Rozdział 8

936 81 4
                                        

  „(I feel sick I need a medic) 'Cause my heart stopped beating
And I feel like I'm slipping away"  



  (jestem chora, potrzebuje lekarza)
Ponieważ moje serce przestało bić
I czuje jakbym zasypiała na zawsze




Katharine McPhee - I lost you


















Patrzyłam w lustro i myślałam sobie, że nigdy nie będę nawet w typie Daniela. Zamiast uśmiechu, na mojej twarzy malował się grymas. Nagle odechciało mi się tam iść.

— Kelly, ślicznie wyglądasz. — szepnęła Vivienne, kładąc dłonie na moich ramionach. — Chodź, bo się spóźnimy. — zaczęła prowadzić mnie do wyjścia. Na dworze przed samochodem czekali już chłopcy. Caleb jak zwykle w białej koszuli i czarnych jeansach, uśmiechał się głupkowato i zagwizdał na nasz widok, a Daniel... Daniel stał z rękami włożonymi w kieszenie swoich joggerów w kolorze khaki. Buty miał czarne, koszulkę tak samo. Głowę miał spuszczoną i gapił się chyba w kamienie.

— Co to za mina? — zapytał mnie Caleb, a ja wzruszyłam ramionami.

— Woah. — odwróciłam wzrok w stronę swojego przyjaciela. Patrzył na mnie i przez moment czułam się jak jakaś pieprzona księżniczka.

— Wyglądasz... — nie dokończył, bo mój kuzyn go wyprzedził.

— Zajebiście. Wszystkie tak wyglądacie, a teraz wsiadać, szkoda czasu. — puścił nam perskie oko i posłusznie zrobiliśmy to, o co nas „poprosił". My usiadłyśmy z tyłu. Zaczęłam oglądać to, co znajdowało się za szybą, mimo że było już ciemno i w zasadzie to mało co widziałam, ale ta czynność wydawała się najbardziej odpowiednia na tamten moment.

— Więc? Zapytasz jej dzisiaj? — z oglądania wyrwał mnie głos Caleba. Nawet nie zauważyłam, że minęło tyle czasu.

— Tak, dziś. Po co czekać? Muszę łapać okazję. — odpowiedział Daniel, a Vivienne spojrzała na mnie wzrokiem „tak mi przykro".

Więc to dziś, to dziś Emma i Daniel stworzą parę.

— Uuu, jesteśmy! — zawołał radośnie Caleb. Wkrótce wysiedliśmy i ustawiliśmy się w kolejce. Jak na złość, Daniel stał za mną. Nachylił się i szepnął:

— Chciałem powiedzieć, że wyglądasz ładnie, a nie zajebiście. To zbyt wulgarne. — Powinnam się cieszyć? Nie, bo czar prysł w następnej sekundzie.

— No, no! Daniel! Kogo ty nam przyprowadziłeś? Cóż to za śliczna dama, niestety zajęta, przez ciebie, prawda? — zapytał jakiś chłopak w burzy loków kolory jasnego brązu. Jego oczy były zielone i roześmiane, aż mi samej zachciało się śmiać, dopóki Daniel nie wypowiedział tych trzech pięknych słów.

— To moja przyjaciółka. — zaśmiał się i poczochrał mnie po głowie.

— Gared, idź stąd proszę. Przeszkadzasz. — Matthew wręcz go odepchnął. — Bileciki do kontroli. — podaliśmy mu karteczki i weszliśmy do środka. Ja zaczekałam na dziewczyny. Pierwsza była Hope, która uciekła gdzieś, gdy tylko oddała bilet Mattowi. Zdziwił się trochę, ale szybko mu minęło, kiedy zobaczył, że teraz Vivi czeka, aż ją „skontroluje".

— Nie masz stroju cheerleaderki, bałem się, że biletu też nie weźmiesz. — powiedział, a ja poczułam się trochę zażenowana. Wymieniłam z przyjaciółką spojrzenie.

— Cóż, i tak bym jakoś weszła. — uśmiechnęła się zalotnie i go wyminęła, a potem pociągnęła mnie w jakieś zaciszne miejsce, którym okazała się łazienka na piętrze. — Co się do cholery stało? Daniel chce być z Emmą? Pogrzało go? — wymachiwała rękami.

zFRIENDzonowani Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz