06.

4.4K 153 43
                                    

Uśmiechnęłam się na tą wiadomość i odrazu powiedziałam rodzince, że jadę się przejechać.

Przebrałam się w zwykłe czarne ubrania, ale za garażami już założyłam złoty kombinezon, znany tylko z mojego drugiego "ja". Bloody Queen. Do tego zakleiłam rejestrację.

Dobra, czas, żebyście się dowiedzieli. Ja, Emma Martinez, należę do gangu Bloody Drivers i jestem zastępczynią szefa.

Tak, ta mała, bezbronna, bezradna Emma jest najniebezpieczniejsza.

Dalszą drogę przebyłam w ciszy, a zajeżdżając na miejsce wyścigu, zobaczyłam kilku moich ludzi.

Nie musiałam się zapisywać, każdy wie kim jestem (Bloody Queen) i po co tu przyjechałam.

Odrazu się ustawiłam do pierwszej tury, z samymi najlepszymi z okolic.

Po mojej lewej, same czarne motocykle, a po prawej, był jeden, srebrny, który bardzo dobrze znam...

-Muszę wygrać.- warknęłam do siebie.

-Jak wszyscy wiecie, jest z nami Krwawa Królowa. Pamiętaj, że jeśli przegrasz, ukazujesz twarz.- odezwał się komentator. Nie lubię ich. Zawsze opowiadają jakieś głupie historie z życia zawodnika.

Pokazałam tylko w stronę studia środkowy palec i ustawiłam się do startu. Przybrałam aerodynamiczną pozę, a za sobą usłyszałam gwizdy. Zapomniałam, że mój kombinezon jest strasznie obcisły...

Kiedy czerwona bandama opadła na asfalt, wszyscy ryszyliśmy w równym tempie. Niestety, dwaj pojechali w drugim kierunku (nie przełączyli z wstecznego), kolejni dwaj odpadli na samym początku, bo niewyrobili na zakręcie i wpadli w drzewa. Z tego wszystkiego, zostałam tylko ja i Christopher Mils, Gold Driver. Nie jest w moim gangu, ani w żadnym stopniu z nim powiązany.

Został mi ostatni zakręt. Chris'owi zaczęły nieprzyjemnie dymić opony, ale nie zwalniał.

Przyspieszyłam na max'a i zwolniłam dziesięć metrów przed nim, dzięki czemu idealnie weszłam w zakret i zostawiłam przeciwnika daleko z tyłu. Tym samym, wygrałam.

Odebrałam maksymalnie szybko nagrodę i odjechałam do pobliskiego lasu. Odkleiłam taśmę z rejestracji, ściągnęłam kombinezon i za GPS'em wróciłam do domu, dłuższą drogą, żeby tata ani nikt się nie połapał.

Zaparkowałam motocykl obok auta mamy (bardzo dobrze strzeżony teren, nie boję się, że ktoś go ukradnie) i spokojnie weszłam do domu.

-Skarbie, jak Ciebie nie było to pojechaliśmy na zakupy do szkoły. Nowe przybory i ozdóbki masz na biurku.- powiedziała Bernadett, kiedy weszłam do domu.

-A co, jakbym wróciła wczesniej?- zapytałam podchwytliwie. Mama chwile się zastanawiała i przy tym dekorowała ciasteczka lukrem. Z lodówki wyciągnęłam mleko i wzięłam duży łyk, ciągle oczekując odpowiedzi.

-Yyy... A! Do kluczyków od motocykla jeszcze w Portugalii doczepiłam Ci klucze do domu. Takie czerwone.- mruknęła. No tak... Mówiła mi o tym na lotnisku. Brawo ja!

-Ktoś do nas przychodzi?- spytałam, biorąc jedno ciasteczko z tacy. Bernadett zdzieliła mi po ręce i ciasteczko upadło. (Rip. Mr Ciastko {*}).

Odrazu wzięłam kolejne i szybko je zjadłam.

Ciastka Bernadett są najlepsze!!

-Tak, szef Twojego taty z żoną. Jutro na kolację. Kiedy my będziemy w pracy, proszę, posprzątajcie w domu.- odpowiedziała, patrząc na mnie prosząco.

-Mama. Jak wrócę ze szkoły, to zagonie Mike'a do sprzątania, a ja ugotuję coś pysznego.- Bernadetr kiwnęła głową i wskazała na półkę nad zlewem. Otwierając ją, jakieś karteluszki spadły mi na głowę.
Dopiero po chwili ogarnęłam, że to są przepisy.

-Są wege?- zapytałam. Mama mruknęła, że szefowa.

Wybrałam przepisy na: kurczaka w sosie własnym z pomarańczą, grillowane warzywa i dwie sałatki.

Nerd-> Murder (1,2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz