[calum] 0.2

1.6K 94 39
                                    

- Mali, czy możesz się na chwilę skupić? Czy cokolwiek z tego co mówię w ogóle do ciebie dociera? - wyjęczałem i rzuciłem w swoją siostrę poduszką. Udałem się do jej mieszkania zaraz po rozmowie z menadżerem i liczyłem, że moja obecnie najlepsza przyjaciółka mnie wysłucha i mi pomoże, jednak dziewczyna była zbyt zajęta swoją kreacją na wieczór. Udało jej się wyrwać jakiegoś operatora dźwięku w studiu, w którym nagrywała album i od kilku dni myślała tylko o nim.

- Cal, rozumiem, że jest ci ciężko, ale może dobrze wam to zrobi? - zapytała miękko i usiadła na kanapie obok mnie. - Powinniście rozwiązać swoje problemy i w końcu się dogadać, bo wasz mangament straci cierpliwość i was zwolni - dodała, patrząc na mnie cierpliwie, byłem już na granicy łez.

- Ale ja się boję - mruknąłem cicho i schowałem twarz w dłoniach. Miałem dwadzieścia cztery lata, a na myśl o spędzeniu czasu sam na sam ze swoimi, kiedyś najlepszymi przyjaciółmi, na wyspie prawie dostawałem napadu histerii. Poza faktem, że musiałbym wyjaśnić to, co od pewnego czasu łączyło mnie i Michaela (a kompletnie nie wiedziałem co to było), musiałbym skonfrontować się także z Irwinem i Hemmingsem, odpowiedzieć na ich pytania i dowiedzieć się jak bardzo ich zawiodłem jako przyjaciel. Poza tym, moja wena do pisania muzyki leżała i umierała gdzieś na dnie oceanu i od dawien dawna nie potrafiłem jej stamtąd wydobyć.

- Cal, nie ma się czego bać. Jesteście najlepszymi przyjaciółmi, na pewno się dogadacie, tak? - westchnęła dziewczyna i ponownie stanęła przed lustrem, poprawiając swoją obcisłą sukienkę. - Czy wyglądam wystarczająco seksownie by go zachęcić, ale nie zbyt onieśmielająco? - zapytała, stając przede mną i trenując swój chód modelki na szpilkach. Przewróciłem oczami i wstałem z kanapy. Mimo, że blondynka była mi bardzo bliska i kochałem ją całym sercem, czasem potrafiła być okropnie pusta.

- Jest dobrze, będzie zachwycony - mruknąłem, po czym pożegnałem się z dziewczyną i opuściłem jej mieszkanie. Udałem się prosto do swojego, po czym rzuciłem się na łóżko, przytulając swojego pieska.

Widziałem, że stan zawieszenia, w którym znajdowałem się od roku nie był dobry, ale przyzwyczaiłem się do niego i wolałem w nim pozostać niż roztrząsać dlaczego się w nim w ogóle znalazłem. Nie mogłem powiedzieć, że podobał mi się ten stan, bo tak nie było. Czułem nieustające wyrzuty sumienia, wiedząc że moja relacja z Michaelem robi się coraz bardziej śliska. Obawiałem się, że w końcu mogę tego nie wytrzymać i po prostu skończyć naszą przyjaźń. Miałem dość, że wykorzystuje mnie jako swoją zabawkę do seksu, pocieszając się po dziewczynie, przed którą tyle razy go ostrzegałem. Tyle razy się o nią pokłóciliśmy, że nie byłem w stanie tego policzyć. Jednak chłopak musiał przekonać się na własnej skórze o tym, że miałem rację. I, o ironio, ja jeszcze teraz na tym cierpiałem.

Od zawsze leciałem na Michaela i wiedział o tym tylko Ashton. Kiedyś rozmawialiśmy sobie tak na poważnie, kiedy jeszcze mieliśmy jakikolwiek kontakt, a on wyznał, że wiedział to odkąd tylko nas poznał. Nigdy nie przyznałem się do tego głośno, bo wiedziałem że nie ma to jakiegokolwiek sensu, a ja umiałem skrzętnie ukrywać moje prawdziwe uczucia. Jednak sypianie z Cliffordem i wywoływanie skandali publicznymi "pokazami" nie bardzo mi w tym pomagało.

A do tego ciążyła na mnie sprawa jedności naszego zespołu. Kiedyś wszystko było między nami świetnie. Dogadywaliśmy się, byliśmy najlepszymi przyjaciółmi i wiedzieliśmy o sobie wszystko. Nagle wszystko zaczęło się pieprzyć. Ashton i Luke się pokłócili, ich związek się skończył. Trasa dobiegła końca, a my po pogadance od szefów ("macie spędzić rozsądnie i pracowicie waszą przerwę") rozeszliśmy się w swoje strony i widywaliśmy się albo gdy musieliśmy albo drogą całkowitego przypadku. Chciałem by było jak dawniej.

I wtedy pijany Michael przyszedł i położył się obok mnie.

- Stanie się coś niedobrego, prawda? - zapytał cicho, patrząc na mnie czerwonymi oczami. Nie był bardzo pijany; jego tolerancja na wysokoprocentowe płyny nieco się powiększyła w ciągu ostatnich miesięcy. Dlatego też pewnie wyczuł moje napięcie.

Pokiwałem tylko głową, wtulając się w poduszkę i zakopując w kołdrę. Tej nocy żaden z nas nie spał, ale też nic nie robiliśmy. Dosłownie. Leżeliśmy w ciemnościach i myśleliśmy nad swoimi ścieżkami.

Nie wymyśliłem nic dobrego. Ale przynajmniej miałem przy sobie Michaela.


jakoś mi smutno, a publikowanie poprawia mi humor, więc macie, no cóż

czy was rok szkolny i w ogóle szkoła też tak dobija? bo ja mam kompletnie dość. niby długi weekend, a czuje się gorzej niż po tygodniu normalnej szkoły, ciągle coś

mam nadzieję, że to ff wam się spodoba, bo ja czym więcej mam napisane, tym mniej mi się podoba. nic nowego haha

miłej nocy x


island in the sun ↞ malum&lashtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz