skinął głową... co mogło oznaczać, że słyszał ją lub się z nią zgadza. Jego dwa kruki zakrakały mu do uszu przemawiając do niego w języku, który tylko on rozumiał.
Laurie wzięła łuk do ręki i szukała uważnie potencjalnych zagrożeń w Blackwell. Ponieważ burmistrz był szefem strony przeciwnej, było mnóstwo powodów, by podejrzewać, że w mieście będą wilki. Może nie były to trolle, ani mary, ani nic tak bardzo potwornego, ale kilka wilków nie mogłoby nie zwracać na siebie uwagi.
I dlatego musimy zobaczyć się z naszymi rodzinami - pomyślała Laurie. - Muszę ostrzec Mamę.
- Cóż, moja matka nie wie co się tu dzieje - powiedziała do Baldwina i Owena. - Mój tata jest... emm... wilkiem. On jest Brekke, natomiast moja mama jest zwyczajna, jak każdy.
- Moi rodzice wyglądają normalnie - Baldwin zmarszczył brwi. - Nie to, że nie m y jesteśmy normalni. Jesteśmy tylko dziećmi, więc to normalne. Supermoce nie są zbyt popularne. Tylko my je mamy. Okej, wróg też ma supermoce... Aa! Zastanawiam się czy są inni ludzie z mocami bogów i potworów, ale my ich nie znamy.
Laurie uśmiechnęła się słysząc głos, który stała się jej bliski podobnie jak wroga postawa Fena i optymizm Matta. Spojrzała na Baldwina i powiedziała do niego:
CZYTASZ
Kroniki Blackwell tom 3 "Węże Thora" - nieoficjalne tłumaczenie
FantasyTrzynastoletni Matt, Laurie i Fen dali radę zrobić coś prawie niemożliwego - zebrali resztę potomków Nordyckich Bogów i podołali epickim wyzwaniom. Natomiast przed nimi jeszcze najtrudniejsze zadanie: walka z potworami, które mogą doprowadzić do wyb...