- To jeszcze nic nie znaczy

2.2K 79 3
                                    

Carrie


Dziwnie jest obudzić się bez osoby, którą kochasz i na której bardzo ci zależy. Jedna osoba będzie czuła pustkę, inna stwierdzi, że tak chciał Bóg i tak się stało. Ktoś pomyśli, że to tylko i wyłącznie jego wina, że to on nie sprostał zadaniu, on zawód swoją drugą połówkę, a ktoś inny kompletnie to zleje, bo stwierdzi, że tamta osoba zawiniła i nie jest warta uwagi tej pierwszej.

Jak to możliwe, że w tak krótkim czasie tak bardzo przywiązałam się do człowieka, którego swoją drogą nie za dobrze znam.

Będę musiała podjechać do mieszkania po moje rzeczy. Na samą myśl o tym, że będę musiała go spotkać zaczyna robić mi się niedobrze.



- Magda wychodzę! - krzyczę zakładając buta.

- Gdzie idziesz? - wychodzi z kuchni.

- Jadę do mieszkania po swoje rzeczy. O której wracają twoi rodzice?

- Koło siedemnastej - opiera się o ścianę.

- Jak będę wracać wstąpię do sklepu, a jak wrócę zrobimy obiad.

- Okej, ale nie zrób nikomu krzywdy - mówi z uśmiechem.

- Postaram się - mówię i wychodzę.



Od pięciu minut stoję przed drzwiami i przymuszam się do tego, aby zadzwonić czy zapukać. Zresztą ja tu mieszkam. Poprawka mieszkałam do dzisiaj, a nawet wczoraj.

Wchodzę i od razu kieruję się do łazienki. Biorę szybko wszystkie swoje rzeczy i idę do sypialni. W łóżku leży Dawid. Nawet nie staram się być cicho. Wyciągam walizkę i torbę, i wkładam rzeczy z łazienki. Podchodzę do komody.

- Carrie? - słyszę, że Dawid zrywa się ze swojego już łóżka.

- Nie twoja mama - mówię nie przestając pakować swojej bielizny.

- Możemy porozmawiać?

- Nie, nie możemy - kończę pakować rzeczy z komody. Podchodzę do szafy i biorę się za składanie bluzek i spodni.

- Ale kiedyś będziemy musieli.

- A kto tak powiedział? - wkładam ostatnie spodnie. Zaczynam zasuwać walizkę - A i oddaj mi telefon.

- Carrie do jasnej cholery ja cię kocham! - mówi podniesionym głosem.

- Ostatni chłopak też mi to mówił i co? Zdradził mnie z moją najbliższą przyjaciółką. Jakbyś mnie kochał to byś się ... a zresztą - kręcę głową ze śmiechem - Wiesz co w tym wszystkim najśmieszniejsze? Ja też cię kocham, ale ty to wszystko spieprzyłeś, kończąc to.

Podnoszę torbę i walizkę, zmierzając do wyjścia, no ale jak zwykle nie jest mi to dane, bo Dawid staje w drzwiach uniemożliwiając mi to.

- Dawid odsuń się - mówię zmęczona tym wszystkim.

- Nie wypuszczę cię - mówi - Nie dopóki nie porozmawiamy.

- Dawid wypuść mnie rozumiesz? My nie mamy o czym rozmawiać. Odsuń się i oddaj mój telefon - mówię zdenerwowana.

- No proszę. Wiem, że to głupie tłumaczenie, ale byłem nawalony, a ona zaczęła się do mnie przysuwać...

- Zamknij się! Nie chcę tego słuchać po raz kolejny. Rozumiesz? Oddaj mi telefon i się odsuń - do oczu zaczynają napływać mi łzy.

Kwiatkowski już otwiera buzię, żeby coś powiedzieć ale dostaje wiadomość. Wyciąga telefon i zaczyna ją czytać. Ja w tym czasie korzystając z sytuacji biorę swoje rzeczy i przepycham się wychodząc z pokoju, a chwilę później z mieszkania.

Podchodzę do samochodu i pakuję moje rzeczy do bagażnika.

- Carrie! - nie muszę się odwracać, żeby wiedzieć kto to.

- Powiedziałam ci, żebyś mnie zostawił - odpowiadam wsiadając do samochodu.

Dobiega do mnie i staje tak, że nie mogę zamknąć drzwi. Oddaje mój telefon i daje swój karząc czytać.

Sarewicz: Tak bardzo cię przepraszam nie wiem co strzeliło mi do głowy. Przeze mnie straciłeś Carrie. Byłam u niej w domu, ale Magda łagodnie kazała mi się wynosić. Jeżeli nie będziesz chciał mnie już znać to zrozumiem. Jeszcze raz przepraszam.

- To jeszcze nic nie znaczy - mówię oddając urządzenie.

- Porozmawiaj z nią. Zobaczysz, że to prawda - mówi błagalnym tonem.

- Co jeżeli nawet mówisz prawdę? To jest zdrada.

- Proszę cię, przemyśl to - mówi i odchodzi pozostawiając mnie ze łzami spływającymi po policzkach.

Spotkanie D.K// I✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz