24➽Quarrel

8K 378 19
                                    

-Jaki narzeczon...

- Tak, tak. - przerywam Van i nerwowo przyciągam ją ramieniem do siebie. - Jesteśmy tak bardzo w sobie zakochani.

- Co ty wyprawiasz? - szepcze zdezorientowana, ale przyciskam ją bardziej do swojego ciała, by się zamknęła.

- Tak. To widać. - kobieta uśmiecha się do nas i jak na złość siada na krawędzi łóżka. Jęczę w duchu. - Tak pięknie razem wyglądacie.

- Nieprawdaż? - uśmiecham się sztucznie i czuję jak paznokcie Van wpijają się w moje żebra. Jest zła.

- Tak. Jesteście tacy młodzi i piękni. W dodatku spodziewacie się dziecka. Czegoż chcieć więcej? - uśmiecha się do nas, a Van przesuwa swoją głowę na moje ramię. Myślę że jest wykończona i chce ją tam położyć, ale kiedy mnie gryzie całkiem zmieniam zdanie.

- Co ty wyprawiasz do cholery? - szepczę jej na ucho i wiem, że zostanie mi po tym ślad.

- Co ty tępy chuju wyprawisz? - burczy w moją stronę, a ja mam ochotę jej za te słowa przyjebać. Resztkami godności się powstrzymuję.

- Jak się poznaliście? - słyszymy głos kobiety i jak na komendę odwracamy się do niej głową w tym samym czasie. Kobieta nie dość że jest stara to w dodatku wścibska jak nikt inny. Już wolę tego pierdolonego doktorka.

- Udawaj. - szepczę Van na ucho, niby całując ją w policzek.

- Jak się poznaliśmy? - pyta drwiąco, przez co wywracam oczami. - To było jesienne popołudnie. Harry wracał wtedy z pracy, zabiegany i niechcący wpadł na mnie na ulicy. Odwiózł mnie do domu, zważając na to że lekko się potłukłam. Następnie dzwonił do mnie czy wszystko gra, aż w końcu zaczęliśmy się umawiać.

Przynajmniej kłamać umie.

- Naprawdę? - nie dowierza kobieta. Jest zafascynowana nami jak nikt inny. Szkoda, że my znamy się zaledwie parę tygodni, a w ciąże Van zaszła przypadkowo.

- Nie. - stwierdza już z poważną miną Vanessa, na co wytrzeszczam oczy.

Kobiety humor pryska i skonsternowana spogląda raz na mnie, a raz na dziewczynę obok.

- Nie tak się poznaliście?

- Nie. To by było zbyt bajkowe. Harry - wskazuje głową na mnie. - ta sierota i niezdara wylała na mnie kawę.

Uśmiech kobiety powraca.

- To też wspaniale! - piszczy kobieta, a ja przymykam powieki. Boże daj by ten cyrk się już skończył.

Kobieta wychodzi po dobrej godzinie, a my znamy każdy szczegół z jej trzech małżeństw.

< Perspektywa Vanessy >

- Co to do cholery jasnej było? - marszczę brwi zła.

- Nie krzycz. - upomina mnie spokojnie, choć wiem, że w środku tak nie jest.

- Tłumacz . - rozkładam ręce, a on przewraca oczami.

- Musiałem powiedzieć że jestem twoim narzeczonym inaczej by mnie tu nie wpuścili, rozumiesz ?

Wzdycham sfrustrowana i rozdrażniona.

- Ekstra. - rzucam i kładę głowę na poduszce. - Mogłeś szybciej powiedzieć.

- Myślałem, że przejdzie to niezauważalnie. - mamrocze zamyślony - Śpij Nessi. Musisz odpocząć.

Harry wstaje i gasi światło. Dostaje się tylko blask lamp z korytarz więc jest nadal w miarę jasno.

Styles siada na krześle i układa się tak że szyję ma na oparciu. Zamykam oczy chcą zasnąć, ale czuję rodzący się ból głowy.
Wzdycham.
Czyli nici ze spania.

* * *

< Następny dzień >

Jest rano, kiedy wchodzi do nas lekarz. Ten lekarz, którego Harry nie lubi. Wymieniają między sobą dziwne spojrzenia.

Po przywitaniu się ze mną zaczyna mówić :

- Mam dobre wieści dla pani. Za trzy góra cztery dni zostanie pani wypisana ze szpitala.

- Nareszcie. - wzdycham, ale nagle wpadam w dołek. Gdzie ja wrócę? Nie mam zamiaru mieszkać z ojcem. Co to to nie. Na pewno nie. Mam plan wyjechać z miasta i zacząć nowe życie. Tak. To najlepszy pomysł.

Lekarz po powiedzeniu mi, że za niedługo przyjdzie pielęgniarka, wychodzi.

- Nawet nie myśl o ucieczce. - Harry uśmiecha się cynicznie przechylając głowę w bok.
Układam usta w wąską linię.

- A nawet jeśli to co?

- Nie wyjedziesz z miasta.

- Niby dlaczego? - prycham.

Zgwałcił mnie i jeszcze ma decydować o moim życiu. No na pewno.

- Bo ja tak powiedziałem.

- I tak zrobię co zechcę.

- To miasto jest moje. - nachyla się nade mną. Przechodzi mnie dreszcz. - Nikt tu nic nie zrobi bez mojej zgody.

Po chwili wychodzi uprzednio mówiąc, że idzie po kawę.

Jeśli stanie się tak jak mówi, czeka mnie istne piekło.


Fighter //HS ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz