[michael] 14

963 77 54
                                    

- Co to w ogóle było? - zapytał Ashton, a ja i Luke spojrzeliśmy na niego oszołomieni. Nikt z nas do końca nie pojmował to co właśnie zaszło. Calum nigdy, naprawdę nigdy się tak nie zachowywał. Widocznie musieliśmy doprowadzić go do granicy. Nawet nie sądziłem, że jest w stanie tak krzyczeć. 

Nie panowałem nad tym, że łzy spłynęły po moich policzkach.  Miałem poczucie winy, czułem się okropnie i w jednym momencie zostałem zalany tak wielką ilością informacji, że ciężko było mi to znieść i jednocześnie nie uzewnętrznić tego w jakikolwiek sposób. 

Ashton niepewnie podszedł do mnie i objął ramieniem, prowadząc na kanapę w saloniku, gdzie zacząłem płakać, w ogóle się z tym nie kryjąc. 

- Nigdy nie widziałem go w takim stanie - mruknął Luke, opadając na fotel obok. Wyglądał na przejętego, a w jego wypadku było to coś bardzo rzadko spotykanego. Ashton nic nie powiedział, tylko potarł moje ramię. Przez jakiś czas żaden z nas nie chciał się odezwać i siedzieliśmy w ciszy, starając się poukładać sobie wszystko w głowach. 

Calum wyszedł od razu do wybuchu i nie pojawiał się nigdzie w zasięgu mojego wzroku. Na początku trochę martwiłem się, że zrobi coś głupiego, jak na przykład rzucenie się do morza, ale przestałem się tym przejmować. 

Myślałem o słowach Luke'a. Calum liczył, że go pokocham? Dlatego zgadzał się na to wszystko, na co go namawiałem? Spał ze mną, imprezował, jarał? Nie spodziewałem się, że byłby w stanie to dla mnie zrobić. Ale byłem też szczęśliwy, bo to znaczyło, że coś do mnie czuł.

Chociaż to co powiedział zaledwie godzinę wcześniej odbierało mi całą nadzieję. Nie chciał mnie znać, nie było mowy, żeby chciał się ze mną związać. Zawaliłem po całości i mimo, że pragnąłem go z całego serca, nie wiedziałem żadnej możliwości, by móc go zdobyć.

Ashton ciągle pocierał moje ramię, a Luke wstał i wyszedł z pomieszczenia. Wtedy wybuchnąłem jeszcze większym szlochem. Dlaczego Hemmings był taki uparty? Nie mogliśmy wyjaśnić między sobą wszystkiego właśnie teraz, by jak Calum wróci do domu wszystko wróciło do normy? Czy Luke'owi w ogóle na nas nie zależało? Nie chciał odzyskać tego, co mieliśmy? Naprawdę nie zależało mu na nas, na zespole?

Ashton chyba nie bardzo wiedział co ma powiedzieć. Siedział ze strapioną miną i myślę, że jemu też niewiele brakowało żeby się rozpłakać.

- On mnie nienawidzi - mruknąłem w pewnym momencie, a Ashton posłał mi nierozumiejące spojrzenie. - Calum. Calum mnie nienawidzi.

- Co ty gadasz, Mike - mruknął i machnął na mnie ręką. - Wiesz, że nie potrafi trzymać w sobie złych emocji i gdy coś go gryzie to musi rozwiązać tę sprawę. Hemmings go wkurzył dlatego zaczął w taki agresywny sposób. Ale nie chciał źle, chce żeby zespół znowu był razem. Wiesz to, przecież.

- Ale on nienawidzi mnie. Za to co mu zrobiłem. A ja nie chciałem. Chciałem go tylko mieć blisko. Było mi z nim dobrze - wychlipałem, czując się trochę zażenowany własnym zachowaniem. Tym bardziej przed Ashtonem. Ale on zdawał się tym nie przejmować i przyciągnął mnie do siebie.

- Wybaczy ci, Mike. Musisz z nim porozmawiać, po pierwsze. I trochę się o niego postarać, a na pewno wszystko się wam ułoży - mruknął starszy, a ja wtuliłem się w niego mocno. Pierwszy raz od dłuższego czasu poczułem przy sobie ciepło drugiego człowieka i zdałem sobie sprawę z tego, jak bardzo mi tego brakowało. Nie mówię, że wolałbym na tym miejscu Caluma, ale Ashton też sprawdzał się całkiem nieźle.

- Zespół wróci? - zapytałem jeszcze, jak małe dziecko. Chłopak wplątał palce w moje włosy i uśmiechnął się, kiwając głową.

- Na pewno, Mikey.

- Ale wiesz, że nie jestem uzależniony od alkoholu, prawda? - odezwałem się znowu, po chwili. Odsunąłem się od niego i spojrzałem na jego twarz, a on cicho się zaśmiał.

- Oczywiście, że nie jesteś - powiedział. - Dobrze cię znam, wiem że nigdy nie byłeś - dodał, a ja chciałem zapytać co ma na myśli, bo kompletnie się nie domyśliłem, ale chłopak już wstał. - Zrobię coś do jedzenia.

Miałem nadzieję, że relacja między mną a Ashtonem będzie teraz coraz lepsza, ale gdy tylko Całym wrócił do domu następnego dnia rano, znów nastała cisza.



*

trzymajcie za mnie kciuki, żebym jutro nie zginęła... szczegóły podam wam pod następnym rozdziałem, co wy na to? XD

myślicie że wszystko pójdzie tutaj z górki? onienienie to nie w moim stylu hehe

co tam u was?
jak się trzymacie po zaręczynach Michaela? ja zdumiewająco dobrze heh

YOU LIKE MY HAIR? GEE, THANKS, JUST BOUGHT IT

aha, idk Czy widzieliście na profilu (pewnie nie bo nikt nigdy nie odpisuje:() ale założyłam wattpadowego insta
wbijajcie
iamhamletyzm <<<

ZNOWU się rozgadalam przepraszam

dobranoc x

island in the sun ↞ malum&lashtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz