Pomocna dłoń kluczem do szlabanu

4.4K 242 104
                                    

Rozmawiając o wakacjach i związanych z nimi przygodach, dziewczyny zasiedziały się nieco dłużej niż powinny, przez co na środowe śniadanie dotarły chwilę przed ósmą akurat, gdy profesor Darma, opiekunka ich domu, rozdawała plan lekcji.

- Nie jest tak źle- oznajmiła Rose, nakładając sobie jajecznicę.- Mam dzisiaj stworzenia, zielarstwo, wolną godzinkę, transmutację i zaklęcia. Tylko trzy lekcje z Malfoy'em i tym zdrajcą.

- Ja zaczynam od antycznych run, cały dzień z tym słodziakiem- rudowłosa nie wiedziała czy ma się cieszyć, a może zwymiotować słysząc swoją najlepszą przyjaciółkę.

- Ja mogłam spokojnie dłużej pospać. Mamy tylko zielarstwo i transmutację- zauważyła Teresa patrząc na Sussan. W szóstej klasie wybrały te same przedmioty, a że było ich tyko pięć to nie miały zbyt wiele do robienia.

- Zabijcie mnie lepiej- jęknęła niewyspana Camila. Jako jedyny wybrała sobie aż osiem przedmiotów i teraz nie miała nawet jednej godziny wolnej w planie.- Zaczynam od alchemii, udało się zebrać dość dużą grupę.

- To chyba dobrze, zawsze chciałaś uczęszczać na te zajęcia. Poza tym dasz sobie radę, a jak będzie trzeba to pomożemy ci tyle ile damy radę nawet, jeśli to oznacza zarwanie kilku nocy- obiecała jej Rose, a reszta potaknęła.

Camila im wierzyła. Od pierwszej klasy wspierały się w nauce i jeśli trzeba było to naprawdę nie spały całą noc by nadgonić materiał i pomóc współlokatorkom. Dzięki swojej ambicji i niezłomnej przyjaźni, zakończyły ubiegły rok z bardzo dobrymi wynikami egzaminów końcowych. Hermiona była dumna ze swojej córki, cieszyła się, że chociaż pod tym względem ją przypomina, bo charakter miała zdecydowanie bardziej zbliżony do Rona.

Nadzieja, że szósty rok będzie łatwy i spokojny, prysła już w pierwszych minutach lekcji. Nauczyciele uprzedzili ich, że nie będzie łatwo i od razu zadali im sporą prace domową w celu przypomnienia sobie materiału z poprzednich lat. Nawet Rose poczuła się lekko przybita, gdy zanotowała, że ma napisać dwa obszerne wypracowania z zielarstwa i transmutacji.

Wchodząc do Sali od zaklęć wiedziała, że to nie będzie tak łatwe jak dawniej i wcale się nie myliła. Nowy nauczyciel Haper, który zatrudnił się przed trzema laty, oznajmił, że nadszedł czas na zaklęcia niewerbalne. Bez możliwości wypowiedzenia odpowiedniej formułki, magia nie była aż tak łatwa jak dawniej.

- Nie podbijesz mi drugiego oka?- zagadnął stając naprzeciwko Rose.

- Już dostałeś to, na co zasłużyłeś- zapewniła go spokojnym głosem. Albus uśmiechną się.- Mam nadzieję, że lekcja dotarła i nie będę musiała się powtarzać.

- Znam konsekwencję, już więcej czegoś takiego nie zrobię- obiecał, chociaż cała sytuacja trochę go bawiła, mimo siniaka, który wciąż widniał na jego twarzy.- Dawaj rudzielcu, rozśmiesz mnie.

Kuzynostwo zabrało się do ćwiczeń. Tego dnia mieli ćwiczyć proste zaklęcie rozweselające, ale mimo to nie szło im zbyt dobrze. Wielu przyłapywało się na tym, że coś mamroczą pod nosem i musiało zaczynać jeszcze raz. Rose popisała się jednak swoją samodyscypliną, dzięki czemu mogła się uśmiechnąć dumnie, gdy Albus zaczął głośno chichotać bez opanowania. Nauczyciel nagrodził ją pięcioma punktami i poszedł pomóc innym. Kolejna porcja wysiłku pomogła w rzuceniu przeciwzaklęcia.

- Nasza kujonka- oznajmiła, Phoebe, gdy wyszli z klasy.

- Odrobina szczęścia...

- Nie obchodzi mnie twoje zdanie Malfoy!- przerwała mu.- Ale skoro musisz i w to wtykać swój długi nos, to ćwiczyłam tą umiejętność już wcześniej.

Ta Gryfonka i Ten Ślizgon - ScoroseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz