[calum] 9

1K 78 16
                                    

W ciągu kilku dni moja dusza zrzuciła z siebie kawałek balastu, ciążącego na niej od bardzo długiego czasu.

Niestety tylko malutki.

W pewnym momencie pisanie przestało mi wystarczać, miałem ochotę naprawdę się uzewnętrznić, na głos. To było dla mnie dość dziwne przeżycie, chociażby dlatego że zawsze byłem dość zamknięty w sobie. Załatwiałem sprawy na bieżąco, jeżeli miałem jakiś problem to o tym mówiłem, ale z reguły nie wtrącałem się w dramy czy kłótnie. Żyłem sobie sam ze sobą i tak było dobrze. Moje myśli dawałem tylko nielicznym i naprawdę wtedy mi to odpowiadało.
Ale tym razem było inaczej. Tak długo dusiłem to wszystko w sobie, że miałem ochotę krzyczeć i rozerwać swoje ciało na pół, by cała gorycz i wszystkie negatywne emocje mogły z niego samoistnie wypłynąć. Nie chciałem się już więcej kłócić, ale z drugiej strony wiedziałem, że w inny sposób nie załatwię sprawy.

Ale wiedziałem też, że na takie rzyganie jest jeszcze za wcześnie. Musiałem jeszcze trochę czasu spędzić w samotności, odosobnieniu. Wszystko ułożyć sobie w głowie, odpocząć i nabrać sił na nowy początek. Albo na całkowity koniec zespołu i organizowanie sobie życia na nowo. 

Właściwie nie wiem, co zrobiłbym gdyby 5SOS się rozpadło. W szkole nie uczyłem się za dobrze, a potem nawet ją rzuciłem, nie miałem żadnego pomysłu na siebie, było mi dobrze w takim stanie, w jakim się znajdowałem. Tym bardziej, że dobrze zarabiałem i mogłem pisać muzykę. Jednak bez chłopaków nigdy bym tego nie zrobił. Michael i jego dobre żarty, Ashton i charyzma, świetny wokal i wygląd Luke'a... Co tu dużo mówić, to oni odwalali większość roboty, a ja tylko grałem na basie. 

Jedyną ewentualnością, która mi wtedy pozostawała był sport. Może udałoby mi się dostać do jakiejś reprezentacji, biegać czasem po boisku z piłką, żyć w Australii i mieć żonę. Jednak nie do końca mi to odpowiadało, jeżeli mogłem być szczery. 

Moja rodzina chciała, żebym zajął się sportem. Od początku powtarzali, że lepiej byłoby gdybym został z rodziną, nie chcieli puścić mnie na drugi koniec świata. I naprawdę im się nie dziwiłem, kto chciałby wysłać swoje dziecko do Anglii, by pisało muzykę? Całkiem same?
Jednak zaczęli akceptować to co robię, gdy okazało się, że faktycznie mi to wychodzi. Zacząłem naprawdę dużo zarabiać, więc stwierdzili, że to jednak nie był taki zły pomysł.
Ale mimo tego, mój kontakt z nimi był zdecydowanie gorszy niż przed podjęciem decyzji o postawieniu wszystkiego na kartę o tytule 'muzyka'. Straciliśmy nić porozumienia i nie potrafiłem wysiedzieć za długo w rodzinnym domu.

Jedynie z Mali utrzymywałem w miarę normalny kontakt, ale to co podziało się z nią przez kilka ostatnich lat sprawiało, że coraz mniej miałem na to ochotę. Zaczęła przesadnie dbać o swój wygląd (chyba nawet zrobiła sobie kilka operacji. Na szczęście mi się tym nie chwaliła, dobrze wiedziała, że mnie to obrzydza i uważam to za beznadziejne). Zaczęła pisać własną muzykę, ale więcej przyjemności czerpała z podrywania dźwiękowców niż z nagrywania jej. Przez dwa lata spędzone w studiu, wydała tylko jeden utwór. Wolałem tego nie komentować, bo ja też nie zachowywałem się idealnie, ale jej zachowanie mnie martwiło.

Kiedyś byliśmy ze sobą naprawdę blisko. Rodzice i my. Potem nagle wszystko się rozsypało, a ja miałem z tego powodu naprawdę wielkie wyrzuty sumienia. Może gdybym został w domu, nic z tych rzeczy by się nie zdarzyło? Może bylibyśmy szczęśliwą rodziną, jeździlibyśmy razem na wakacje i jedli razem kolacje na tarasie. Pamiętam jeszcze czasy, gdy wieczorami siedziałem na kocu z Mali i tatą, mama opowiadała nam wymyślone historie, a gdy zasypialiśmy na dworze, tata przenosił nas do domu, a rano przynosił śniadanie do łóżka.

Bardzo dobrze wspominałem moje dzieciństwo i mimo, że nie byliśmy najbogatsi na świecie, było nam razem dobrze. Tęskniłem za tymi czasami i obserwując morze nocą, wsłuchując się w ciszę, obiecałem sobie, że gdy tylko się stąd wydostanę, odbuduję naszą relację. Może nie będzie jak kiedyś, ale na pewno będzie lepiej.

Wszystko w końcu się ułoży, jestem pewien.



island in the sun ↞ malum&lashtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz