< Perspektywa Vanessy >
- Miło był, powinnyśmy to powtórzyć. - Emily po raz setny mnie przytula.
- Tak. - uśmiecham się oddając uścisk. Brakowało mi wsparcia przyjaciółki. - Do zobaczenia.
- Do zobaczenia. - powtarza, a po chwili idziemy już w dwie różne strony. Wsiadam do Ranger Rowera Harrego i zapinam pas. Włączam silnik, a następnie kieruję się drogą do domu.
Parkuję po jakichś 10 minutach i z westchnieniem otwieram drzwi.
- Gdzie byłaś? - do moich uszu dobiega warczenie Harrego.
- O co ci chodzi ? - marszczę brwi, ściągając z siebie sweterek i buty. Jęczę w duchu, wyobrażając sobie że może zrobić mi wielką awanturę, a na pewno to zrobi.
- Jak to co mi kurwa chodzi? Gdzie byłaś?
- A gdzie miałam niby być? Zostawiłam ci kartkę na lodówce, chyba Strażnik Teksasu umie czytać.\
Zatrzymuje mnie swoim ciałem, gdy próbuję go minąć
- Puść mnie.
- Mówiłem ci żebyś nigdzie nie wychodziła.
- Ty mówisz wiele rzeczy.
- Po prostu nie wychodź, okej? - mamrocze... zmęczony? Gdyby nie był takim chujem może byłoby mi go żal, ale za to ja się zachowuje mam go głęboko. Z resztą wzajemnie.
- Dlaczego mam niby nie wychodzić? Zabronisz mi?
- Tak, nie wychodzisz z tego domu.
- Harry jesteś śmieszny. - prycham.
- Mam nadzieję, że się zrozumieliśmy. - wymija mnie wchodząc na górę.
* * *
- Dział kobiecy wasza wysokość. - mówi Harry, na co wywracam oczami.
- Możesz przestać już tak mówić. - zaraz po 'kłótni' powiedziałam mu, że zachowuje się jak król i że tak naprawdę jest tylko uzurpatorem. Ale jak widać nie załapał.
- Jak wasza wysokość? Byłoby niegrzecznie i niedorzecznie gdybym zwracał się do pani po imieniu.
- Jesteś idiotą.
- Muszę z przykrością stwierdzić, że to będzie na panią za ciasne. - mówi Harry, kiedy oglądam sukienkę.
Fukam rozdrażniona.
- Nie, będzie dobra.
- Oj pani, ja bym się kłócił. Nie jest wasza wysokość najszczuplejsza. - klepie mnie lekko po brzuchu, przez co spoglądam na niego zła.
- Zamknij się.
- Ja tylko stwierdzam fakty wasza wysokość.
- Harry mam dość. Skończ już z tymi swoimi zabawami.
- Ależ jakimi zabawami? Nie wiem o czym pani mówi.
Przełykam swoją dumę i odwracam się na piecie, by wyjść ze sklepu.
- Nie gadaj że się obraziłaś. - Harry lezie tuż za mną. - Jestem zły źle, jestem dobry jeszcze gorzej.
- Harry ty mnie poniżasz. - mówię z goryczą spoglądając na niego. - Przepraszam. - szepczę szybko, kiedy wpadam na kogoś. Podnoszę głowę wyżej i dostrzegam znajomą twarz.
O nie...
Oblewa mnie zimny pot, przez co od razu robię krok do tyłu, przysuwając się bliżej Harrego.
- Zayn, co ty tutaj robisz? - pyta Harry patrząc zdziwiony na Malika.
- A co niby mam robić? - uśmiecha się ironicznie, przelotnie na mnie spoglądając. - Przyszedłem na zakupy.
- Harry chodźmy, głowa mnie boli. - ciągnę go za łokieć. Spogląda na mnie badawczo, a ja modlę w duchu by nie rozpoznał, że kłamię.
- Do zobaczenia. - Zayn żegna się z nami, niby "przyjacielskim" uśmiechem a następnie dotykając mnie w dłoń, idzie przed siebie. Od razu przechodzą mnie dreszcze i przełykam ze strachem ślinę.
- Dziwnie się zachowujesz. - zauważa Harry stając naprzeciw mnie.
- Nie, nie. Zdaje ci się. - chwytam go za dłoń i udaję się do wyjścia. Jest zaskoczony moim gestem jak i zachowaniem.
- Mam wrażenie że znasz Zayna.
- Nie, oczywiście że go nie znam. Po prostu... przypomina mi takiego jednego typka.
W ciszy odpala silnik samochodu, a następnie udajemy się drogą powrotną do domu.
* * *
< Następny dzień >
Budzę się przez dzwonek do drzwi. Leniwie otwieram oczy i dostrzegam że Harrego nie ma. Są dwie opcje : poszedł do pracy, albo nie wrócił na noc.
Wzdycham ubierając na siebie szlafrok, odruchowo spoglądając na wielką kupę ubrań na dywanie. Muszę te wszystkie rzeczy po przymierzać i dać do prania.
- Idę! - podnoszę zirytowana głos kiedy znowu rozbrzmiewa dzwonek. Otwieram zaspana drzwi, a kiedy widzę kto za nimi stoi, od razy je zamykam.
- Vanessa otwórz. Chcę pogadać.
- Idź sobie. - mówię zamykając drzwi na klucz.
Cholera, jestem sama w domu.
Słyszę szczekanie Sama z salonu, więc ze zmarszczonymi brwiami idę tam.
- Co ty tu do cholery robisz? Wyjdź! - sztywnieję widząc Zayna w salonie. Chwytam wazę stojącą na półce.
- Spokojnie. - unosi swoje ręce w geście obronnym. - Przyszedłem tu w pokojowych zamiarach.
- Ty i pokojowe zamiary, akurat.
- Przyszedłem ci tylko pokazać pewne nagranie, nic więcej.
Jakie kurwa nagranie?
CZYTASZ
Fighter //HS ✅
FanfictionTylko Bóg jeden wie co siedzi mu w głowie. Jest nieprzewidywalny, niebezpieczny i chamski. Nawet nie zdaje sobie sprawy, że jest przyczyną moich przekleństw i wyzwisk co ranka. Z chęcią starłabym mu ten ironiczny uśmieszek z twarzy. I zapewne by t...