Rozdział 16

1.1K 47 5
                                    

Wreszcie dzisiaj wychodzę ze szpitala, wrócę do mojego wygodnego łóżka. Dziadkowie przyszli mnie odebrać, ale Łukasz niestety nie mógł przyjść, bo miał dzisiaj sprawdzian.

Spakowałam swoje rzeczy i czekałam z dziadkami na wypis. Jak im powiedziałam o tym co przeżyliśmy z Łukaszem na badaniu i jak pokochałam to dziecko, to tylko mnie przytulili. A dziadek przypomniał mi o naszym zakładzie, więc jak tylko wrócą mi już wszystkie siły, bo jeszcze jestem osłabiona to ugotuję mu obiad. 

- No mam nadzieję, że spotkamy się dopiero za 6 miesięcy- powiedział lekarz wchodząc do sali. Uśmiechnęłam się do niego, a babcia wzięła mój wypis.

- Też mam taką nadzieję i dziękuje bardzo za wszystko- mówiłam 

- Nie ma za co, tylko się pilnuj młoda damo. Umów się na wizytę jak tylko wrócisz- poprosił i rozejrzał się po sali - A tatusiek, gdzie?

- Ma dzisiaj ważny sprawdzian, więc kazałam mu pisać- zaśmiałam się

- Wydaje się bardzo poruszony swoim ojcostwem- stwierdził, a ja zagryzłam wargę. Powiedziałam dziadkom o naszym udawaniu i tylko potakiwali głowami. 

- Oj tak Łukasz to niezwykły chłopak i jestem pewna, że będzie cudownym ojcem- powiedziałam. 

Jak podjechaliśmy pod dom to doznałam szoku. Przed domem stał Łukasz z siatką w ręku. Nie mogłam uwierzyć, że go tu widzę. Miał pisać sprawdzian, mówiłam mu, żeby spokojnie pisał sprawdzian, że nie chce, aby miał przeze mnie problemy. 

Wyszłam z samochodu z pomocą dziadka i podeszłam do chłopaka.

- Co ty tu robisz?!- naskoczyłam na niego, a on spoważniał 

- Przyszedłem przywitać moje dwa skarby- oznajmił, a ja splotłam ręce na piersi. 

- Już nie jestem w szpitalu, nie musisz udawać- syknęłam w jego stronę

- Ja niczego nie udaję- burknął 

- Mówiłam ci, że masz pisać sprawdzian

- Napisałem już i poszedłem na wagary- wzruszył ramionami - Mogę robić co chce, a chciałem was przywitać

- Niepotrzebnie, nie musiałeś. Wcale oto nie prosiłam

- Chciałem zobaczyć czy z wami wszystko w porządku, martwiłem się- był już zły, a mnie nosiło ze złości 

- To nie twoje dziecko, więc nie musisz. To tylko i wyłącznie moje dziecko, więc spadaj- krzyknęłam

- Ach tak?!

- Moje dziecko nie ma ojca i nie będzie go miało- warknęłam w jego stronę

- Tak?! To nie przychodź jak będziesz czegoś potrzebowała!- krzyknął już za mną, bo poszłam sobie zostawiając go tam. 

To była nasza pierwsza kłótnia.

Weszłam do domu i nawet się nie zatrzymywałam tylko od razu poleciałam do łazienki wymiotować. Nie rozumiem dlaczego wymiotuje będąc w ciąży. 

Wypłukałam usta i obmyłam twarz wodą. Miałam nadzieję, że to nie będzie trwało do samego końca.

Wzięłam orzeźwiający prysznic, przebrałam się i rozczesałam umyte włosy. Musiałam się ogarnąć po szpitalu. Po tym wszystkim poszłam do pokoju i odpaliłam laptopa. Jednak gryzła mnie ta kłótnia z Łukaszem, gdybym na niego nie naskoczyła to teraz by tu ze mną siedział i żartował. A tak? Siedzę sama, Nadia pisała, że za kilka dni już będzie najpewniej, żeby się spotkać. Bo dzisiaj skończyła leczenie, ale jest ostrożna, bo nie chce mnie zarazić. 

Moja pomyłka dała mi cud Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz