Wrzesień...
*Łukasz*
Smutno było bez Marty w szkole, co prawda dzisiaj był tylko apel. Na 8 zawiozłem moje dziewczyny do szpitala, oczywiście już byłam w białej koszuli i spodniach od garnituru. Chciałem poczekać aż je przyjmą, ale pogoniła mnie do szkoły.
Jak wszedłem do szkoły to pod salą gimnastyczną spotkałem część naszej klasy. Stała Nadia i Ola oraz Filip obejmując Olkę. Marcia miała rację, że się zejdą. Nadia wisiała na telefonie, więc zakładam, że pisała z Martą albo Michałem.
- Łukasz! Stary!- wyrwał się Filip i przybił ze mną męską piątkę. Reszta też mnie zauważyła i wszyscy się zbiegli.
- I jak tam? Gdzie Marta? Jak tam u was? Co u małej Zosi?
- Wszystko w porządku, dziewczyny czują się dobrze i właśnie wracam ze szpitala- odpowiedziałem spokojnie
- Ojej, a coś się stało? Czy już urodziła?- każdy dopytywał i pojawiał się taki szum, że głowa mi powoli pękała.
- Nie, nie nic się nie stało. Po prostu lekarz powiedział, że ma być w szpitalu już do porodu, chcą je mieć pod kontrolą- odpowiedziałem
- To dobrze, pozdrów ją nas, od całej klasy maturalnej!- pisnęła najgłośniej ostatnie słowo Ola. Zaśmiałem się, no tak byliśmy w klasie maturalnej. Klasa maturalna, musimy się skupić na maturze, wyborze studiów, a my oczekujemy z Martą dziecka. Naprawdę nie wiedziałem co dalej będziemy robić, ale i nie było to teraz istotne. Na pierwszym miejscu była Zosia.
Na apelu mało co słyszałem, bo myślami byłem w szpitalu. Chciałem stąd jak najszybciej wyjść i pojechać do Marty.
Gdy wyszliśmy z sali wyjąłem od razu telefon, bo na apelu mi wibrował.
Moja pani: Nasza królewna już waży 1700 kg i urosła o centymetr <3
Ja: Moja Zosieńka, a jak się czujecie?
Moja pani: Dobrze, mam na sali dwie miłe kobiety. Ale tęsknimy za tatą :'(
Ja: Jeszcze z godzinka i będę :D A i masz pozdrowienia od klasy, wszyscy o ciebie wypytują skarbie
Moja pani: Oo, mamy cudowną klasę też ich pozdrów
Ja: Okej :* kocham was
Moja pani: A my ciebie <3
Przekazałem co miałem przekazać i siedziałem jak na szpilkach, przepisałem ten plan i chciałem jak najszybciej wyjść. Gdy wreszcie było to możliwe to wybiegłem z gabinetu prosto do samochodu. Pierwsze co to pojechałem do kwiaciarni i kupiłem bukiet niebieskich róż oraz sok pomarańczowy i pudełko truskawkowych lodów.
CZYTASZ
Moja pomyłka dała mi cud
RomansMarta- nieśmiała nastolatka, niedawno skończyła 17 lat, Grzesiek- odważny i śmiały Jedna chwila. Czy zniszczy jej życie czy połączy ich na zawsze? Czy może jednak okaże się inaczej? Łukasz- pojawił się w odpowiednim momencie Zacznij czytać, a poz...