Zgasiłem papierosa i wsiadłem do taksówki. Nawet nie wiem od kiedy palę i to w takich ilościach, za które moja mama powiesiłaby mnie za jaja na wieży Eiffla. Ale nie bardzo mnie to obchodzi, ona mnie nie obchodzi. Papierosy są dobre na odstresowanie, tyle mi wystarczy żeby mieć wytłumaczenie na palenie.
Zresztą po co mi wytłumaczenie? Nikomu nie muszę się spowiadać.
Taksówkarz chciał nawiązać ze mną pogawędkę, ale szybko zrozumiał że nie jestem typem osoby, którą interesują tak przyziemne sprawy jak polityka czy ceny w sklepach. Co mnie to w ogóle obchodziło?
Jechałem odstresować się do domu mojej dziewczyny po okropnym spotkaniu z menadżerem. Jak mógł mnie tak potraktować? Zachowywał się jakby był moim ojcem i rozkazywał mi w sprawach mojego życia. Czy całe życie ktoś będzie decydował za mnie? Jestem dorosły, mam dwadzieścia cztery lata i wiem czego chcę od życia. Mam piękną dziewczynę z dobrymi cyckami i dupą, paczkę znajomych zawsze chętnych na imprezę, a do tego kasy jak lodu. Byłem przystojny, miałem zespół i cały świat w dłoni.
Patrząc wstecz nie potrafiłem zrozumieć samego siebie. Jak mogłem uważać, że Ashton, Calum i Michael będą mi wystarczać? Byli o mnie zazdrośni. Byłem frontmanem i to zawsze na mnie skupiała się uwaga, byłem najprzystojniejszy i najbardziej utalentowany. Lepiej było się od nich odciąć, by nie musieć znosić ich pełnych żalu spojrzeń i szeptów. Jak mogłem nie sypiać z dziewczynami, chociaż tyle z nich na mnie leciało i mogło dać mi dupy gdziekolwiek bym chciał? Jak mogłem myśleć, że Ashton mógłby zaspokoić moje jakiekolwiek potrzeby? Kiedyś naprawdę coś do niego czułem, ale uleciało to ze mnie szybciej niż zdążyłbym mrugnąć. Był facetem, a prawdziwi mężczyźni lubią kobiety.
A ja przecież byłem prawdziwym mężczyzną, prawda?
W mojej kieszeni rozbrzmiała komórka i zobaczyłem zdjęcie Michaela na wyświetlaczu. Jak on w ogóle śmiał teraz do mnie dzwonić? Po tym wszystkim co mi wyrzucił? Wszystko wyssał sobie z palca. Poza tym, on miał na sumieniu o wiele gorsze, i mniej moralne, rzeczy. To on wywoływał skandale, upijał się, a do tego robił biednemu, głupiemu Calumowi nadzieję, że kiedykolwiek będzie miał u niego szansę. Przy tym moje zagrywki były wręcz anielskie. Odrzuciłem połączenie od chłopaka i spojrzałem na taksówkarza, który mierzył mnie nieodgadnionym wzrokiem.
- Ciężki dzień, co? Jakaś kłótnia? - zagaił ponownie, a ja nie wytrzymałem i rzuciłem ostro 'nie powinno cię to w ogóle obchodzić'. Po co jakiś dziadek chciał znać szczegóły mojego życia? Było zajebiste, jeszcze dostałby kompleksów.
Wiedziałem, że czasem trochę przesadzałem z odzywkami do ludzi, ale nie mogłem się powstrzymać. Miałem wrażenie, że ciągle mnie atakują i czegoś ode mnie chcą, a ja nie mogłem już dłużej tego dźwigać. Atak jest najlepszą obroną.
Kilka minut później byłem już pod domem brunetki. Zapłaciłem taksówkarzowi, nie dając mu żadnego napiwku i udałem się do miejsca, które wydawało mi się być moim miejscem na ziemi. Chciałem już poczuć usta dziewczyny na swoich i jej ciało na moim. Miałem nadzieję, że pojmowała pojęcie odprężenia tak samo jak ja. Siedziała na kanapie, z laptopem na kolanach i spojrzała na mnie zdziwiona.
- Myślałam, że będziesz później, razem z resztą ekipy - mruknęła, ale oddała mały pocałunek, który złożyłem na jej ustach. Usiadłem na meblu obok niej i zajrzałem na ekran urządzenia, widząc że znowu przegląda instagramy swoich 'przyjaciółek' z showbiznesu.
- Znowu się dołujesz, Arz? - zapytałem, patrząc na jej nieumalowaną twarz i skrzywiłem się nieco w myślach. Mimo całego tego shitu z naturalnym pięknem wolałem dziewczynę w makijażu i nie mogłem na nią patrzeć gdy była bez niego. - Idź się ładnie umaluj, a ja kupię ci jakąś ładną sukienkę na imprezę u Jonasa, okej? - powiedziałem, chcąc uspokoić dziewczynę, która w każdej chwili mogła się rozpłakać, lamentując że nie jest taka chuda jak Bryana czy ktoś tam inny.
- Jesteś najlepszy, Lukey - powiedziała i znów mnie cmoknęła, a ja odetchnąłem z ulgą, biorąc laptop na swoje kolana. Nienawidziłem, gdy ktokolwiek zwracał się do mnie w ten sposób, bo przez długi czas zwracał się do mnie tak tylko Ashton, a ja naprawdę nie potrzebowałem powrotu do tamtych wydarzeń.
Wszedłem na stronę modową i zacząłem czytać o najnowszych trendach. Jak zwykle tak zainteresowałem się tematem, że skończyłem dopiero gdy Arzaylea opuściła łazienkę godzinę później. Wtedy też w mieszkaniu zaczęło robić się tłoczno, bo zbierała się nasza ekipa.
I tyle byłoby z mojego relaksującego ruchania.
❀
jestem smutna więc daję wam ostatnia część wstępu.
do zobaczenia za tydzień x
CZYTASZ
island in the sun ↞ malum&lashton
FanfictionZespół ma problemy więc mangament wysyła ich na wyspę. Czy przyjaźń zwycięży? © 2019 copyright by plovescalum opowieść może zawierać sceny seksualne, wulgarny język i/lub przemoc