Miałem świetny humor. Michael zaprosił Caluma na randkę, a Hood, mimo małego wahania, zgodził się. Oczywiście minęło trochę czasu, bo upłynęły już ponad dwa tygodnie od momentu gdy się pogodzili, ale wszystko było na dobrej drodze.
Siedziałem na kanapie w salonie i przeglądałem książkę, którą właśnie skończyłem czytać. Czekałem też na paczkę, w której miał przyjść szampan na dzisiejszy wieczór dla chłopaków. Z łazienki dochodził dźwięk lejącej się wody i przypuszczam, że był tam Luke.Jeżeli chodzi o nasze relacje było... dziwnie. Luke już nie uciekał do innego pomieszczenia gdy tylko mnie widział, ale ciągle był niesamowicie spięty. Nic nie mówił, ledwo się ruszał i praktycznie nigdy nie patrzył w moją stronę. Nie wiedziałem czy wynika to z nieśmiałości, żalu czy może czegoś jeszcze innego. Ale niestety musiałem przeszkodzić mu w jego unikach, bo potrzebowałem jego pomocy. Oczywiście, poradziłbym sobie ze wszystkim sam, ale Mike i Cal postanowili że to może być dobry sposób na odzyskanie z nim dobrych stosunków. A może w ogóle zacząć jakieś mieć.
Dlatego gdy drzwi łazienki się otworzyły, a zza nich, wraz z ogromną ilością pary, wyszedł Hemmings odwróciłem wzrok w jego stronę i posłałem lekki uśmiech. Zdezorientowany, odwrócił się i rozejrzał, czy to na pewno do niego się uśmiecham, a potem niepewnie podszedł do kanapy i usiadł. Spuścił wzrok na swoje ręce, uśmiechając się lekko pod nosem i pewnie czekając aż zacznę coś mówić.
- Potrzebuję twojej pomocy z kolacją na rankę dla Michaela i Caluma - powiedziałem, a on spojrzał na mnie zaskoczony. Jego oczy spotkały moje, a ja poczułem spokój. Tak jakby jego błękitne jak wiosenne niebo oczy uspokoiły wszystkie burze, które się we mnie rozgrywały. To niesamowite, że mimo wszystkiego co mi zrobił, co razem przeszliśmy i jak dużo czasu minęło, ciągle tak na mnie działał. Patrzeliśmy sobie przez chwilę prosto w duszę, ale cisza trwała za długo. Chłopak odwrócił wzrok, a jego policzki się zaróżowiły.
- Jesteś pewien, że chcesz mojej pomocy? - zapytał, a ja spiąłem się lekko, bo nie chciałem, by teraz zaczynał temat naszego konfliktu. Miałem dobry humor, a po tej rozmowie, która nie mogła pójść dobrze, na pewno odechciałoby mi się wszystkiego. - Dobrze wiesz, że w kuchni jestem największą ciamajdą na świecie - powiedział, a mi spadł z serca kamień.
- Za bardzo nie mam wyboru - zaśmiałem się, a on się obruszył, oczywiście na żarty. Posłałem mu uśmiech i podałem rękę, by mógł wstać z kanapy. - Poza tym, chciałbym cię zobaczyć jeszcze raz całego w sosie pomidorowym - powiedziałem przez ramię, wspominając bardzo żenującą historię. Luke nienawidził gdy do niej wracałem, bo uważał, że była to najgorsza wpadka jego życia. Możliwe, że po prostu przewrócił się w kuchni, a na nim wylądował cały nasz obiad. Ale to były dawne czasy.
- Bardzo śmieszne - zawołał, uderzając mnie w ramię i wskakując na blat. Z kolei on wiedział, jak ja tego nie lubię. W mojej kuchni takich rzeczy się nie robiło. Pokazał mi tylko język i zmienił temat. - Co zamierzamy ugotować? Czekaj! Daj mi zgadnąć! - krzyknął i zaśmiał się cicho. - Babeczki czekoladowe z lukrem na deser, a daniem głównym będzie spaghetti!
- Byłeś blisko - powiedziałem. - Makaron ze szpinakiem, a babeczki będą z polewą kokosową - dodałem, a on udał załamanie. - A twoim dziełem będzie to pyszne truskawkowe smoothie, co ty na to? - zapytałem, a jego twarz od razu się rozjaśniła.
Pracowaliśmy w ciszy, podśpiewując cicho piosenki, które były na kasecie. Jakiś czas temu znalazłem pełne pudło w którejś z szafek i przesłuchałem chyba już wszystkie.
- Ej, czy to nie Right Here Waiting? - zapytał cicho Luke, a ja spojrzałem na niego i pokiwałem głową potwierdzając. - Moja mama kiedyś w kółko słuchała tej piosenki. Miała ją nagraną i chodziła z nią po domu, słuchała jej w samochodzie. W kółko i w kółko. Nie rozumiałem jak może jej się nie nudzić. Ale jest naprawdę piękna - powiedział, patrząc mi w oczy. Uśmiechnąłem się i znów potwierdziłem głową, wsłuchując się w tekst.
Już chciałem coś powiedzieć, ale do pomieszczenia wpadł rozanielony Michael z dwoma szampanami w dłoniach. - Jeden jest dla was. Naprawdę dziękuję wam za pomoc!
***
czy Luke i szampan to dobre połączenie?
powiem wam, że jutro idę na impreskę i jestem posikana ze strachu. będzie za dużo ludzi. za dużo starych twarzy i cykam sie max
mam nadzieję, ze to przezyjecoś chciałam wam powiedziec hm
AHA
DZIĘKUJĘ ZA PRAWIE 2K WYŚWIETLEŃ I PONAD 700 GWIAZDEK DIDFDNHIA NAWET NIE WIECIE JAK SIE CIESZE MATULU JHDBJA
dziękuję Wam, naprawdę dużo to dla mnie znaczy <3
buziaki kochani, postaram sie dodać jeszcze cos w tym tygodniuuuu
xxx
CZYTASZ
island in the sun ↞ malum&lashton
FanfictionZespół ma problemy więc mangament wysyła ich na wyspę. Czy przyjaźń zwycięży? © 2019 copyright by plovescalum opowieść może zawierać sceny seksualne, wulgarny język i/lub przemoc