Rozdział 47

792 37 1
                                    

Opowiedzieliśmy z Łukaszem o wszystkim Przemkowi, o naszym planie o tym co się naprawdę stało

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Opowiedzieliśmy z Łukaszem o wszystkim Przemkowi, o naszym planie o tym co się naprawdę stało. Przemek przeżywał to co opowiadaliśmy i na końcu podszedł do mnie i przytulił.

- Moja mała siostrzyczka- wyszeptał mi do ucha. Najpierw się zawahałam, ale po chwili wtuliłam się w swojego brata. W końcu płynęła w nas ta sama krew.

- Powiedz mi, który to człowiek, a nakopię mu do dupy- odrzekł poważnie

- Już ja się z nim pobiłem starczy rannych- wtrącił się Łukasz. Przemek spojrzał na niego i wyciągnął do niego rękę. Łukasz przybił z nim piątkę, a mój brat przyciągnął go do siebie. 

- Witaj szwagrze- oświadczył Przemek i obaj się roześmiali. Cieszyłam się, że się polubili. - A, gdzie moja siostrzenica?

W tym samym momencie Zosia się rozpłakała. Łukasz od razu rzucił się na schody do naszego pokoju. 

- Marta- zaczął w tym czasie Przemek - Powiem ci, że jadąc tutaj myślałem, że spotkam zwyczajną nastolatkę, która szaleje na imprezach 

- A spotkałeś młodą mamę- dokończyłam

- Też, ale przede wszystkim spotkałem dziewczynę, która się nie poddaje i walczy o swoje

Te słowa mnie wzruszyły. 

- Zobaczcie kto się obudził- zawołał Łukasz i zszedł na dół z Zosią na rękach. - Nasz aniołek się wyspał

- To jest Zosia?- dopytał Przemek, a ja pokiwałam głową. - Jaka śliczna, podobna do ciebie 

- Dziękujemy- odpowiedziałam i pocałowałam małą w rączkę. 

Ubrałam Zosię w ładną czerwoną sukieneczkę i nałożyłam jej jeszcze czerwoną kokardkę na włosy. Podałam ją tak wystrojoną Łukaszowi na ręce, a on stał w bordowej koszuli i beżowych spodniach. 

- Poczekajcie na mnie to zejdziemy razem- powiedziałam i ubrałam na siebie czerwoną sukienkę przed kolano, do tego czarne szpilki. Włosy miałam upięte w luźnego koka i nakręcone. Ubrałam biżuterię od Łukasza i skropiłam się perfumami mamy. 

- Wyglądasz jak gwiazda- skomentował Łukasz i cmoknął mnie w czerwone usta. Stanęłam przed lustrem i zawołałam go. Zobaczyłam tam młodych ludzi, którzy byli rodziną. Ubrani na czerwono i szczęśliwi. 

- Dzieciaki, chodźcie już!- zawołała nas pani Klara i zeszliśmy na dół. Pan Rafał, Przemek jak i mój dziadek stanęli jak wryci na nasz widok. - Jejku! Wyglądacie cudnie! Tacy uroczy jesteście

- Dziękujemy- powiedziałam do babci naszej Zosi. 

- Stańcie przy choince, ja wam muszę zrobić zdjęcie- mówiła cała podekscytowana, a my ze śmiechem ustawiliśmy się przy choince. Odbyła się sesja zdjęciowa, a potem połamaliśmy się opłatkiem i usiedliśmy do wigilijnego stołu. Zosia oczywiście po dwóch daniach już się denerwowała, więc poszłam na kanapę, żeby w spokoju ją nakarmić. Położyłam ją w łóżeczku w salonie i wróciłam do stołu. Kiedy zjedliśmy nadszedł czas na prezenty. Przemek stwierdził, że jako nowy członek rodziny podejmie się funkcji rozdania prezentów. Podał dziadkom, rodzicom Łukasza, Zosi, Łukaszowi, mnie i sobie na końcu. 

Kiedy odpakowałam swój prezent to zalazłam się łzami. 

To był naszyjnik od Łukasza, który się otwierał, a w środku było zdjęcie naszej trójki. Na przodzie serduszka było wygrawerowane ''Kocham Cię'', a z drugiej strony ''Jestem Twój''. Od razu złapałam Łukasza za twarz i pocałowałam. On zaś ode mnie dostał zegarek oraz ozdobę, którą się otwierało i w środku było zdjęcie moje i Zosi. Było to coś w postaci breloczka tylko, że do powieszenia w samochodzie. 

Od rodziców Łukasza dostaliśmy nowe ubranka dla Zosi oraz kluczyki do naszego domu. Od moich dziadków poduszkę z napisami ''Marta i Łukasz''. Mój brat dostał ode mnie i Łukasza nowe etui na telefon oraz breloczek do kluczy z napisem ''Siostra''. Dziadkom i rodzicom daliśmy nowe komplety sztućcy. A Zosia dostała mnóstwo pluszaków, grzechotek oraz zabawek interaktywnych i ubranek. 

Posiedzieliśmy wspólnie śpiewając kolędy, wstawiłam nasze wspólne zdjęcie z Łukaszem i Zosią na instagrama. Ostatecznie stwierdziliśmy, że wszyscy pójdziemy na pasterkę. Oczywiście było zimno i leżał już śnieg na ulicach. Przebrałam się w czerwone spodnie, moje czarne kozaczki na obcasach, biały sweter oraz czarną kurtkę. Łukasz również na swoją bordową koszulę nałożył czarny sweter. Przebrałam też Zosię w body w sweterek, spodenki i dałam jej też skarpetki i małe buciki. Na koniec ubrałam jej różowy kombinezon, czapeczkę, szalik i okryłam kocykiem jak już była w wózku. Gdy byliśmy gotowi wyszliśmy i zapakowaliśmy się do naszego auta. Rodzice i dziadkowie natomiast pojechali autem państwa Kamińskich. 

Pod kościołem byli pierwsi, bo zanim myśmy się ogarnęli z włożeniem Zosi i wózkiem to minęło trochę czasu. Ale poczekali na nas pod kościołem. Włożyliśmy Zosię do wózka, która miała o dziwo twardy sen i poszliśmy do kościoła. Jak byliśmy już przed wejściem to przypomniałam sobie, że Grzesiek jest ministrantem. Na pewno będzie dzisiaj służył. Dziadkowie i rodzice poszli przodem, a Przemek trzymał się nas. Otworzył drzwi w przedsionku i przytrzymał jak Łukasz wjeżdżał wózkiem. Zajęliśmy nasze stałe miejsce, czyli w pierwszej ławce, gdzie było miejsce na wózek. Nasi bliscy siedzieli za nami, ale Przemek usiadł z nami. Kiedy zaczęła się msza zobaczyłam Grześka. Zrobiło mi się tak słabo, że osunęłam się delikatnie na Łukasza. Złapał mnie i złapał za rękę. 

Kiedy nadszedł czas komunii to błagałam, żeby nie on trzymał tacę, ale jednak. Oboje byliśmy z Łukaszem u spowiedzi i od naszego pierwszego razu więcej nie spaliśmy ze sobą. Dlatego jak nasz ksiądz wyszedł rozdawać komunię to oboje poszliśmy. Cieszyłam się, że Łukasz idzie za mną, bo jak byłam tak blisko Grześka to ledwo trzymałam się na nogach. 

Po mszy poczekaliśmy aż większość ludzi wyjdzie, bo z wózkiem to nie było takie proste. Jednak, gdy wyszliśmy dopadli nas znajomi rodziców i dziadków. A także nasi rówieśnicy. Wszyscy składali życzenia, ale Zosia zaczęła popłakiwać, więc ruszyliśmy do samochodu. Jednak zatrzymał nas ktoś kto złapał mnie za rękę. Odwróciłam się gwałtownie i stałam naprzeciw Grzegorza.

- Puść mnie- powiedziałam stanowczo, a Łukasz odwrócił się i jedną ręką bujał wózek, a drugą położył mi dłoń na ramieniu.

- Zostaw ją, czego chcesz- patrzył na Grzegorza poważnie i groźnie.  

- Porozmawiać- odpowiedział, ale ja w oczach widziałam tą manipulację i jego grę. Cieszyłam się, że Zosia znowu zaczęła płakać, bo to była nasza wymówka. 

- Nie mamy czasu, nasze dziecko płacze- powiedział Łukasz, objął mnie ramieniem i poszliśmy szybko do auta. W domu rozebrałam Zosię, wykąpaliśmy ją, nakarmiłam i Łukasz ułożył ją w łóżeczku. Ja poszłam szybko wziąć prysznic i wróciłam do pokoju, położyłam się na łóżku i odwróciłam do ściany. Kiedy wrócił mój chłopak ja już się trzęsłam ze strachu. Zgasił światło i położył się obok mnie, objął ramieniem i wyszeptał do ucha jakby czytał w moich myślach. - Nie bój się, jestem tu i nie pozwolę cię skrzywdzić 

Odwróciłam się do niego i wtuliłam w jego tors, po czym zamknęłam oczy i cieszyłam się, że go mam. Dziękowałam Bogu, że postawił go na mojej drodze właśnie w tym konkretnym momencie. To, że się poznaliśmy zdecydowanie było Jego zasługą. Doświadczył mnie tym strasznym wydarzeniem, dzięki któremu mam wspaniałą córkę. Ale nie pozostawił nas samym sobie, bo dał nam obu Łukasza. Którego bardzo kocham. Czułam oddech Łukasza na sobie i uśmiechnęłam się. 

- Dziękuje Ci Boże- powiedziałam w myślach i zasnęłam. 


~*~
Hejka!
Jeszcze kilkanaście rozdziałów i będzie 2 część :)
Miłych wakacji!
Pozdrawiam i całuje Nataly :) :*



Moja pomyłka dała mi cud Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz