Zanim Matt i Reyna dołączyli do reszty, drugi Jotunn został pokonany. Według Owena Laurie i Baldwin zniknęli, otwierając portal do Fena.
Czy Fen byłby gotowy wysłuchać kuzynki i wrócić? A może spróbuje ją przekonać, żeby z nim została? Matt nie wątpił, że Laurie nie zostanie, ale co jeśli Najeźdźcy zabiorą ją i chłopaka, którego Baldwin wziął za zakładnika? Matt musiał ufać, że Laurie wie, co robi.
- Czas na znalezienie twojego wujka - powiedziała Reyna. - Nareszcie. Wiesz, gdzie on mieszka, prawda?
- Mam adres.
- Ale byłeś tam? To twój wujek, prawda? Poczekaj, Jake mówił coś o tym, że go nie widziałeś odkąd byłeś dzieckiem. Dlaczego?
- To jest ... sytuacja rodzinna. Chodzi o mojego dziadka.
- Szok.
- Adres? - wciął się Owen.
Matt odpowiedział.
- Znam także miejscowość ogólnie. Jake mi opowiadał. Ale nigdy tam nie byłem.
- Znajdziemy ją - powiedział Owen. - Po prostu wskaż nam właściwą drogę.
***
Mijali jeden dymiący budynek za drugim, ale wszystko wydawało się spokojne. Wszyscy musieli ewakuować się z centrum miasta. Ta scena wyglądała jak z filmu postapokaliptycznego. Śniadaniówka dla dzieci leżała na środku pustej drogi. Nylonowa marynarka wisiała na drogowskazie łopocząc na wietrze. Wyrzucone śmieci i wywrócone pojemniki do recyklingu, ciągle się paliły. Pojedyncze i popowe drewniane wykończenie budynku, żarzyły się w blasku ciemności. I dym. Chmura dymu opadła nisko i odmawiała rozproszenia się, śmierdziało wszędzie. Dym, ogień i zniszczenie.
Jeśli to wygląda postapokaliptycznie, to jak wygląda post-Ragnarök?
Pomijając trzaskające, tlące się drzewa i szelest porzuconej kurtki, ulice były niesamowicie ciche. Nagle wszyscy zareagowali na kocie jęki dobiegające z góry. Dźwięk dobiegał z małego drzewa osmolonego z jednej strony, słaby blask ognia wystrzelił z płonącej dziury martwych liści. Znowu usłyszeli ten dźwięk. Matt pobiegł w jego kierunku i spojrzał na drzewo, zobaczył perkalowego kota, którego zielone oczy oskarżająco spoglądały w dół.
- Nie - odparła Reyna, zatrzymując się obok niego. - Nie uratujemy kota.
- Ale drzewo...
- ...pali się. Widzę. Miałeś kiedykolwiek kota? Jeśli mógł wejść na górę, to równie dobrze może zejść na dół. Gwarantuję.
Matt spojrzał na kota. Zwierzę odwzajemniło spojrzenie, a potem jęknęło, jakby chciało powiedzieć: Dobra, a teraz się pospiesz.
- Może jest zbyt przerażony, aby zejść - powiedział.
- To k o t - powiedziała Reyna. - Nie boi się, po prostu jest zdenerwowany. Co dostanę, skoro nalegasz na grę bohatera i uratowanie tego oszusta? - spojrzała na kota. - Tak, o tobie mówię. Oszust.
Kot pociągnął nosem, a potem odwrócił się do Matta, wyraźnie wyczuwając delikatniejsze podejście.
Owen wystąpił naprzód.
- Jeśli poczujesz się lepiej ratując kota, Matt, zrób to. Nie mamy napiętego grafiku.
Reyna wymachiwała rękami wokół zadymionej ulicy.
- Ee, Ragnarök?
- A im dłużej wy dwoje będziecie się kłócić...
- Świetnie - powiedziała Reyna. - Zajmę się tym.
CZYTASZ
Kroniki Blackwell tom 3 "Węże Thora" - nieoficjalne tłumaczenie
FantasiaTrzynastoletni Matt, Laurie i Fen dali radę zrobić coś prawie niemożliwego - zebrali resztę potomków Nordyckich Bogów i podołali epickim wyzwaniom. Natomiast przed nimi jeszcze najtrudniejsze zadanie: walka z potworami, które mogą doprowadzić do wyb...