Rozdział 2

1K 77 9
                                    

  „You're not alone
Together we stand
I'll be by your side
You know I'll take your hand
When it gets cold
And it feels like the end
There's no place to go
You know I won't give in
No, I won't give in"   



  Nie jesteś sam
Stoimy tu razem
Będę po twojej stronie
Wiesz, że chwycę cię za rękę
Gdy zrobi się zimno,
I będzie się zdawać, że to koniec
Nie będzie dokąd pójść
Wiesz, że się nie poddam
Nie, nie poddam się  





Avril Lavigne - Keep holdin on







Był kiedyś inny świat, lepszy świat

Nie było tyle kłamstw, tak wiele kłamstw

Łudziłam się, że wrócą tamte dni

Ale zamiast nich, wróciłeś ty. 


Szara, jak chmury rzeczywistość

Oblała mnie kubłem wody, zimnej jak lód

Z twoje duszy, bił tylko chłód...


Nabazgrałam w zeszycie kilka słów, zanim usłyszałam dzwonek do drzwi. Dlaczego ludzie muszą przeszkadzać wtedy, kiedy łapie mnie wena? To było niesprawiedliwe.

Zamknęłam swój zeszyt, westchnęłam i niechętnie podniosłam się ze swojego łóżka, by zejść i otworzyć drzwi.

— Hej. — powitał mnie szeroki uśmiechem, a potem mnie ominął i zaniósł na kuchenny blat jakieś duże pudło, pewnie z rzeczami z Grecji. Wyciągnął coś z niego i powiedział:

— Specjalnie dla ciebie. — wzięłam to i spojrzałam na niego z pod byka.

— Bardzo zabawne. Dobrze wiesz, że nienawidzę chałwy. — oddałam mu baton.

— To miało cię rozśmieszyć. Coś się stało? Wyglądasz na smutną. — oparł ręce o krzesło i wlepił we mnie oczy.

— Nic się nie stało. Przerwałeś mi pisanie. — wzruszyłam ramionami, a jednocześnie przeglądałam te smakołyki. Czekolada wyglądała na naprawdę przyzwoitą. Uśmiechnęłam się na tę myśl.

— O czym pisałaś? — zapytał, wkładając kostkę cukru do ust, jak to zwykł robić, kiedy przesiadywaliśmy w tym pomieszczeniu.

— O cierpieniu w związku. Nic, co cię interesuje. — machnęłam lekceważąco ręką.

— To, że jestem chłopakiem, nie oznacza, że mnie to nie interesuje. Pokażesz mi? — zrobił minę szczeniaczka.

— Nie. — uśmiechnęłam się złośliwie.

Nigdy nikomu nie pokazywałam swoich tekstów w zeszycie. Czasem zdarzało mi się jakiś przeczytać, ale w życiu nikomu nic nie pokazałam. Nawet jemu i Vivienne.

— Ugh... — przewrócił oczami. — Jestem twoim przyjacielem, mogłabyś wreszcie się przełamać. Chyba nie piszesz tam jakiś miłosnych ballad o mnie. — roześmiał się, a moje serce zaczęło walić tak mocno, że myślałam, iż zaraz wyrwie mi się z klatki piersiowej i nigdy nie wróci.

zFRIENDzonowani Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz