30➽I hate you

7.7K 403 17
                                    

< Perspektywa Vanessy >

- Sam jesteś niewyżyty -  ziewam. Jestem zmęczona Harrym i dzisiejszym dniem, więc z chodzę ze stołka.

- Gdzie ty idziesz? 

- Spać, a gdzie mogę iść?

- No, nie wiem co ci może odwalić. - lekko się uśmiecha, a po chwili stoi już obok mnie.

- Możesz mnie zanieść. Pozwalam ci. - uśmiecham się do niego najładniej jak potrafię. Rzuca mi lekceważące spojrzenie. Jedak  moje nogi odrywają się od ziemi i odruchowo oplatam rękoma szyję Harrego.

- A co ja z tego będę miał?

Wzruszam ramionami i unoszę dłoń by mu dać pstryczka w nos. Nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale widok jego miny jest komiczny.

- Komar. - uzasadniam swoje zachowanie, a on wywraca oczami.

- Gówno prawda. 

- Daleko jeszcze? - wleczemy się dość długo po tych schodach.

- Wiesz, z twoją nadwagą  się ciesz, że w ogóle jakoś pokonuję drogę do sypialni.

< Perspektywa Harrego >

- A tak na serio fest jestem gruba? -  odruchowo spoglądam jej prosto w oczy. Humor jej przygasł, zdaję sobie sprawę że uraziłem ją tymi słowami.

- Nie. - mówię i specjalnie idę powoli do sypialni, by jak najdłużej ją po wkurwiać.

- Przecież wiem, że jestem gruba, więc po co zaprzeczasz? 

Mam ochotę przywalić się w twarz.

- To po co pytasz? 

Obraziła się.

- Postaw mnie, umiem sama chodzić. 

Wykonuję jej polecenie, a po chwili idzie już do sypialnie, a ja za nią.

- No, nie obrażaj się. - mruczę przytulając ją od tyłu. To takie dziwne uczucie, trzymając w objęciach kobietę w ciąży.

 Spina się, ale nie nie wypuszczam jej z uścisku. Jej włosy ślicznie pachną.

- Puszczaj manie. - syczy.

- Jak zwykle znerwicowana. 

- I żeby było jasne. - odwraca się do mnie i grozi palcem wskazującym - Nie dotykaj mnie, ani teraz ani nigdy.

- Słońce, jeszcze będziesz o to błagała. 

- Na pewno. - prycha i przez sekundę jej dłonie zjeżdżają w dół mojego  torsu, aż docierają do niebezpiecznej strefy. Przełykam ślinę, a moje tętno przyśpiesza.

Niewyżyta.

Gładzi palcami wypukłość  w moich spodniach śmiejąc mi się szyderczo prosto w twarz.

- Powiem ci coś jeszcze. - szepcze nachylając  usta bliżej moich. - Nie mam pojęcia jak ty, tym czymś. - bierze w dłoń całe wybrzuszenie w spodniach, a z moich ust niekontrolowanie urywa się jęk. - Zrobiłeś mi dziecko...  -  przypieram ją do ściany. Jej brzuch mnie trochę ogranicza, ale poradzę sobie z tym.

- Nie ze mną te numery. - szepczę, a całe podniecenie aż kipi w moim organizmie.

- Jakie? - pyta zaczepnie. - Po prostu stwierdziłam fakt, że masz małego.

- Małego? - prycham, śmieje mi się w twarz. - Kochanie, mam ci udowodnić że nie jest mały tu i teraz? Jeśli chcesz możesz przynieść linijkę, a najlepiej pięćdziesięcio centymetrową. 

Fighter //HS ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz